KONIEC

381 37 36
                                    

Ja pierdziele, ale jestem z siebie dumna, że udało mi się skończyć tą książkę :D

Zwykle zacinam się gdzieś na końcu histori i nie potrafię jej dokończyć, ale widzę, nie tym razem :3

Tak więc zapraszam wszystkich na ostatni już rozdział Poza Kontrolą.
Miłego czytania ^w^

.
..
...
*Perspektywa Tord'a*
...
..
.

Słyszałem dziwne dzięki, piszczące, pikające, głośne i ciche.
Wiedziałem... widziałem obrazy, dziwne obrazy.
Ciała, chyba martwe. Krew, czarną jak smoła krew ze wszystkich stron. Strach ludzi, którzy z przerażeniem wpatrywali się w coś, czego ja już nie mogłem zobaczyć. To wszystko było takie, dziwne, nierealne i wspaniałe.

Strach i przerażenie na ich twarzach, władza jaką czułem i siłę, wyższość nad tymi wszystkimi ludzimi, to było wspaniale uczucie, ja...ja, już zapomniałem jak bardzo je kocham. Uczucie jakie daje władza nad drogim człowiekiem, świadomość, że ich życie jest w twoich rękach. Głuche błagania o darowanie życia, dlaczego z tego zrezygnowałem ?

- Byłeś słaby. - Powiedział mały chłopczyk o czarnych oczach. - Pomogę ci. Znowu będziesz tym wspaniałym Red Liderem przed którym wszyscy umierali ze strachu.

Postać małego chłopca wydawała mi się znajoma, ale z każdą chwilą zmieniała swój kształt. Stawał się wyższy, a jego brązowe szpiczaste włosy zmieniły kolor na bardziej karmelowe, czarne oczy były już takie, jak u każdego człowieka, tyle, że o krwisto czerwonych tęczówkach. W jednej chwili chłopiec zmienił się całkowicie stając się bardzo podobnym do mnie z przeszłości, jeszcze przed wybuchem robota, nie, chwila, to byłem ja.
Ubrany w czerwoną bluzę i mundur mojej armi. Zupełnie, jakbym przeglądał się w lustrze.

- Teraz, wszystko się zmieni.

Wystawił dłoń jakby na przywitanie. Spojżałem na nią niepewnie. Początkowo nie chciałem, ale po chwili coś wewnątrz mnie powiedziało bym nie stawiał oporu, po prostu zaakceptował to, że on tu jest. Nie świadomy tego co się stanie już pewniej chwyciłem za jego dłoń, mocno ja ściskając tak samo jak on.

Zaraz po tym gwałtownie otworzyłem oczy łapczywie łapiąc powietrze.
Sen, to był tylko sen. Byłem w szpitalnym pokoju i czułem... ból.
Spoirzyłem na swoją prawą rękę, w której był wenflon, CHWILA !

Podniosłem się do pionu i spoirzyłem na swoje ręce, obie ręce. Dlaczego ja mam prawią rękę, gdzie moje robo-ramie, chwila, coś, coś jeszcze jest nie tak.

Zamknąłem lewo oko i z zdziwieniem zauważyłem, że widzę. Moje prawe oko jest sprawne, o co tu chodzi, co się stało ?!

Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, od razu zarzuciłem głowę w ich stronę.

- Widzę, że się już Lider obudził. To dobrze. - Klara podeszła do mnie i latarką zaczęła świecić mi po oczach. - Jak się Lider czuję ?

- co, co się stało ? - Spytałem zdezorientowany.

- Cóż... Z dobrych wieści maszyna zadziałała, ale...

- Ale co ? - Popędziłem ją.

- Obaj byliście na granicy śmierci, a sama maszyna już na pewno nie zadziała, a nawet jeśli to Tom nie przeżyje kolejnego zabiegu.

Poza kontrolą [TordTom]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz