10. Połońska, kurwa, zwijamy się

3K 83 31
                                    

- Nie widziałeś gdzieś moich okularów? - krzyknęłam, stojąc w przedpokoju.

- Albo jak zwykle są na twoim biurku albo tu są! - usłyszałam, przez co zbiegłam na dół. Schowałam telefon do kieszeni i ubrałam wcześniej szukany przedmiot. Wyszliśmy z mieszkania, które następnie zamknął Połoński. Tym razem wsiedliśmy do jego samochodu. Już po półgodzinie byliśmy na miejscu. Zdziwiłam się, gdy stanęliśmy przez klubem.

- Adrian, o co chodzi? - spojrzałam na niego, a ten bez żadnej odpowiedzi, wszedł do środka. W pomieszczeniu było już parę osób. Gdy mój wzrok spotkał Igora, szybko do niego poszedłam.

- I jak? - uśmiechnęłam się, a on od razu się przywitał.

- Jesteś genialna! Wielkie dzięki, serio - zaśmiał się.

- Polecam się na przyszłość - zawtórowałam mu.

- Pani tu gra? - podeszła do nas kobieta, zwracając się do mnie. Od razu zaprzeczyłam.

- A może jednak? - obok mnie nagle pojawił się nieznajomy mi chłopak.

- Pozwól, że odmówię.

- Kuba - wyciągnął dłoń w moją stronę. Uścisnęłam ją, wyjawiając imię - chodź, poznasz jeszcze kogoś.

Poszłam za nim, a za chwilę stanęłam przed kolejnym osobnikiem płci przeciwnej. Przywitałam się z nim.

- Jesteś przystojny - stwierdziłam, na co chłopak się uśmiechnął i podziękował. Objął mnie ramieniem, następnie razem udaliśmy się do reszty. Poznałam się jeszcze z kilkoma dziewczynami, które przyczyniały się do powstawania teledysku. Norbert lekko mnie przytulił, po czym poszedł do chłopków.

- Mamy pokój zarezerwowany w hotelu niedaleko za dwadzieścia minut, więc zbierajmy się już - usłyszeliśmy kierowniczkę produkcji. Po wyjściu na zewnątrz, wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów.

- Mogę jednego? - znów przy mnie znalazł się Siles. Poczęstowałam go narkotykiem i przekazałam zaplaniczkę.

- Ostatnio szybciej nam poszło z teledyskiem - westchnęłam.

- Różne teledyski, różne potrzeby - skomentował. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę aż znaleźliśmy się pod hotelem. Koło godziny później wyszliśmy na zewnątrz. Było dość ciemno, jednak nie przeszkadzało to nikomu w kręceniu ujęć przy samochodzie oraz w nim. Późnym wieczorem wszystko było skończone. Maciej, który był kamerzystą oraz dziewczyny pojechali niemalże od razu po nakręcaniu.

- Jestem strasznie głodna, chodźmy coś zjeść - zaproponowałam, ściągając w końcu okulary. Wszyscy jednogłośnie zgodzili się. Spotkaliśmy się, więc pod najbliższym fastfoodem. Każdy zamówił co chciał. Po tej czynności razem z Norbertem zajęliśmy jeden ze stolików.

- Zazdroszczę twojej dziewczynie - odezwałam się, przypominając sobie jego zwrotkę. Szatyn zmrszczył brwi.

- Ale ja nie mam dziewczyny.

- Jakim cudem? - otworzyłam szerzej oczy. Wzruszył ramionami, na co się zaśmiałam.

- Swoją drogą bez tym okularów ci lepiej - zawtórował mi. Po paru minutach reszta przyszła z naszym jedzeniem.

- Smacznego - powiedzieliśmy sobie nawzajem. Po skończonym posiłku, zapłaciliśmy i wyszliśmy. Od razu moje ciało przeszył zimny wiatr przez co odruchowo objęłam się ramionami. Nagle poczułam jak ktoś zakłada na mnie kurtkę.

- Norbert, ale teraz tobie będzie zimno - odwróciłam się w jego stronę. Sopyło tylko uśmiechnął się.

- Ej, gołąbeczki - usłyszałam Adriana. Jednak go zignorowałam.

- Dasz mi swój numer? - wyciągnęłam telefon, podając mu go - Jesteś bardzo miły, polubiłam Cię.

- Połońska, kurwa, zwijamy się - podszedł do nas i pociągnął mnie za rękę.

- Daj mi się chociaż pożegnać - wyrwałam się z uścisku. Oddałam Norbertowi kurtkę, żegnając się z nim, jak i z resztą, krótkim przytuleniem. Kiedy mieliśmy ruszać, blondynowi zadzwonił telefon. Przewróciłam oczami i oparłam się o fotel, po niedługim czasie chłopak znów znalazł się za kierownicą.

- Twój kochanek dzwonił - zaczął, jednak po tych słowach został lekko uderzony w ramię - pytał się o jutrzejszy koncert, a potem o ciebie.

- Co mu powiedziałeś? - zerknęłam na niego.

- Tylko tyle, że u ciebie wszystko dobrze.

- Dzięki - mruknęłam.

- Postanowiłaś już coś? - zatrzymał się pod blokiem.

- Nie wiem. Naprawdę to dla mnie ciężkie - wzięłam głęboki wdech, wysiadając z pojazdu.

- Chcesz jechać do niego? - wyciągnął w moją stronę kluczyki, a ja zaczęłam się wahać.

- Jesteś pewien, że dam radę? - niepewnie przechwyciłam przedmiot.

- Jestem bardziej niż pewny. Zawsze dawałaś sobie radę i tak będzie teraz. Tylko wróć w ogóle do domu - zaśmiał się, co zrobiłam i ja. Usiadłam za kierownicą, a po paru minutach znalazłam się pod odpowiednim budynkiem. W samochodzie przesiedziałam prawie godzinę, ostatecznie decydując się na wyjście. Szłam dość wolno po schodach, stając przed odpowiednimi drzwiami. Zapukałam. Przez dłuższy czas nikt nie otwierał, więc postanowiłam ponowić próbę. Tym razem nie musiałam długo czekać.

- Czego? - drzwi otworzyły się z impetem, kiedy spojrzał na mnie, jakby się uspokoił - Hej, wybacz. Wchodź, proszę - odsunął się, a ja przekroczyłam próg.

- Tym razem to ja chcę porozmawiać - odparłam i usiadłam na kanapie.

~~~
I mamy kolejny rozdział. Po przemyślniu wszystkiego i krótkiej rozmowie z alicjasynku doszłam do konkluzji, że ze względu na to, że mam raz więcej rozdziałów niż jest opublikowanych, przez co odległość wydarzeń jest spora, postanowiłam zwiększyć ilość rozdziałów. Z początku miały być 4 w ciągu tygodnia, w czym po dwa na jeden dzień, jednak postanowiłam po prostu dodawać rozdziały co drugi dzień, więc będą one pojawiać się 3 razy w tygodniu - wtorek, czwartek oraz sobotę - na czas nieokreślony, Być może będą jeszcze jakieś niezapowiedziane, ale jak na razie nie planuję. Trzymajcie się i do zobaczenia!!!

DOBRY CZŁOWIEK || ŻabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz