23. Co ty odwalasz?

1.7K 59 14
                                    

- Bardzo smaczne - pochwalił Mateusz. Ja tylko bawiłam się widelcem.

- Nie jesz? - zapytała.

- Nie jestem głodna - oznajmiłam - Wy zjedzcie, a ja poczekam przy wyjściu.

Jak powiedziałam tak zrobiłam. Z trudem udało mi się znieść torby. Założyłam buty i usiadłam na schodach.

- Dziękujemy za tak dobrą gościnę - w przedpokoju pojawili się moi rodzice i Zawistowski.

- Wybaczcie, że nie możemy zostać dłużej, ale obowiązki - wyrwałam się.

- Nic się nie dzieje, rozumiemy.

Pożegnaliśmy się po raz ostatni i wyszliśmy. Wsiadałam do pojazdu, a gdy chłopak spakował walizki, znalazł się za kierownicą.

- Widzę, że coś jest nie tak, opowiadaj - zaczął.

- Wszystko jest dobrze, naprawdę. Jedyne co mnie dziwi to to, że ojciec nie wyrzucił cię z domu albo cię nie przekreślił po tym jak powiedziałeś, że jesteś raperem.

- Twoi rodzice są mega w porządku, więc łatwo idzie się z nimi dogadać.

- Kiedy Kacper był u nas raz to ojciec na niego naskoczył, bo nie wiedział, co chce w życiu robić.

- Ty możesz być spokojna, jesteś ustawiona do końca życia - zaśmiał się.

- O ile nie skończymy naszego związku wcześniej - opuściłam głowę.

- Coś chcesz mi powiedzieć? - położył mi dłoń na policzku, odsuwając włosy.

- Tyle, że nie wszystkie związki trwają wiecznie. Nawet jak nie planujesz go zakończyć, życie decyduję inaczej.

- Zrobię wszystko, żeby u nas tak nie było. A teraz wybieraj płytę i jedziemy.

Sięgnęłam do schowka, gdzie znajdowały się albumy.

- To może twoje trapollo. Jedyne piosenki, które wpadły mi w ucho na koncercie - zaśmiałam się.

- Uważasz, że jestem aż tak beznadziejnym raperem?

- Ty to powiedziałeś! - podniosłam ręce w geście obronnym. Chłopak tylko przewrócił oczami. Wyciągnęłam telefon, przeglądając media. Odwróciłam się lekko w jego stronę. Gdy chciałam mu coś pokazać, gwałtownie zahamował przez co urządzenie wylądowało gdzieś pod jego fotelem.

- Nienawidzę cię za to - burknęłam, odpinając pas.

- Jest czerwone światło, możesz poszukać - oznajmił. Przechyliłam się i włożyłam rękę pod jego siedzenie, starając się poszukać telefonu.

- Nie ma go - powiedziałam na tyle głośno by mnie usłyszał i w tym momencie wyczułam szukany przedmiot - A jednak jest.

Podnosiłam się, poprawiając włosy. Zerknęłam na szatyna, który głupio się uśmiechał, a po chwili na mężczyznę w samochodzie obok z identyczną miną. Na początku nie widziałam o co może chodzić, jednak szybko zorientowałam się jak to wyglądało.

- Mężczyźni to najgorszy gatunek jaki kiedykolwiek powstał! Przecież wy myślicie tylko o jednym - rzuciłam, gdy zapaliło się zielone.

- Co ty byś beze mnie zrobiła? - zaśmiał się.

- Nie zgubiła telefonu, pobrała Tindera, siedziałbym w domu i ogólnie byłby spokój - wyliczałam. Nagle Mateusz zjechał na pobocze, po czym wysiadł.

- Co ty odwalasz? - ruszyłam za nim.

- Powiedziałaś, że gdyby nie ja miałabyś spokój, to ci go daje. Możesz sobie w spokoju wrócić do domu - wzruszył ramionami.

- To daj mi kluczyki - wystawiłam dłoń. Zawistowski zmieszał się.

- Nie zależy ci na mnie?

- Po prostu wiem, że to żart. A teraz wracaj do samochodu i jedziemy.

- Nie - skrzyżował ręce.

- Nie denerwuj mnie - pociągnęłam go, jednak nie reagował - Mateusz...

- Nigdzie z tobą nie jadę - wskazał na moją osobę.

- Nie rób scen, ludzie się patrzą. Zachowujesz się jak kobieta - starałam się go przekonać. Nic nie było w stanie go ruszyć - Zrobię ci niespodziankę.

Jedynie to się udało. Wróciliśmy do pojazdu, mimo to nie ruszał.

- Co to za niespodzianka?

- Wyjedź na drogę to się dowiesz - uśmiechnęłam się. Zrobił to co powiedziałam - jedyne co mogę ci zaoferować to to - chwyciłam jego rękę i splotłam nasze dłonie. Spojrzał na mnie.

- Kocham Cię - gładził kciukiem moją kończynę.

- Jesteś słodki.

- Cały ja - zaśmiał się, a po chwili namysłu kontynuował - Nie zapomnij jeszcze, że szalony.

- Sprzeczałabym się.

- Udowodnie ci! - wyprostował się - Tylko jak?

- Ogól włosy - zasugerowałam. Ku mojemu zdziwieniu, zgodził się.

- Zróbmy tak. Zdobywam złotą płytę za "To Ziomal" i pozbywam się włosów - powiedział pewnie.

- Z racji, że masz długie to oddaj na fundację. Przynajmniej zrobisz dobry uczynek - mocniej ścisnęłam dłoń.

- Pozostało czekać - westchnął. Zaparkował pod moim blokiem - Będę o dziewiętnastej i pojedziemy do radia.

- Do zobaczenia - pocałowałam go w policzek, po czym wyszłam. Z pewnością nacisnęłam klamkę, a następnie wpadłam w drzwi, ponieważ okazały się zamknięte. Przeszukałam wszystkie kieszenie, jednak w żadnej nie znalazłam klucza. Przeklnęłam pod nosem, wyciągając telefon.

- Adrian do chuja, gdzie ty jesteś? - od razu odezwałam się gdy odebrał.

- Zajęty na mieście.

- To przestań być zajęty. Zamknąłeś mieszkanie i nie mam jak wejść, a za parę godzin wychodzę.

- Daj mi maksymalnie dwadzieścia minut i będę.

Westchnęłam, kończąc połączenie. Krótko po wyznaczonym czasie, blondyn pojawił się, otwierając mieszkanie.

- Dziękuję - powiedziałam lekko ironicznie.

- Gdzie się wybierasz? - pomógł mi wnieść torbę.

- Do radia - uśmiechnęłam się.

~~~
Bonusik na niedzielę!

DOBRY CZŁOWIEK || ŻabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz