Zabawy ciąg dalszy

218 22 18
                                    

•TOM•

Siedziałem powoli pijąc swoje mleczko z kartonu, przyznam że kakao byłoby tu o wiele lepszym dodatkiem. Brakuje jeszcze tylko ciasteczek i normalnie piżama party z ploteczkami. Albo nie. Ciasteczka usunąć, i tak jestem już gruby a ostatnie dni, a może tygodnie nieustannego picia i tak nie poprawią tego stanu. Eh, przydałoby się zrzucić parę kilo, ale nie o tym teraz. Pokiwałem głową lekko na boki skupiając sie na słowach Edda. Coś tam gadał w typowo mechanicznie medycznym języku którego nie bardzo rozumiałem, a może to zupełnie inny język ?

- Wybacz że ci przerwę. - Zwróciłem się do Edda sięgając po drugi kartonik mleka. - Ale możesz mi to jeszcze raz wytłumaczyć ale tak z wersją dla opornych ?

- eh, czego tu nie rozumieć ? Twoje neurony są poddawane impulsą elektrycznym wydobywające się z gogli, rejestrują wszystkie twoje ruchy kinetyczne przesyłając dane do karty pamięci jednocześnie wpływając na podejmowane przez ciebie wybory powodują zatarcie w pamięci krótkotrwałej i-

- Ty mnie chyba przeceniasz. - znów przerwałem mu przebijając kartonik słomką. - Serio nie możesz mi tego wytłumaczyć po ludzku ?

- Ugh..! Skup się a nie ! To wcale nie jest takie trudne. - Warknał już zirytowany. Rzadko kiedy zdarza mi się zobaczyć, a raczej usłyszeć by Edd podnosił głos, ale widać czasem łatwo go sprowokować.

- Szefie, nie denerwuj się tak. - rzekł jebacz kóz kładąc dłoń na jego ramieniu. - To dzieciak, nic dziwnego że nie rozumie tak prostych pojęć.

- Ej ! Nie jestem dzieckiem. - Mruknąłem z fochem. - To po prostu wy nie potraficie tłumaczyć. - Spojrzałem w swoją lewą stronę kiedy poczułem rękę sama na swoim ramieniu. Patrzyłem na niego z lekkim wstrętem, a ten lekko uśmiechał się do mnie.

- Twoje gogle kontrolują twój umysł. Zapisują wszystko co robisz i wpływają na to jakie podejmujesz decyzję nie będąc niczego świadomym. - Poklepał mnie po ramieniu prostując się.

- ... O i widzicie, tak trzeba tłumaczyć. - Wskazałem dłonią na Sama, po czym w zmieszaniu spojrzałem na niego - Czekaj co ? Jak to mnie kontrolują ? Ok, wiem że Tord jest fiutem ale chyba nie aż takim by mieszać mi w wolnej woli...- oparłem czoło na oparciu krzesła. - Kurwaaaaaaa. - Warknąłem. Przecież to Tord on do wszystkiego jest zdolny, więc i do tego pewnie by był. - Zaraz. - Spojrzałem na nich po kolei. - Pokazaliście mi swoją, eee kryjówkę ? Bazę ? W każdym razie, skoro to co widzę jest zapisywane to jęli Tord to zobaczy to będzie wiedział gdzie się ukrywacie.

- Pewnie by tak było, ale nie. - Odparł mi Edd. - po powrocie zrobię ci "delikatny" reset impulsem elektromagnetycznym. Będziesz miał czarną plamę w zapiskach, ale twoja pamięć pozostanie nietknięta i będziesz mógł nam pomóc

- Pomóc ? Edd, do rzeczy co ty knujesz ? - spojrzałem na niego podejrzliwie.

- Nic wielkiego, wrócisz do Tord'a i-

- Nie mam zamiaru do niego wracać ! - Momentalnie podniosłem się z krzesła.

- Wysłuchaj mnie chociaż !

- Nie ! Nie będę brał udziału w tym wszystkim. To wy stworzyliście sobie tą wojnę, bawcie się w nią sami. - pokierowałem się do wyjścia z namiotu.

- Będziesz mógł zemścić się na Tord'zie. - Zatrzymałem się słysząc głos sama. - Chyba że jednak chcesz przyznać, że dalej jesteś w nim zakochany ?

- ....- Odwróciłem się do niego. - Nie jestem. Nienawidzę go. - więc czemu zabolało mnie gdy to powiedziałem..

- Skoro tak to pewnie sam też chętnie chciałbyś zobaczyć jak jego armia upada a on sam dostaje to na co zasługuje.

- To znaczy ?

- Więzienie. - Uśmiechnąłsie lekko, acz sztucznie. Założyłem ręce na klatce piersiowej.

- Co niby miałbym zrobić ? - Spojrzałem na Edda który uśmiechnął się tak jakby udało im się mnie przekonać.

- To proste. Tord ci ufa. Wrócisz do niego i będziesz dla nas szpiegować, mówić gdzie, jak i kiedy po ilu ludzi posuwają się jego oddziału gdzie uderzy następnym razem, wszystko co może przydać nam się w wygraniu.

- a jak mnie przyłapie ?

- Nic ci nie będzie. Nie widzisz tego, ale omotałeś go sobie wokół palca. Jest w stanie wszystko dla ciebie zrobić.

- Skoro tak, to może po prostu poproś go by się poddał i już ?

- Okej, bez przesady. Prawie wszystko. Wiem, że to może być trudne i proszę o wiele, ale proszę. Jeśli nam nie pomożesz będzie coraz więcej ofiar, ludzie pozostaną bez domów. Zgodzisz się nam pomóc ?

-...- chwilę patrzyłem na niego w ciszy. Westchnałem i opuściłem ramiona w dół. - A mam inny wybór ?

Widziałem jak na jego twarzy pokazuje się uśmiech. Przytulił się do mnie na co tylko przewróciłem oczami i poklepałem go po plecach by już się odemnie odkleił.

- Przygotuje ci wszystko co będzie ci potrzebne. - Zaproponował Sam idąc w stronę wyjścia z namiotu- Podam ci też później parę nazwisk pod które możesz się zgłosić w razie problemów

- Jednym z nich jest twój chłopak, co nie ? - Spojrzałem na niego, jamie mając się kącikiem ust gdy zobaczyłem rumieniec na jego twarzy.

- To nie jest mój chłopak. - Markotnie warknał pod nosem, ale jakby z ciutką smutku, że tak nie jest i wyszedł.

Ja jednak zostałem jeszcze trochę w namiocie opróżniając już trzeci kartonik mleka. Nie wiem czy oni tam kokainę dodają czy co, ale to mleko jest uzależniające. Edd i kozojebca tłumaczyli mi jeszcze w miarę swoich możliwości co i jak mam robić, a czego nie, na co uważać i jak się z nimi kontaktować. Szczerze...czułem niepokuj, narastającą niepewność i strach słuchając ich. Fakt bałem się że Tord mnie przyłapie, ale bardziej gryzło mnie to że posiadam się do zdrady przeciwko osobie za którą kiedyś stanąłbym murem. Dziwnie się z tym czuję.


879
SŁÓW

ROZDZIAŁ CZTERNASTY
KONIEC

Poza kontrolą [TordTom]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz