- Bardzo smaczne - pochwalił Mateusz. Ja tylko bawiłam się widelcem.
- Nie jesz? - zapytała.
- Nie jestem głodna - oznajmiłam - Wy zjedzcie, a ja poczekam przy wyjściu.
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Z trudem udało mi się znieść torby. Założyłam buty i usiadłam na schodach.
- Dziękujemy za tak dobrą gościnę - w przedpokoju pojawili się moi rodzice i Zawistowski.
- Wybaczcie, że nie możemy zostać dłużej, ale obowiązki - wyrwałam się.
- Nic się nie dzieje, rozumiemy.
Pożegnaliśmy się po raz ostatni i wyszliśmy. Wsiadałam do pojazdu, a gdy chłopak spakował walizki, znalazł się za kierownicą.
- Widzę, że coś jest nie tak, opowiadaj - zaczął.
- Wszystko jest dobrze, naprawdę. Jedyne co mnie dziwi to to, że ojciec nie wyrzucił cię z domu albo cię nie przekreślił po tym jak powiedziałeś, że jesteś raperem.
- Twoi rodzice są mega w porządku, więc łatwo idzie się z nimi dogadać.
- Kiedy Kacper był u nas raz to ojciec na niego naskoczył, bo nie wiedział, co chce w życiu robić.
- Ty możesz być spokojna, jesteś ustawiona do końca życia - zaśmiał się.
- O ile nie skończymy naszego związku wcześniej - opuściłam głowę.
- Coś chcesz mi powiedzieć? - położył mi dłoń na policzku, odsuwając włosy.
- Tyle, że nie wszystkie związki trwają wiecznie. Nawet jak nie planujesz go zakończyć, życie decyduję inaczej.
- Zrobię wszystko, żeby u nas tak nie było. A teraz wybieraj płytę i jedziemy.
Sięgnęłam do schowka, gdzie znajdowały się albumy.
- To może twoje trapollo. Jedyne piosenki, które wpadły mi w ucho na koncercie - zaśmiałam się.
- Uważasz, że jestem aż tak beznadziejnym raperem?
- Ty to powiedziałeś! - podniosłam ręce w geście obronnym. Chłopak tylko przewrócił oczami. Wyciągnęłam telefon, przeglądając media. Odwróciłam się lekko w jego stronę. Gdy chciałam mu coś pokazać, gwałtownie zahamował przez co urządzenie wylądowało gdzieś pod jego fotelem.
- Nienawidzę cię za to - burknęłam, odpinając pas.
- Jest czerwone światło, możesz poszukać - oznajmił. Przechyliłam się i włożyłam rękę pod jego siedzenie, starając się poszukać telefonu.
- Nie ma go - powiedziałam na tyle głośno by mnie usłyszał i w tym momencie wyczułam szukany przedmiot - A jednak jest.
Podnosiłam się, poprawiając włosy. Zerknęłam na szatyna, który głupio się uśmiechał, a po chwili na mężczyznę w samochodzie obok z identyczną miną. Na początku nie widziałam o co może chodzić, jednak szybko zorientowałam się jak to wyglądało.
- Mężczyźni to najgorszy gatunek jaki kiedykolwiek powstał! Przecież wy myślicie tylko o jednym - rzuciłam, gdy zapaliło się zielone.
- Co ty byś beze mnie zrobiła? - zaśmiał się.
- Nie zgubiła telefonu, pobrała Tindera, siedziałbym w domu i ogólnie byłby spokój - wyliczałam. Nagle Mateusz zjechał na pobocze, po czym wysiadł.
- Co ty odwalasz? - ruszyłam za nim.
- Powiedziałaś, że gdyby nie ja miałabyś spokój, to ci go daje. Możesz sobie w spokoju wrócić do domu - wzruszył ramionami.
- To daj mi kluczyki - wystawiłam dłoń. Zawistowski zmieszał się.
- Nie zależy ci na mnie?
- Po prostu wiem, że to żart. A teraz wracaj do samochodu i jedziemy.
- Nie - skrzyżował ręce.
- Nie denerwuj mnie - pociągnęłam go, jednak nie reagował - Mateusz...
- Nigdzie z tobą nie jadę - wskazał na moją osobę.
- Nie rób scen, ludzie się patrzą. Zachowujesz się jak kobieta - starałam się go przekonać. Nic nie było w stanie go ruszyć - Zrobię ci niespodziankę.
Jedynie to się udało. Wróciliśmy do pojazdu, mimo to nie ruszał.
- Co to za niespodzianka?
- Wyjedź na drogę to się dowiesz - uśmiechnęłam się. Zrobił to co powiedziałam - jedyne co mogę ci zaoferować to to - chwyciłam jego rękę i splotłam nasze dłonie. Spojrzał na mnie.
- Kocham Cię - gładził kciukiem moją kończynę.
- Jesteś słodki.
- Cały ja - zaśmiał się, a po chwili namysłu kontynuował - Nie zapomnij jeszcze, że szalony.
- Sprzeczałabym się.
- Udowodnie ci! - wyprostował się - Tylko jak?
- Ogól włosy - zasugerowałam. Ku mojemu zdziwieniu, zgodził się.
- Zróbmy tak. Zdobywam złotą płytę za "To Ziomal" i pozbywam się włosów - powiedział pewnie.
- Z racji, że masz długie to oddaj na fundację. Przynajmniej zrobisz dobry uczynek - mocniej ścisnęłam dłoń.
- Pozostało czekać - westchnął. Zaparkował pod moim blokiem - Będę o dziewiętnastej i pojedziemy do radia.
- Do zobaczenia - pocałowałam go w policzek, po czym wyszłam. Z pewnością nacisnęłam klamkę, a następnie wpadłam w drzwi, ponieważ okazały się zamknięte. Przeszukałam wszystkie kieszenie, jednak w żadnej nie znalazłam klucza. Przeklnęłam pod nosem, wyciągając telefon.
- Adrian do chuja, gdzie ty jesteś? - od razu odezwałam się gdy odebrał.
- Zajęty na mieście.
- To przestań być zajęty. Zamknąłeś mieszkanie i nie mam jak wejść, a za parę godzin wychodzę.
- Daj mi maksymalnie dwadzieścia minut i będę.
Westchnęłam, kończąc połączenie. Krótko po wyznaczonym czasie, blondyn pojawił się, otwierając mieszkanie.
- Dziękuję - powiedziałam lekko ironicznie.
- Gdzie się wybierasz? - pomógł mi wnieść torbę.
- Do radia - uśmiechnęłam się.
~~~
Bonusik na niedzielę!
CZYTASZ
DOBRY CZŁOWIEK || Żabson
Fiksi PenggemarJesteś w stanie odpuścić? Rzucić to wszystko w cholerę? Zaufaj mi to nie jest ci do niczego potrzebne - spojrzał na mnie, ja natomiast błądziłam wzrokiem po podłodze - Kurwa Róża, powiedz coś! . . . Zapraszam do czytania.