30. Jakiego kłamstwa?

1.4K 55 21
                                    

- Twoje popisowe danie? - zaśmiałam się, biorąc od chłopaka tackę ze śniadaniem, jakim była jajecznica.

- Starałem się - westchnął.

- Wiem i bardzo to doceniam - uśmiechnęłam się.

- Muszę dziś gdzieś wyjść - odezwał się, gdy odkładałam talerz.

- Gdzie? - spojrzałam na niego.

- Dowiesz się jak wrócę - musnął moje usta. Mruknęłam coś niewyraźnie i znów przykryłam się kołdrą.

- Kiedy wychodzisz?

- Za dziesięć minut - odpowiedział i położył się obok mnie.

- To kup mi malboro zielone, proszę - przytuliłam go.

- Miałaś nie palić - upomniał mnie.

- Dwie paczki - zignorowałam jego wypowiedź. Chwilę później wyszedł. Po paru minutach usłyszałam powiadomienie.

Od MADZIA:
Przykro mi z powodu Mateusza. Czemu nie powiedziałaś?

Do MADZIA:
Ale o co chodzi?

Od MADZIA;
To ty nie wiesz? Myślałam, że nie jesteście już razem, bo właśnie z Borysem przejechaliśmy obok knajpy gdzie Mateusz siedział z jakąś blondyną.

Do MADZIA:
Dzięki za informacje...

Poczułam w oczach łzy, a w sercu dziwne ukłucie. Wtuliłam się w poduszkę i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Mimo że nic nie było potwierdzone czułam się bezradna. Wkrótce Zawistowski wrócił.

- Skarbie, mam świetną wiadomość - powiedział z uśmiechem na twarzy.

- Też mam dla ciebie wiadomość - usiadłam.

- Co się stało? - wziął mnie na swoje kolana, zakładając włosy na ucho. Wyrwałam się w uścisku.

- To koniec - starałam się złapać oddech.

- Jaki koniec? O czym ty mówisz? - był wyraźnie przejęty.

- Naszego związku. Nie chcę dalej ciągnąć kłamstwa.

- Jakiego kłamstwa? - położył dłoń na moim kolanie.

- Magda cię widziała z jakąś dziewczyną w restauracji - słona ciecz nieprzerwanie leciała z moich oczu. Szatyn zaśmiał się, jednak przez dłuższy czas nic nie mówił.

- Ta dziewczyna z którą mnie widziała to moja pani manager. Chciała się ze mną spotkać, żeby przekazać mi, że moja płyta sprzedała się w ponad piętnastu tysiącach egzemplarzy, więc niedługo gdzieś tu powiesimy złotą płytę - mówił z uśmiechem.

- Czyli mnie nie zdradzasz?

- W życiu - przytulił się do mnie, co szybko odwzajemniłam.

- Przepraszam, że tak myślałam, ale czekaj. Czy to oznacza, że będziesz łysy?

- Dokładnie tak, ale nie płacz już - pocałował mnie w policzek, ocierając łzy. Wstałam, kierując się do łazienki. Przemyłam twarz, wzięłam głęboki wdech i wróciłam do pomieszczenia.

- Gratuluję - ponownie go objęłam.

- Widzę, że wciąż nie jest dobrze.

- Jest mi trochę smutno, że mogłeś to zrobić.

- Ale tego nie zrobiłem i nie zrobię. Kocham cię jak głupi.

- Kiedy odbierasz płytę? - odsunęłam się od niego.

- W przyszłym tygodniu. Wtedy pójdziesz ze mną.

- Chce mieć niespodziankę - splotłam swoje dłonie na jego karku.

- Kupiłem coś - wstał i wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją, po czym wyszliśmy. W salonie znajdowała się reklamówka, podeszłam do niej. Wyciągnęłam wino, a następnie moje papierosy. Wyciągnęłam jeden. Wzięłam z szafki zapaliczkę. Podchodząc do okna, zapaliłam tytoń.

- Dzięki - rzuciłam krótko, wypuszczając dym z płuc. Wyrzuciłam niedopałek. Zawistowski podał mi kieliszek alkoholu.

- Aby To Ziomal zdobył jeszcze raz tyle!

- Chodźmy już spać - mruknęłam, gdy dobiegała już druga. Chłopak przytknął i szybko znaleźliśmy się w łóżku. Obudziłam się około dziesiątej. Wzięłam szybki prysznic, udając się do kuchni. Do szklanki nalałam wody, siadając przy stoliku.

- Dzień dobry - pocałował mnie w policzek - Mam nadzieję, że wyspana.

- A coś się stało? - podałam szatynowi puste szkło, które odłożył na blat.

- Idziesz dziś ze mną oraz chłopakami świętować sukces i nie słyszę odmowy.

- Dobrze panie Zawistowski - zażartowałam.

- Robię kanapki, też chcesz? - spojrzał na mnie krótko.

- Nie dziękuję, nie jestem głodna - wstałam.

~~~
Krótka informacja:
8 rozdziałów do końca!

DOBRY CZŁOWIEK || ŻabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz