Camila.Pov.
-Hej skarbie.- wołam do Lauren, gdy wchodzę do kuchni po uśpieniu Rity. Przytulam się do jej pleców i patrzę przez ramię spoglądając na to co robi przy blacie.
-Cześć misiek.- odwraca się do mnie przerywając swoją poprzednią czynność i bierze moją twarz w swoje dłonie całując mnie dość krótko w usta. Jęczę niezadowolona, a ona się tylko na to uśmiecha i chichocze.- Jeszcze zdążę Cię dzisiaj wycałować skarbie po całym ciele.- szepcze mi do ucha, którego płatek liże i podgryza.
-Cieszę się mamusiu.- mówię do niej uwodzicielsko i układam dłoń na jej kroczu, które ściskam. Widać w jej oczach iskierki podniecenia co mi się podoba.
-To dobrze babygirl, ale będziesz musiała być strasznie cicho kochanie.- mówi mi w usta zahaczając o nie swoimi. Stękam na to cicho i ściskam dłoń jeszcze bardziej na jej członku zaczynając go masować przez materiał, jaki mnie od niego dzieli.- Oj bardzo chicho.- klepie mnie w pośladek na co jęczę i zaciskam dłoń na jej członku. Jęczy cicho i wpija się w moje usta. Podsadza mnie i usadza na blacie wchodząc mi pomiędzy nogi. Układa swoje dłonie na moich biodrach ściskając je podczas pocałunku.
--------------------------------------------
Witam w prologu drugiej części! Mam nadzieję, że się spodoba, a jak nie to wypierdalać! 😘