Rozdział 37

1.4K 49 2
                                    

Lauren.Pov. 

Rano obudziłam się bardzo wyspana, a to może dlatego, że wstałam po dwunastej. Po przebudzeniu się od razu poszłam do kuchni zrobić sobie mocnej kawy, która będzie mnie trzymała cały dzień. 

Po incydencie w łazience spełniłyśmy się jeszcze kilka razy, przez co moje plecy są w oplakanym stanie przez paznokcie Camili. Teraz leży sobie u nas w łóżku i śpi dalej zmęczona. Nie zdziwiłabym się gdyby nie mogla za bardzo chodzić, dość mocno dałam jej do zrozumienia kto tutaj jest dominującym w łóżku. Nie oszczędzałam sie tym bardziej widząc jak bardzo jej sie to podoba, gdy trace kontrole nad sobą.

Raz zastosowała bezpieczne słowo. Podduszałam ją i nie mogła za bardzo nabrac powietrza, bezpieczne słowo powiedziała resztakami sił, zaprzestałam jakichkolwiek ruchów i odsunęłam się od niej.

Było mi starsznie przykro, przybliżyła sie do mnie i powiedziała, że mam wiecej razy jej nie podduszać. Całowała mnie po twarzy i nabila sie na mnie, gryzłam jej szyje, piersi, ramiona, gdy ruchy jej bioder doprowadzały mnie do szaleństwa.
Ta noc była szalona, na prawdę była szalona.

Po wypiciu kawy poszłam do łóżka obudzić moją narzeczoną w bardzo przyjemny sposób, czyli taki jak szybki numerek.

---------------------------------------------------------------------

Siema! Wiem długo mnie nie było, ale no coz takie zycie tez was kocham papatki.

Mommy.|Camren 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz