Zdemaskowany

1.1K 65 155
                                    

*Per. Tord'a*

Nie mogę w to uwierzyć, Tom nic nie pamięta, to... nawet lepiej...
Teraz tylko nie dopuścić do tego by dowiedział się prawdy.
Przez jakiś czas powinienem go mieć na oku, po wczorajszym incydencie coś mi mówi, że alkohol przestaje na niego działać.
I ten jego wygląd, jako potwór, nie widziałem pełnej przemiany, ale jestem pewien, że już wcześniej widziałem te rogi, tylko nie mogę sobie przypomnieć gdzie, eee teraz to mało ważne.

- Hej Edd, mogę jechać z wami ?

- Pewnie, jeśli chcesz.

- Super czekam przed autem.

- Emmm... Tord ?

- Tak ?

- Ja wiem, że jest lato, słonko świeci i tak dalej, ale może idź najpierw załóż spodnie. - Powiedział lekko rozbawiony.

- Udajmy, że tego nie było... - Powiedziałem pokryty rumieńcem.

Wróciłem do pokoju, szybko się przebrałem i poszedłem do auta. Edd czekał już w środku, a Tom'a jak nie było tak nie ma. Czy on jest babą by się tyle szykować ? (Przepraszam dziewczyny) Może lepiej sprawdzić czy nic mu się nie sta- A nie już idź, w końcu.

- Trochę ci tam zeszło.

- Musiałem zdjąć bandaże, nie cierpię w nich chodzić.

- Chłopaki wsiadajcie już, porozmawiacie po drodze.

Jechaliśmy do sklepu dobre 20 minut, Edd stwierdził, że skoro jest nas 3 to zrobimy zakupy już na kilka dni, a nasz mały sklep spożywczy kawałek od domu się nie nadaje, więc pojechaliśmy do miasta.
Już wiem czemu to nie ja chodzę na zakupy. Nie cierpię chodzić na zakupy !
Wszędzie pełno ludzi, pchających się i kłócących się o każdą przecenę, rozwydrzone i głośne dzieciaki drażniące wszystkich do około, godzinne chodzenie w tą i z powrotem by znaleźć 1 rzecz i na koniec stanie w tej cholernej kolejce do kasy !
Jak Edd może robić to kilka razy w tygodniu i wciąż być taki wesoły ?
To nie normalne ... W sumie u nas nikt nie jest normalny.
Już mieliśmy wracać do auta, kiedy nagle !

- NIEEEEEEE !!!!!!

- EDD ! Co się stało ?! - Spytałem na równi z Tom'em.

- Zapomniałem o najważniejszym ! O Coli ! Jak mogłem... Poczekajcie tu na mnie, zaraz wrócę. - Pewnego dnia go zabije, nie wierzę,, że przyprawił mnie o zawał z powodu Coli, ehh.

- Uzależnienie od cukru bywa szkodliwe.

- Nie tak jak od wódki. - Tom nie odpowiedział tylko pokazał mi język, słodko.

Czekaliśmy na nieg pod sklepem, nie wydaje mi się by się spieszył, jak nic próbuję unieść więcej niż jest w stanie, ale jeśli chodzi o Cole na pewno łatwo nie odpuści. Usiadłem pod sklepem, by nie męczyć nóg.

- EJJJ ! TY ! - Ktoś zaczoł krzyczeć w naszym kierunku. Jakiś facet, z wyglądu przypominał drwala, wiecie broda czapka i koszula w kratkę. Zaczął się do nas zbliżać, a racze... do Toma ?! Wstałem, by być gotowy na wszystko. - Gdzie on jest ?!

- Eee, ale że kto ? - Widać było, że Tom jest skołowany ta sytuacją.

- Nie udawaj idioty, mówię o tym potworze ! - Wyciągnął kartkę z listem gończym. O kurwa. Skąd on wiedział że to Tom ?!

- Nie wiem ? - Drwal chwycił Toma za bluzę i podniusł do góry, tak że Tom już nie dotykał nogami ziemi.

- Puszczaj go w tej chwili ! - Wycelowałem w niego z mojego kochanego pistoletu. Widziałem jak dookoła nas zbiera się tłum gapiów, ale mimo to go nie opuściłem, mam na nią papiery więc policjanci nic mi nie może zrobić, poza tym to obrona własna, a może nie ? Nie wiem.

Poza kontrolą [TordTom]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz