Camila.Pov.
Leżę na kocu opalając się póki mogę i co jakiś czas zerkam na Lauren jak bawi się z Ritą w wodzie. Lauren bierze ją na ramiona i idzie w moją stronę. Stawia Ritę na kocu i owija ją ręcznikiem bo ma lekko sine usta od zimnej wody w jeziorze. Mamusia schyla się nade mną i mam wrażenie, że chce mnie pocałować, ale staje się zupełnie co innego. Zaczyna kręcić głową tak, że kropelki z jej włosów spadają na mnie.
-Lauren...- marudzę czując zimne spływające kropelki po moim ciele. Wzdycham i kładę się z powrotem by dalej się opalać, ale moja kochana przyszła żona ma co innego w planach i kładzie się cała i to w dodatku zimna na moim ciele. - Przeskrobałaś sobie, nie będzie dzisiaj przyjemności wieczorem.- mruczę jej do ucha i podgryzam jego płatek.
-To już jest zagranie poniżej pasa.- narzeka w moją szyję gdzie zaczyna mi robić lekkie malinki, uśmiecham się na to i zerkam co robi Rita. Na szczęście nigdzie nie odeszła tylko bawi się w piasku budując najprawdopodobniej jakiś zamek.
-Lauren nie jesteśmy same, obok nas jest nasza córka.- wręcz jęczę gdy mocno ssie i gryzie moją szyję obok gardła.
-Niech się uczy jak wygląda prawdziwa zdrowa miłość.- śmieje się i wstaje, podbiega do Rity i łapie ją, biegnie z nią do wody i przy brzegu z nią siada. Śmieję się z jej dziecinnego zachowania.