Wyłączyłam budzik, po czym starałam się doprowadzić Mateusza do staniu świadomości. Kiedy usłyszałam jego mruknęcie, odezwałam się:
- Wstajemy.
Wyszłam z pokoju i przygotowałam się do wyjścia. Wstąpiłam jeszcze do kuchni, robiąc szybkie śniadanie. Minęło sporo czasu, a po Zawistowskim nie było śladu, postanowiłam, więc udać się do niego. Tak jak myślałam - spał.
- Mateusz - jęknęłam, ciągnąc go za rękę - wstawaj, zaraz jedziemy.
- Daj mi jeszcze pięć minut - odwrócił głowę na drugi bok.
- Za te pięć minut mamy być już w drodze.
- To dwie - usłyszałam niewyraźnie.
- Dobra, jadę bez ciebie. Rób co chcesz, a tak na marginesie przypomnę ci, że tobie też zależało na tym. Ale ok, śpij sobie dalej. Dobrego dnia.
Wyszłam. Zaczęłam ubierać buty. Nie czekałam długo na to by szatyn wyszedł z pokoju.
- Daj mi się ubrać i umyć zęby. Dosłownie parę minut.
- Czekam w samochodzie - rzuciłam. Opuściłam mieszkanie, następnie wsiadając za kierownicę samochodu chłopaka. Oparłam głowę o siedzenie, odliczając czas.
- Jestem - zamknął drzwi, a ja ruszyłam.
- Jesteśmy spóźnieni - oznajmiłam, zatrzymując się pod odpowiednim budynkiem.
- Parę minut w jedną czy w drugą nie robi różnicy.
- Mateusz, to jest prawie pół godziny.
- Cześć - przywitał się z nami młody chłopak.
- Wybacz spóźnienie, ale on - pokazałam wzrokiem na Mateusza - nie mógł wstać, najprościej mówiąc.
- Rozumiem - zaśmiał się - chodźcie.
- Mówiłem i po co była ta afera? - szepnął mi do ucha. Przewróciłam oczami.
- Co masz dla mnie? - nachyliłam się nad biurkiem.
- Tu jest twoje - rozdzielił między nami kilka kartek - oczywiście starałem się dla was spersonalizować.
- Wszystkie są świetne, ale chyba wybiorę ten i ten - wskazałam na dwa rysunki.
- To siadaj, zaraz podejdę.
- Ja wezmę to - pokazał Radkowi swój wybór. Po chwili wziął się do pracy. Kiedy wbijał igłę w mój nadgarstek odczuwałam lekki ból, jednak gdy robił to samo pod żebrami uczucie nasiliło się kilkaset razy bardziej. Czułam łzy w moich oczach. Chwyciłam dłoń Mateusza, ściskając z całej siły. Gdy praca dobiegła końca odetchnęłam z ulgą i wytarłam słoną ciecz z policzków. Wszystko zostało oklejone folią. Czas tatuowania kijanki spędziłam na oglądaniu studia, od czasu do czasu zerkając na efekty. Oczywiście zapłaciliśmy tatuatorowi.
- Obiecuję, że jeszcze tu wrócę - powiedziałam z uśmiechem.
- Czekam na ciebie - odwzajemnił gest.
- Jedziemy teraz coś zjeść, potem do mojego barbera i po twój samochód - poinstruował Mateusz.
- Nie jestem głodna to po pierwsze, po drugie najpierw po samochód, a potem rób co chcesz - przedstawiłam swój plan.
- Nawet jakbym ci zaproponował frytki?
- Na frytki mogę się zgodzić, na resztę nie. Naprawdę nie chce mi się siedzieć z tobą godziny i oglądać jak poprawiają ci fryzurę.
Tak jak mówił dojechaliśmy do Mc'a, gdzie dostałam frytki wraz z colą, a chłopak zamówił hamburgera. Kolejnym celem był mój blok.
- Widzimy się wieczorem - pożegnał się. Wyszłam z jego pojazdu, kierując się do swojego. Zajęłam miejsce za kierownicą i wróciłam do mieszkania. Po drodze wstąpiłam do sklepu, gdzie kupiłam wszystkie potrzebne produkty. Z dwoma reklamówkami weszłam do kuchni, biorąc się za przygotowanie kolacji.
- Wróciłem - usłyszałam z korytarza. Szybko znalazł się w pomieszczeniu.
- Zrobiłam ci spaghetti, smacznego - chciałam wyjść jednak zostałam zatrzymana.
- Nie zjesz?
- Zdążyłam już zjeść - zaśmiałam się lekko, by uwiarygodnić moje kłamstwo.
- A gdzie szłaś? - puścił mnie, nakładając jedzenie.
- Do pokoju, wszystko mnie boli - westchnęłam.
- Daj mi zjeść, a za chwilę nie tylko tatuaże będą cię boleć - uśmiechnął się głupio.
- Jesteś okropny - pokręciłam z niedowierzaniem głową i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku, po czym postanowiłam sprawdzić powiadomienie z telefonu, które dało o sobie znać parę minut wcześniej.
Od ADA:
Co ty na mały meeting w sobotę z dziewczynami?Do ADA:
Bardzo chętnie! A będzie Paula, w końcu ona jeździ z Sebastianem na te koncerty?Od ADA:
Pewnie! Specjalnie wybraliśmy termin gdzie Seba gra w Warszawie. Szczegóły omówimy jutro!Przetarłam oczy, odkładając urządzenie. Mimo wcześniej pory byłam wykończona. Wtuliłam się w poduszkę, po niedługim czasie zasypiając.
- Dziękuję za kolację, bardzo mi smakowała, jesteś świetną kucharką. A teraz śpij dobrze, dobranoc - do moich uszu dobiegł cichy szept. Uśmiechnęłam się, ale tak by chłopak nie zauważył.
- Żyć obok ciebie to był horror - usłyszałam z jednej strony. Zaczęłam kierować się w stronę dźwięku - i choć się starałem mocno, nie da się być dalej z tobą.
- Co to jest? - weszłam do pomieszczenia, gdzie rozbrzmiewała muzyka. Na szafce, która znajdowała się niemalże na środku, leżał gramofon. Podeszłam do urządzenia, wyłączając go.
- Solar Amy - szybko odwróciłam się w stronę głosu.
- O co ci chodzi? - zmarszczyłam brwi.
- Tak będzie wyglądać twój związek - poinformował mnie.
- Co chcesz mi przez to powiedzieć?
Zobaczyłam jego niewyraźny uśmiech.
- Kolejny raz to robisz! Aż tak chcesz, żebyśmy nie byli razem? Po co?
- Nie powiedziałem tego. Chcę tylko pokazać ci prawdę.
- Jaką prawdę?
Przytulił mnie. Po prostu.
CZYTASZ
DOBRY CZŁOWIEK || Żabson
FanfictionJesteś w stanie odpuścić? Rzucić to wszystko w cholerę? Zaufaj mi to nie jest ci do niczego potrzebne - spojrzał na mnie, ja natomiast błądziłam wzrokiem po podłodze - Kurwa Róża, powiedz coś! . . . Zapraszam do czytania.