Dziękuję wszystkim za cierpliwość i życzę miłego czytania :3
×TORD×
Nie chetnie otworzyłem oczy wraz z dźwiękiem budzika w telefonie. Nie chciałem się budzić, chciałem leżeć w łóżku z ukochaną osobą, lecz gdy tylko odwróciłem się na drugi bok jego tam nie było. Czyżby to wszystko było tylko snem ? Widocznie tak. Kolejne halucynacje wywołane zmeczeniem i stresem, jednak po raz pierwszy tak realistyczne. Złapałem głebszy wdech chcąc pozbyć sie tego rozczarowania jakie ogarnęło moje ciało, po czym jak zwykle wstałem z łóżka kierujac sie w strone łazienki. Biorąc poranny prysznic pozwolilem lodowatym kroplą wody splywac po moim ciele gdy moj wbity w podłogę wzrok zastanawial sie nad tym co dziś trzeba zrobić i co dziś możne pójść nie tak. Oczyszczony zakręciłem kurek, wyszedłem z łazienki ocierając wciąż mokre ciało ręcznikiem. Po ubraniu się powinienem pójść na stołówkę, jednak zamiast tego wolałem zająć już myśli pracą. Zbyt realna wizja odzyskania Toma, by rano poznać, że wszystko to kolejny wytwór mej fantazji dobiło mnie na tyle by nie chcieć patrzec na nikogo. Otworzyłem drzwi swojego gabinetu, cisza, ciemność i dusznota zaczyna męczyć mnie praca w ten sposób, powinienem rozważyć wyjście w teren nim dostane klaustrofobii od ciągłego siedzenia w tym pokoju. Otworzyłem okno na rozcież, nie wiele to pomogło zwłaszcza, że słońce dopiero wstawało, ale jednak przynajmniej trochę sie przewietrzy. Nie ma lepszego uczucia niż zapach chłodnego porannego powietrza, tym bardziej gdy desz nadaje temu wszystkiemu jeszcze więcej świeżości. Zabrałem się za sterte papierów jak tylko usiadłem do biurka, większość wymagała mojego podpisu jak i dokładnego przestudiowania treści, zupełnie jak nauczyciel sprawdzajacy testy, ale tu nie moge dać dobrej oceny od niechcenia i udawać że wszystko jest w porzadku. Słowa tworzą zdania, zdania to informację, a informacje to władza, im wieksza władza tym blizej jestem osiągnięcia swojego celu.
Ująłem długopis w dłoni już mając zacząć czytać pierwszą kartkę kiedy ktoś nagle zapukał do drzwi.- Wejść. - Udzieliłem pozwolenia, a metalowa klamka opadła w dół ukazując przede mną Patryka odzianego w strój służbowy.- O co chodzi ?
- Um no wiec...- Uciekał wzrokiem na bok starajac sie dobrać odpowiednie słowa. - Jakby ci to powiedzieć..
- Spróbuj słowami. - Podniosłem na niego wzrok widząc jego zmieszanie. Przyrzekam, jeśli powiem mi że rozbili kolejny samolot każe im wyszorować podlogi w całej bazie szczoteczkami do zębów. - Więc ? - Uniosłem brew widząc wciąż jego zawachanie.
- cóż...- złapał głębszy wdech i zaczął mówić, a z każdym kolejnym słowem coraz bardziej narastało we mnie uczucie eufori jak i otępienia. -.. jeden z żołnierzy znalazł Toma błąkającego sie po korytarzach. Nie wiedzieliśmy co zrobić więc zatrzymaliśmy go w skrzydle szpitalnym. Nie jest ranny, ale wygląda na to że nie rozpoznaje nikogo i - Wstałem z miejsca nie dajac mu nawet dokończyć od razu ominąłem go pospiesznym krokiem kierujac się do skrzydła szpitalnego, kątem oka dostrzegając jak zostawiony za mną Patryk szybko sam sie otrząsnął i ruszył za mną chcąc dotrzymać mi kroku.
Choć z zewnątrz miałem kamienny wyraz w środku cały się trząsłem. Czyli jednak, to nie był tylko sen, on naprawdę tu jest, wrócił i tym razem nie dam mu odejść. Wszystko to wydawało się tak nie realnie, moje myśli wciąż trzymały się radosci że naprawdę mogę go zobaczyć, porozmawiać z nim, mieć go przy sobie, cieszyłem się do tego stopnia, że nie myślałem już o niczym innym tym bardziej o wcześniejszych słowach, które ewidentnie wskazywały na jego problem z pamięcią. Uświadomiłem sobie to dopiero wtedy, kiedy stając z nim twarzą w twarz w szpitalnej części bazy, on patrząc na mnie jak na obcego, zadał mi to jedno pytanie które mocno mnie uderzyło.
CZYTASZ
Poza kontrolą [TordTom]
FanfictionPrzyjaciele Tom'a chcieli nauczyć go radzenia sobie z problemami bez pomocy alkoholu. Jednak coś poszło w złym kierunku i zamiast pomóc czarnookiemu niechcący wpakowali go jeszcze gorsze kłopoty. Tajemnica, którą zażarcie strzegł przez całe życie mi...