Do Norbercik:
Spotkajmy się dzisiaj, proszę.Od Norbercik:
Powiedz tylko gdzie i kiedy.Do Norbercik:
Za godzinę przy parku.Westchnęłam głośno, zaczynając się przebierać. Gdy byłam już gotowa, ubrałam buty, założyłam słuchawki i wyszłam. Usiadłam na ławce, zatracając się w muzyce.
- Cześć - usiadł obok mnie, na co lekko się zerwałam - spokojnie to tylko ja.
- Zaskoczyłeś mnie - odwzajemniłam uśmiech, który po wypowiedzi pojawił się na jego ustach - Chodź gdzieś - uderzyłam otwartymi dłońmi w uda, wstając.
- A gdzie? - szedł obok mnie.
- Gdzieś przed siebie - wzruszyłam ramionami, idąc w przód. W pewnym momencie zatrzymałam się niespodziewanie, a chłopak spojrzał na mnie - Przytul mnie - niemalże wyszeptałam. Szatyn zrobił to od razu. Starałam się powstrzymać łzy, które pchały mi się do oczu.
- Co jest młoda? - spytał, nie odrywając się.
- Nie wiem Norbert, naprawdę nie mam pojęcia - objęłam go mocniej. Usiedliśmy w najbliższym, możliwym miejscu.
- Na pewno już wszystko w porządku? - spytał, a ja przytaknęłam.
- S-siles mogę zdjęcie? - usłyszeliśmy dziecięcy głos. Podniosłam głowę, a przed nami stała dwójka chłopców. Sopyło zetknął na mnie, ale ja nie zareagowałam. Niepewnie przytaknął, wstał i podszedł do nich. Zrobił z nimi zdjęcie, a gdy już miał siadać, młodszy z nich odezwał się:
- To twoja dziewczyna? - wlepiał swój wzrok na mnie.
- Nie - zaśmiał się - młoda ma już chłopaka.
- Jestem starsza - skomentowałam.
- Uśmiechnij się, nie ma co się smucić - odezwał się, na oko, siedmiolatek.
- Po prostu ciężki dzień - wytarłam z policzków ostatnie łzy.
- Każdemu u zdarza, trzymaj - z uśmiechem na twarzy, podał mi cukierek.
- Dziękuję - odwzajemniłam gest i zjadłam słodycz.
- Nie ma problemu, miłego dnia - rzucił, po czym odszedł.
- Każdemu się zdarza - powtórzył jego słowa.
- Masz miłych fanów, mimo że są dziećmi.
- A powiesz mi w końcu co się stało?
- Mówiłam ci już, że nie wiem - schowałam twarz w dłoniach - ostatnio pokłóciłam się z Mateuszem. Pogodziliśmy się już, ale nie czuje takiego... Nawet nie wiem jak to nazwać. Luzu, swobody? Tak jak było to wcześniej.
- Może porozmawiaj z nim to tym.
- Na to bym nie wpadła - rzuciłam sarkastycznie, przewracając oczami.
- A próbowałaś chociaż? - podniósł brwi w górę. Zapadała cisza - No właśnie.
- Przemyśle to - westchnęłam.
- Wracamy? - stanął na przeciwko, wyciągając w moją stronę dłoń. Pociągnęłam go lekko, tak abym i ja stanęła na równe nogi, po czym poszliśmy w stronę bloku.
- Pamiętaj co ci mówiłem, od tego nie uciekniesz - mówił, obejmując mnie. Pożegnaliśmy się, po czym odeszłam. Wbiłam do mieszkania.
- O! Wróciłaś! - odezwał się, co zignorował. Weszłam do pokoju, trzaskając za sobą drzwi. Miałaś z nim porozmawiać.
- Mogę? - niepewnie postawił nogę w pokoju.
- Tak, wchodź - powiedziałam olewająco. Usiadł obok, od czasu do czasu zerkając na mnie. Szybko wzięłam z szafy parę ubrań, kierując się z nimi do łazienki.
- Róża! - dobijał się do drzwi. Siedziałam oparta o ścianę, starając się pozbierać myśli - Otwórz te drzwi i porozmawiaj mną! - dodał, choć one nawet nie były zamknięte. Szarpnął za klamkę, po czym lekko zdziwiony wszedł do środka.
- Co chcesz mi powiedzieć? - spojrzałam na niego z niepewnością - Że jestem najgorsza? Że nie umiem radzić sobie z problemami? Że boje się rozmawiać?
- Spokojnie. Niczego takiego nie chce powiedzieć - przytulił mnie.
- Ta i jeszcze powiedz, że nie przemknęło ci to przez myśl - burknęłam.
- O co ci w tym momencie chodzi? Idziesz normalnie na spacer, wracasz i masz do mnie pretensje.
- Bo to już nie jest to samo Mateusz! - prawie krzyknęłam - Od ostatniej kłótni jest inaczej. Nie czuję tego co było kiedyś, takiej swobody. Mam wrażenie, że wszystko co robię jest złe, przez co ciągle się kłócimy.
- Budynek - powiedział, a ja zmarszczyłam brwi - nie powiesz mu wybuduj się. Do tego potrzeba czasu i zaangażowania.
- Liczę, że tak będzie - spojrzałam na niego, uśmiechając się półgębkiem - A teraz mógłbyś wyjść, chciałabym się umyć - wstałam, co zrobił i on.
- Mogę to zrobić z tobą - podszedł do mnie, lekko się nachylając.
- Wiesz... Ja bym wolała sama - położyłam mu rękę na piersi. Mateusz jednak nic sobie z tego nie robił. Chwycił za moją koszulkę. Chciał ją zdjąć, jednak stawiałam opór - Tak tego nie załatwisz. A teraz wyjdź, proszę.
- Widzimy się za chwilę - pocałował mnie i wyszedł. Pozbyłam się ubrań, wchodząc pod prysznic. Spędziłam tam prawie pół godziny. Założyłam bieliznę oraz kilkukrotnie za dużą koszulkę.
- Długo ci to zajęło - objął mnie od tyłu, gdy weszłam do kuchni.
- Chcesz coś zjeść? - sięgnęłam po szklankę.
- Sushi - usłyszałam w odpowiedzi.
- To musisz zamówić, bo lodówkę masz prawie pustą - odwróciłam się w tego stronę, popijając napój - Będę czekać - uwolniłam się z uścisku, kierując się do pokoju.
- Różyczko - po niedługim czasie wszedł do pomieszczenia, trzymając w rękach dwa opakowania. Wzięłam jedno z nich, zabierając się za jedzenie. Położyłam się na łóżku - Jedziesz ze mną jutro do fryzjera?
- Podziękuję - ziewnęłam - Wolę niespodziankę.
- Dobrze - poczułam jego usta na mojej głowie.
- Nie chce cię w moim życiu - wymijając go, szarpnął mnie za nadgarstek.
- Bo mylisz, że masz na to jakikolwiek wpływ? - zaśmiał się, patrząc mi prosto w twarz.
- Zamknij mordę - syknęłam - O co ci w ogóle chodzi?
- Powodzenia skarbie - wyczułam lekki sarkazm, jednak zostałam przez niego przytulona.
CZYTASZ
DOBRY CZŁOWIEK || Żabson
FanficJesteś w stanie odpuścić? Rzucić to wszystko w cholerę? Zaufaj mi to nie jest ci do niczego potrzebne - spojrzał na mnie, ja natomiast błądziłam wzrokiem po podłodze - Kurwa Róża, powiedz coś! . . . Zapraszam do czytania.