38. Nie wierzę, że tak to się kończy

2.1K 67 18
                                    

Minęło kilka tygodni od kłótni z Mateuszem. Od tamtej pory nie mieliśmy kontaktu ani też nie widzieliśmy się. Od niedawna pracowałam również w kawiarni niedaleko bloku. Jak zwykle obudził mnie budzik. Wyłączyłam go i zwlokłam się z łóżka. Przed ósmą byłam już na miejscu.

- Gotowa na nowy dzień w pracy? - przywitała mnie z uśmiechem współpracownica.

- Nieszczególnie. Mam wrażenie, że zdarzy się coś złego - westchnęłam, odkładając rzeczy. Praca przebiegała dość spokojnie, do pewnego momentu. Drzwi restauracji otworzyły się, a w nich stanął nie kto inny jak Zawistowski. Poprosiłam Monikę by zajęła się obsługiwaniem go. Gdy zaniosła mu zamówienie, oznajmiła mi, że idzie na przerwę. Dlatego sprzątanie po nim zostawiła mnie. Nic nowego. Widząc, że skończył pić, sprawnie podeszłam do stolika, zabierając porcelanę. Wzięłam materiał z którym kierowałam się z powrotem do niego. Zaczęłam przecierać mebel.

- Jedziesz ze mną jutro na plan teledysku? - odezwał się, a ja poczułam w sercu dziwne ukłucie. Zignorowałam to - Uznam to jako zgodę, poczekam aż skończysz.

- Nigdzie z tobą nie idę - mówiłam cicho.

- Czekam - uśmiechnął się, składając na moim policzku krótki pocałunek. Szybko odsunęłam się, prawie upadając - Jeśli nie teraz to będę tu przychodzić codziennie - rzucił na koniec.

- Przepraszam, czy wszystko w porządku? - podszedł do mnie nieznajomy chłopak. Lekko zszokowana przytaknęłam, podziękowałam i poszłam.

- Proszę cię, mogę wyjść dziś wcześnie? - złapałam pracodawczynie.

- Jest niewielki ruch, a i tak za chwilę kończysz, więc nie widzę problemów. Miłego dnia - uśmiechnęła się. Zabrałam to co zostawiłam i wyszłam, kierując się do mieszkania.

- Powieść cię? - szyba samochodu opadła.

- Najlepiej by było gdybyś się do mnie nie odzywał. Nauczyłam się bez ciebie żyć, więc drugi raz nie będziesz mi psuć życia.

- Jakie psuć życia? Wsiadaj. Porozmawiamy na spokojnie.

- Nie mam zamiaru - przyspieszyłam kroku, a chłopak odjechał. Doszłam do swojego bloku, gdzie Mateusz stał już oparty o ścianę.

- Tak szybko nie odpuszę - stanął przede mną.

- Zrobiłeś to, gdy przez ponad miesiąc nie odezwałeś się nawet słowem, ale w sumie to dobrze i tak nie chciałabym z tobą rozmawiać.

- Masz jakieś potwierdzenie, że cię zdradziłem?

- A ty masz na to, że było inaczej? Nie bez powodu nie chciałeś mi patrzeć w oczy - postawiłam się.

- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem - przytulił mnie nagle.

- Zostaw mnie - starałam się wyrwać.

- Jedź ze mną na plan, proszę - spojrzał mi w oczy.

- Zdrada to największe kurestwo jakie człowiek może zrobić drugiemu. Zwłaszcza jak wcześniej wciska mu bajki o prawdziwej miłości. Pamiętasz jak mówiłeś mi o tym, że zrobisz wszystko, żeby nasz związek przetrwał?

- I będę do tego dążyć!

- Nigdy więcej się ze mną nie kontaktuj, nie przychodź do mojej pracy, po prostu zniknij raz na zawsze z mojego życia. Już nie ma w nim miejsca dla ciebie - wyszarpując się z uchwytu, który kluczowo trzymał moje dłonie, wróciłam do mieszkania. Rzuciłam się na kanapę obok Adriana.

- Mam go dość. Może przeprowadzę się gdzieś, gdzie nie ma jego koncertów. Taki Milanówek czy Stargard Gdański.

- Będziesz mieszkać z Łukaszem? - spojrzał na mnie, po czym się zaśmiał.

- Prędzej to będę mu psa wyprowadzać. Jeszcze to przemyśle, ale taki mam zamiar.

- Chcesz mnie zostawić?

- Chcę zostawić Mateusza. Nie było go, a teraz nagle przychodzi i "chce walczyć" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu. Westchnęłam, kierując się do łazienki. Stanęłam przed lustrem uważnie przyglądając się odbiciu.

- A może czas wrócić do poprzedniej pracy. W końcu już umarły we mnie jakiekolwiek emocje, a przynajmniej nie musiałam wstawać wcześniej - mówiłam sama do siebie - Nie wierzę, że tak to się kończy.

Wyciągnęłam telefon, z drugiego numeru wybrałam kontakt do Beniamina.

- Cześć coś się stało? - usłyszałam w słuchawce.

- Wracam do branży. Masz jakiś kontakt z Oliwierem?

- Mam numer, ale nie jestem w stanie potwierdzić czy aktualny.

- Prześlij, proszę - rzuciłam, po czym zakończyłam połączenie.

- Gdzie chcesz to mieszkanie? - spytał, gdy usiadłam przy biurku.

- Milanówek albo Starogard Gdański, bądź po prostu jakieś mniejsze miasto.

- Da się załatwić. Wracasz już nas stałe?

- Tak planuję - uśmiechnęłam się pod nosem.

- Dam ci znać jak wszystko będzie gotowe.

- Zajebiście - opadłam na łóżko, po czym odłożyłam urządzenie na szafkę. Leżałam tak dłuższą chwilę, a przez moje myśli przechodziło pełno wydarzeń.

"- Ty możesz być spokojna, jesteś ustawiona do końca życia - zaśmiał się."

- I tak jest, ale już bez ciebie - skomentowałam jedno ze wspomnień.

Od Oliwier:
Mieszkanie w Milanówku, dostępne od zaraz, niedaleko centrum. Myślę, że może Ci się spodobać. Bądź za dwadzieścia minut.

- Adrian! - krzyknęłam, a chłopak jak poparzony pojawił się w pokoju - Pomóż mi się spakować.

- Jesteś pewna tej decyzji? - spojrzał na mnie, trzymając w rękach pełną walizkę.

- Już dawno powinnam to zrobić. Weź jeszcze torbę spod biurka. Muszę to komuś oddać.

- A co z pracą? - spytał, gdy wyszliśmy.

- Nie pomyślałam o tym - przygryzłam wargę - ale myślę, że łatwo da się to ogarnąć.

- Trzymam kciuki - uśmiechnął się. Pożegnaliśmy się, a po chwili byłam już w drodze.

~~~
I tak nie właśnie się to kończy. Cóż więcej może powiedzieć. Dziękuję, że byliście ze mną w tej części. No właśnie CZĘŚCI. Być może pojawi się druga część tego opowiadania. Nie jest to przesądzone, lecz bardzo prawdopodobne. Wszystko zależy od was. Co wy na to?

DOBRY CZŁOWIEK || ŻabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz