16. czemu nie strzeliłeś?

2.1K 72 4
                                    

- Jak się czujesz? - spytał, nachylając się nade mną.

- Po prostu mnie wypuść, wtedy o tym porozmawiamy - starałam się dostrzec jego twarz.

- A teraz chcesz rozmawiać? - poczułam zimny kawałek metalu, przykładany do mojej skroni.

- Czekam mój drogi - uśmiechnęłam się szyderczo. Zamknęłam oczy.

- Otwórz oczka kochana - usłyszałam zaraz nad uchem - pooglądaj jak twój mężczyzna trafia tam gdzie ty zaraz.

- Mateusz? - szybko otworzyłam oczy i... zobaczyłam mój pokój. Zawistowski spał spokojnie. Najdelikatniej jak mogłam, wyszłam z łóżka. Pozbierałam ubrania, założyłam je, po czym skierowałam się do łazienki. Patrzyłam na swoje odbicie długi czas. Przemyłam twarz, następnie udając się do kuchni. Nalałam sobie szklankę wody, siadając na blacie. Ślepo wpatrywałam się w punkt, gdzieś przede mną, od czasu do czasu popijając napój. Nie wiem dokładnie ile minęło, jednak wystarczająco by Mateusz zorientował się, że mnie nie ma.

- Co ty tu robisz? - gdy usłyszałam jego zachrypnięty głos, od razu wybudziłam się z transu i spojrzałam na niego. Był kompletnie zaspany.

- Śniły mi się głupoty przez które się obudziłam - dokończyłam wodę i odłożyłam pustą szklankę.

- A co to było takiego? - przetarł oczy po raz kolejny i podszedł do mnie. Oparł dłonie o blat po obu stronach moich ud.

- Śniło mi się, że nie założyłeś ubrań i Adrian wyrzucił cię z domu - zażartowałam, a chłopak słysząc to upewnił się czy na pewno się ubrał.

- Bardzo śmieszne - powiedział ironicznie - Serio pytam. Co ci się śniło?

- Mnie tam śmieszy - wzruszyłam ramionami - A więc tak. Mężczyzna, który śni mi się od pewnego czasu, nie widziałam jego twarzy, jednakże w dzisiejszym śnie przyłożył mi pistolet do głowy, a kiedy zamknęłam oczy, powiedział żebym jednak je otworzyła i popatrzyła jak umierasz.

- I...? - uważnie mi się przyglądał.

- I nic. Otworzyłam i obudziłam się w pokoju.

- Chciałaś popatrzyć jak umieram? - zaśmiał się.

- Chciałam popatrzyć czy w ogóle tam jesteś - stwierdziłam - nie chcę cię stracić - przytuliłam go, co zostało odwzajemnione.

- Chodź już spać - powiedział. Zaprzeczyłam i tylko mocniej objęłam chłopaka. Poczułam nagle na moich udach jego dłonie oraz jak podnosi mnie do góry. Chwyciłam się go tak by nie spaść. Kiedy poczułam miękkie łóżko, przykryłam się kołdrą. Ręce Mateusza nie wypuszczały mnie z uścisku. Zatopiłam twarz w jego klatce piersiowej,a po niedługim czasie ponownie usnęłam.

- Miałeś idealną okazję to zrobić, czemu nie strzeliłeś? - spojrzałam na niego.

- Postanowiłem, że jeszcze zostawię cię przy życiu, popatrzę jak cierpisz, a potem z tobą skończę.

- Ale ty kłamiesz - prychnęłam - jesteś zwykłą pizdą. Przyznaj się, że nie potrafisz tego zrobić, że się po prostu boisz - śmiałam mu się w twarz. Nagle poczułam mocne uderzenie w policzek.

- Odszczekaj to - wysyczał.

- Damski bokser - mruknęłam pod nosem.

- Dobra mam już tego dość - niemalże wrzasnął.

- Ja też - oboje usłyszeliśmy męski głos, jednakże ciężko mi było rozpoznać do kogo on należy. Mój oprawca spiął się, prostując plecy - W przeciwieństwie do ciebie ja nie zawaham się strzelić, ale chętnie dowiem się kim jesteś.

- Adrian? - po krótkiej analizie dobrałam głos do osoby.

- Zgadza się mała, a teraz patrz i ucz się jak dorośli rozwiązują sprawy.

- Pragnę ci przypomnieć, że jestem starsza - przewróciłam oczami - a tak ogólnie skąd masz broń?

- Przyszedłeś tu na pogawędkę? - wtrącił się chłopak.

- Zamknij pysk bo za chwilę będziesz leżeć na tej podłodze. Broń jest z twojego biurka, a teraz sprawdźmy kim jest ten sukinsyn - chwycił jego kaptur i pociągnął w dół. Zobaczyłam ciemność. Wszystko wyparowało, a jedyne co zdążyłam usłyszeć to Połoński ze zdziwieniem wymawiający imię Zawistowskiego.
A potem już rzeczywistość, czyli mój kochany pokój. Spojrzałam na zegar, dochodziła dziewiąta.

- Coś się stało? - obróciłam głowę w stronę Mateusza.

- A powinno? - spojrzałam na niego niezrozumiale.

- Mówiłaś przez sen imię moje i Adriana - oznajmił.

- Aa to, to nic ważnego - starałam się unikać tematu - idę nam zrobić coś do jedzenia, bądź w kuchni za dziesięć minut.

Wzięłam telefon i udałam się do wymienionego pomieszczenia. Odłożyłam urządzenie na stolik, gdzie po niedługim czasie znalazł się szatyn. Wyciągnęłam wszystko co było potrzebne, biorąc się za robienie śniadania. Kiedy usłyszałam powiadomienie, zerknęłam na chłopaka.

- Mateuszku, sprawdź kto napisał - poprosiłam.

- A więc tak wiadomość od Bejbi, a w niej dwie jedynki.

- Co? - zmarszczyłam brwi, podchodząc do niego. Przeczytałam wiadomość jeszcze raz. Rzeczywiście jej treścią było "11" - Popilnuj tego - rzuciłam szybki wzrok na patelnię, gdzie smażył się omelt.

Do Bejbi 🖕🏾:
Będziesz chciał coś do jedzenia czy zjesz na mieście?

Od Bejbi 🖕🏾:
Nie trudź się, skoczę do Mc'a

- Kim jest Bejbi? - czułam jak Zawistowski obejmuje mnie od tyłu.

- Nie musisz być zazdrosny - zaśmiałam się, odwracając w jego stronę - To jeden jedyny bejbi Beteo.

- A mnie jak masz zapisanego?

- Nie spaliłeś? - zignorowałam jego pytanie.

- Pytałem się o coś.

- Nie interere - zaśmiałam się, składając ma jego ustach szybkiego buziaka. Wyrwałam się z uścisku i wzięłam śniadanie, które wspólnie zjedliśmy.

~~~

Formuła "snu" będzie pojawiać się dość często, jednak chętnie dowiem się co o niej sądzicie 😊

DOBRY CZŁOWIEK || ŻabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz