W samo południe spakowałam torbę do samochodu i ruszyłam w stronę rodzinnego miasta. Po paru godzinach znalazłam się na miejscu. Stanęłam przed drzwiami. Zadzwoniłam, wcale nie musiałam długo czekać, by ktoś mi otworzył. We farmudze stanęła mama, która od razu widząc mnie, rzuciła mi się w ramiona.
- Wchodź - powiedziała szczęśliwa, otwierając szerzej wejście.
- Dawno mnie tu nie było - skomentowałam, rozglądając się po pomieszczeniu - Mogłabym się u was zatrzymać na parę dni?
- Pewnie. A teraz siadaj i opowiadaj co tam u Ciebie? Jakiś chłopak się w życiu pojawił?
- Mamo - zaśmiałam się - wszystko jest dobrze. Adrian jest wspaniałym współlokatorem i ma porządnych przyjaciół, nie musisz się martwić.
- A kiedy mąż, dzieci? - starała się ciągnąć temat.
- Nie prędko - westchnęłam.
- Kiedy ty chłopaka znajdziesz?
- Gdzie tata? - próbowałam uniknąć odpowiedzi.
- Kiedy go poznam?! - wyrwała się.
- Kiedyś na pewno, obiecuję - uśmiechnęłam się. Nagle w kieszeni poczułam wibrację, wyciągnęłam telefon, odrzucając połączenie. Kobieta spojrzała na mnie, następnie wyszła.
Od Mateusz:
Mogę wpaść?Do Mateusz:
Wybacz, nie mogę teraz.Po chwili przede mną został położony kubek z kawą. Podziękowałam.
- Cześć tato - odezwałam się, gdy mężczyzna wszedł do pomieszczenia.
- Nasza córka ma chłopaka - rodzicielka nie dawała spokoju.
- Jak się nazywa? Może wpadnie do nas na obiad? - ojciec zasypywał mnie pytaniami.
- To na razie nic poważnego - przewróciłam oczami. Wieczorem skończyliśmy rozmowę.
- Kolacja - usłyszałam, gdy położyłam się na łóżku. Niechętnie wstałam z niego, udając się do kuchni. Po zjedzeniu wszystko, wróciłam tam gdzie wcześniej. Spojrzałam na ekran urządzenia. Prawie dziesięć nieodebranych połączeń od Zawistowskiego.
- Gdzie ty jesteś? - był zdenerwowany.
- Uspokój się. U rodziców. Będę przyszłym tygodniu - tłumaczyłam.
- Konkretniej?
- Najprawdopodobniej w poniedziałek.
- Super - burknął - nie mogłaś mi powiedzieć?
- Przepraszam - rzuciłam. Podeszłam do okna, gdzie odpaliłam papieros.
- Co ty robisz? - był wyraźnie zdziwiony.
- Palę, a co? - zmarszczyłam brwi.
- Kiedy my zapalimy?
- Jak wrócę - powiedziałam pół żartem pół serio - Udanego koncertu.
Rozłączyłam się. Dokończyłam szluga i usiadłam przy biurku. Dobrze jest odwiedzić czasem stary pokój. Otworzyłam jedną z szuflad. Była ona pełna różnego rodzaju kartek. Na jednych były opowiadania, a na kolejnych szkolne wypracowania. Schowałam je z powrotem. Jednak podczas zamykania, w oczy rzuciła mi się niewielka koperta.
"Cześć Kacper,
Pisząc to wciąż nie jestem pewna tego czy w ogóle dostaniesz ten list. Mimo wszystko chciałabym Ci podziękować. Nie będę rozpisywać się dlaczego, bo dobrze o tym wiesz. Chcę Ci jeszcze napisać, że bardzo Cię kocham.Róża"
Po przeczytaniu włożyłam list do torby. Doznałam niemałego szoku. Nie pamiętałam tego, aż do teraz. Do głowy zaczęły wpadać wszystkie wspomnienia. Poczułam się pusta, nagle zaczęło mi brakować Mateusza obok. Wybrałam do niego numer.- Czy ty wiesz która jest godzina? - mówił zaspany.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że wracam już jutro - oparłam głowę o fotel.
- O której? Bo wiesz, że jedziemy na koncert.
- Około południa powinnam być - oznajmiłam.
- Cudownie, a teraz daj człowiekowi się wyspać. Tobie też to radzę - zażartował.
- Kocham Cię - rzuciłam na koniec. Przykryłam się kołdrą, a po dość długim czasie udało mi się zasnąć. Ku mojemu zaskoczeniu obudziłam się dość wcześnie. Po doprowadzeniu siebie to porządku, wzięłam rzeczy i udałam się z nimi do przedpokoju.
- Już wyjeżdżasz? - zdziwiła się, widząc jak ubieram buty.
- Niestety, po prostu okazało się, że muszę coś załatwić. To bardzo ważne.
- Do zobaczenia - pożegnaliśmy się. Weszłam do mieszkania. Rzuciłam walizkę, gdzieś w kąt.
- Już jesteś? - z pokoju wyszedł Adrian.
- Jak widać - wzruszyłam ramionami.
- Coś nie w humorze - podszedł do mnie.
- Po prostu - westchnęłam - znalazłam coś co niekoniecznie chciałam znaleźć.
- Czyli?
- List, pokaże ci go ja wrócę.
- Ale chwila, gdzie idziesz? - spytał, gdy stałam już w drzwiach.
- Do Mateusza - rzuciłam. Szybko znalazłam się pod jego blokiem, a zaraz potem mieszkaniem. Po chwili zobaczyłam szatyna. Rzuciłam się mu na szyję. Chłopak podniósł mnie, po czym zamknął drzwi nogą.
- Aż tak tęskniłaś? - zaśmiał się. Usiadł wraz ze mną na kanapie.
- Chcę ci coś pokazać - wyciągnęłam z tylniej kieszeni kartkę, którą mu podałam. Zawistowski uważnie czytał to co jest na niej napisane.
- Co to jest? - zmrużył oczy.
- List, który pisałam, chodząc jeszcze do szkoły. Napisałam go pod wpływem chwili. Kacper był moim najlepszym przyjacielem w tamtym okresie, ale nie dostał tego, ponieważ jak ostatni chuj, zerwał naszą relację. Wtedy czułam się najgorzej i... - wzięłam głęboki wdech - myślałam, że on jest jedyną osobą, która jest w stanie dać mi miłość. Teraz wiem, że to nieprawda, że jest mnóstwo takich osób. Tylko czy ta miłość zawsze będzie prawdziwa? Kiedy wczoraj przeczytałam ten list poczułam, że brakuje mi Ciebie, dlatego postanowiłam wrócić.
- Zaskoczyłaś mnie - objął mnie mocniej w pasie.
- Ja siebie też - pocałowałam go, co odwzajemnił.
CZYTASZ
DOBRY CZŁOWIEK || Żabson
FanfictionJesteś w stanie odpuścić? Rzucić to wszystko w cholerę? Zaufaj mi to nie jest ci do niczego potrzebne - spojrzał na mnie, ja natomiast błądziłam wzrokiem po podłodze - Kurwa Róża, powiedz coś! . . . Zapraszam do czytania.