*Perspektywa Tord'a*
...
..
.Nim zdążyłem ogarniać co się dzieje Tom pchnął Edd'a i Matt'a przed siebie a na nasze głowy zaczął spadać sufit. Tom stał jak wmurowany. W ostatniej chwili złapałem go za brzuch i odskoczyłem z nim do tyłu, cudem unikając zasypania. To było straszne. Obaj leżeliśmy plecami na podłodze i prubowaliśmy jakoś przetworzyć to, że o mało nie zginęliśmy.
- Nic ci nie jest ? - Spytałem podnosząc się na nogi.
Tom tylko pokręcił głową na boki, ale wciąż nie wstawał. Dam mu jeszcze chwilę. Spojżałem na naszą drogę ucieczki i Jak na złość sufit zasypał nam całe przejście, którym mieliśmy się wydostać. Co gorsza nie wiem ile czasu nam jeszcze zostało do detonacji reszty ładunków.
- Będziemy musieli znaleźć inne wyjście.
Złapałem Tom'a za rękę i pomogłem wstać. Poczułem wibracje w kieszeni spodni, był to mój telefon, a dzwoniącym okazał się Edd. Odebrałem.
- Tord ! Powiedz, że nic wam się nie stało !
- Nic, ale nie uda nam się przedostać na drugą stronę. Znajdziemy inne wyjście, a wy kierujcie się do auta.
- Ale - przerwałem mu.
- Bez "ale" nie ma na to czasu. Wracajcie do auta niedługo tam będziemy !
Rozłączyłem się im schowałem telefon do kieszeni.
Nie mam pojęcia gdzie biegliśmy po prostu przed siebie co chwila wpadając w jakąś ślepą uliczke. Najchętniej wysadziłbym któraś ścianę by zrobić w niej dziurę, ale nie wiem jakie są szansę, że nie zawali się przez to resztą budynku. Nim znowu skręciłem w któryś korytarz zorientowałem się że Tom został z tyłu. Podszedłem do niego i pociągnąłem za rękę by znów zaczął biec.- Tom, nie zatrzymuj się ! - Krzyknąłem Koleiny dynamit wybuchł nie daleko nas, ale na tyle blisko by wywołać potężny huk. Tom opadł na kolana po czym wyrywając swoją dłoń złapał się rękami za głowę. - Tom ?! Co jest ?!
Przykucnąłem przy nim, ale nie zwracał na mnie uwagi, jego oddech był szybki i niespokojny, a źrenice zrobiły się strasznie wąskie. No ładnie, Tom spanikował, ta całą sytuacją musiała go przytłoczyć. Już teraz nie jest łatwo, a jeżeli się nie uspokoi będzie jeszcze gorzej. Złapałem jego twarz w dłonie by nam mnie spojżał.
- Tom, proszę ! Opanuj się. - Wyglądał na naprawde wystraszonego. - Zaraz stąd wyjdziemy i wszystko będzie dobrze, dobrze ?
Nic nie odpowiedział. Złapał ręką za mój nadgarstek i, no nie wierzę, zaczął płakać.
- boje się. - Powiedział przez łzy. Chwyciałem go za ramiona.
- Tom ! Spójrz na mnie. Wydostaniemy się stąd obiecuję, tylko musisz zachować spokój.
Tom jednak nie potrafił, a widząc jak czarna maź zbiera się w jego oczach sam zacząłem się bać. Nie pozostawił mi wyboru. Chwyciłem jego twarz dłonie z całym uczuciem, jakie do niego miałem pocałowałem.
Nie wiedziałem co robić wtedy wydawało mi się to najlepszym pomysłem i chodź kolejny dynamit wybuchł niedaleko nie przestawałem.
Otworzyłem oczy by na niego spojrzeć.
Był w lekkim szoku, ale na szczęście to go nieco uspokoiło. Przestał płakać. Pociągnąłem go za rękę i poprowadziłem za sobą.Ostatni korytarz okazał się być naszym zbawieniem. Szybko wybiegliśmy na zewnątrz i odsunęliśmy się od budynku tak daleko jak tylko mogliśmy.
Odrazy po przekroczeniu muru usłyszałem głośny wybuch, i poczułem jak ziemia się trzęsie, z bazy już pewnie nic nie zostało. Weszliśmy na pagórek i posadziłem Tom'a na trawie przytulając do siebie by go trochę bardziej uspokoić.
Plan może nie pierwsza klasa i może nie wyszedł tak jak miał wyjść, ale grunt, że się udało. X nie będzie mógł pracować bez swojej bazy, a fakt że żyje, jest tylko kwestią czasu. Moi ludzie na pewno go znajdą.
CZYTASZ
Poza kontrolą [TordTom]
FanfictionPrzyjaciele Tom'a chcieli nauczyć go radzenia sobie z problemami bez pomocy alkoholu. Jednak coś poszło w złym kierunku i zamiast pomóc czarnookiemu niechcący wpakowali go jeszcze gorsze kłopoty. Tajemnica, którą zażarcie strzegł przez całe życie mi...