•TOM•
Obudziłem się przymulny, choć szczerze wcale nie chciało mi sie wstawać. Wolałbym zostać w łóżku cały dzień, tydzień, miesiąc, a może od razu już całe życie. Po co w końcu miałbym wstawać ?
W życiu zajebałem, w miłości przejebałem. Nie ma nawet jednego powodu dla którego miałbym w ogóle wstawać z łóżka.
Złapałem głęboki wdech i mimo wszystkich tych myśli i tak wstałem. Poszedłem na dół do kuchni mijając po drodze Edda w salonie. Chciałem znów upić wszystkie te zjebane myśli, ale alkoholu jak na złość nie było, nawet kropli.- Kurwa...- Warknąłem pod nosem i zamknąłem lodówkę. Poszedłem do salonu wyżebrać trochę kasy od Edda bo moją już w całości tak jak życie i miłość przepierdoliłem. - Edd...królu złoty, przyjacielu...- oparłem się o kanapę patrząc na niego.
- Nie dam ci kasy na wódkę. - Odparł nawet na mnie nie spoglądając tylko czytając jakieś kartki.
- no weź no...oddam ci przecież, kiedyś tam. - Spojrzałem na niego oczkami kota ze Shreka.
- ...eh..- westchnął odkadajac papiery na bok. - Wiesz tom...chyba już pora byś stanął na nogi.
- Przecież staję. Tylko się podpieram.
- Nie o to mi chodziło i dobrze to wiesz. - Spojrzał na mnie poważnie. Coś...za bardzo poważnie. - Idź się ubierz. Za 20 minut wychodzimy. I...postaraj się ubrać coś w miarę schludnego. - Wstał z kanapy zabierając ze sobą papiery.
- Gdzie idziemy ? - Spojżałem na niego pytając gdy odchodził.
- Zobaczysz. - Nic więcej nie powiedział. Zaczął wchodzić po schodach, a po chwili straciłem go z oczu.
- Okej..?- mruknąłem już tylko sam do siebie.
Poszedłem do swojego pokoju przebrać się w to co zawsze w sumie. Czarne spodnie szary podkoszulek i teraz tylko pytanie ją bluzę. Hm.... ta, długo myśleć nie musiałem. Wziąłem granatową. Postawiłem jako tako jeszcze w miarę włosy na żelu i gdyby nie ta trupioblada cera z worami pod oczami może wyglądał bym jeszcze jak człowiek.
Szkoda, że nie mógłbym się też tak poczuć.
Odwróciłam się bezsilnie od lustra szczerze nie mogąc patrzeć na moje odbicie. Nawet nie poznawałem osoby której w nim widziałem, niby wyglądała jak ja, ale wcale nie czułem bym to bym ja.- Gotowy ? - Usłyszałem głos Edda, gdy schodziłem ze schodów.
- A jak myślisz ? - Stanąłem koło niego. - Jeśli idziemy na jakąś rozmowę o pracę czy inne gówno, wiedz że spierdziele przy pierwszej okazji.
- Chce ci coś pokazać. Parę miejsc które może pomogą ci trochę z tym twoim dołkiem.
- Edd, to jest kurwa kanion, a nie jakiś tam dołek. - Mruknąłem do niego wychodząc z nim z domu.
- Jak chcesz. Mam nadzieję że ta nasza mała "wycieczka" choć trochę dobrze ci zrobi.
- Wiesz co by mi dobrze zrobiło ? Wódka i złoty strza- nie dokończyłem. Ręka Edda która wymierzyła mi liścia w policzek przerwała mi. Spojrzałem na niego w nieco dużym szoku. Nie spodziewałem się że mógłby mnie uderzyć..
- Nigdy więcej nie wygaduj takich bzdur. Jasne.- patrzył mi prosto w oczy z miną jak nigdy wcześniej u niego nie widziałem. Z miną, jakby był na mnie zły..
- ..jasne.- Mruknąłem tylko odwracając wzrok. Edd poszedł do auta zajmując miejsce kierowcy, ja po chwili za nim usiadłem na miejscu obok kierowcy z wzrokiem wbitym w ziemię.
Może...jednak faktycznie przesadziłem, skoro aż Edd się na mnie wkurzył. W sumie..wiem z nie lubi jak mówię o samobójstwie, zwłaszcza gdy wie że byłbym do tego zdolny, patrząc na to że już raz próbowałem.
Dotknałem ręką swojego policzka. Nie bolał, choć lekko piekł, dziwne uczucie, ale orzeźwiające bardziej niż kubeł wody na łeb. Trzymając tak palce na policzku powędrowałem nimi nieco wyżej, zachęcając nimi o okulary które nałożył mi Tord, bym się nie przemieniał i które wciąż miałem na sobie. Wątpię bym kiedykolwiek mógł się ich pozbyć. Westchnąłem cicho i oparłem głowę o okno. Edd ruszył w drogę a ja patrzyłem na mijający świat, brakowało jedynie słuchawek z jakąś smutną Muzyką i już mógłbym udawać, że gram w jakimś depresyjnym teledysku.~~~~~~~~~~~~~
639
SŁÓWROZDZIAŁ JEDYNASTY
KONIEC
CZYTASZ
Poza kontrolą [TordTom]
FanficPrzyjaciele Tom'a chcieli nauczyć go radzenia sobie z problemami bez pomocy alkoholu. Jednak coś poszło w złym kierunku i zamiast pomóc czarnookiemu niechcący wpakowali go jeszcze gorsze kłopoty. Tajemnica, którą zażarcie strzegł przez całe życie mi...