- Byłem pijany! - bronił się.
- Mateusz, przypomnę ci, że wypiłeś najmniej, a do tego poruszałeś się całkiem sprawnie, więc tym tego nie usprawiedliwisz. Próbuj dalej - opadłam na kanape, zakładając nogę na nogę.
- Zależy mi na tobie i wiem, że zjebałem, a moje zachowanie było chujowe.
- Dobra, już się nie produkuj - westchnęłam.
- Wybaczasz mi? - uśmiechnął się.
- Nie. Powiedz mi jak ty byś się czuł, gdyby osoba na której ci zależy, wyzwała cię od szmaty lecącej na hajs? To bolało Mateusz.
- Naprawdę przepraszam - przybliżył się, obejmując ramieniem.
- Rozbij szklankę, wymyśl głupią wymówkę, przeproś i oglądaj jak pięknie sama się naprawia - rzuciłam obojętnie.
- Ale ty nie jesteś szklanką - pocałował mnie w policzek - jesteś moją Afrodytą.
- Tylko, że martwą od środka - wyciągnęłam telefon, wchodząc na Instagrama. Przeglądałam zdjęcia znajomych mi osób.
- Róża, proszę cię - przytulił mnie, przez co byłam zmuszona odłożyć urządzenie - Co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła?
Nie odpowiedziałam, tylko rzuciłam krótkim spojrzeniem. Chciałam wstać, jednak chłopak trzymał mnie za mocno.
- Odezwij się chociaż, proszę - poczułam jego usta na mojej szyi.
- Puść mnie - zaczęłam się szarpać. W końcu odpuścił.
- Jestem beznadziejny - schował twarz w dłoniach.
- Nieprawda, po prostu zachowałeś się chujowo - stwierdziłam.
- Możemy chociaż o tym porozmawiać?
- Ale o czym ty chcesz rozmawiać? Wszystko już zostało powiedziane - westchnęłam, wracając do pokoju. Położyłam się na łóżku, starając się opanować ból głowy, który pojawił się z niewiadomych mi przyczyn.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam nagle, kiedy wszedł do pokoju.
- Trochę boli mnie głowa, ale jest ok - wysiliłam uśmiech.
- Połóż się i prześpij, dobrze ci to zrobi - położył się obok mnie, rozkładając ramiona. Przykryłam się kołdrą i odwróciłam tyłem - Nie bądź już zła, wiesz, że chce dla ciebie dobrze.
- Nazywając mnie szmatą?
- Nigdy więcej, obiecuje - przysunął się bliżej mnie.
Wyciągnęłam z kieszeni klucze, którymi otworzyłam drzwi. Na kanapie siedział Mateusz, a na nim okrakiem, nieznajoma mi brunetka. Wpiła się w jego usta, a we mnie coś pękło, jednak nie byłam w stanie się ruszyć. Zeszła z niego, dobierając się do spodni. Chłopak rozłożył ręce wzdłuż kanapy, a głowę uniósł w górę.
- Spójrz na mnie - szepnęła, na tyle głośno by usłyszał. Kiedy zrobił to o co prosiła, przez jego głowę przebił się nabój.
- Mateusz! - wrzesnęłam, gdy doszła do mnie powaga całej sytuacji. Dziewczyna lekko przerażona wybiegła z mieszkania. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ściana znajdująca się za Zawistowskim pełna była krwi. On sam leżał, a raczej siedział martwy na meblu. Kiedy moje ciało z powrotem odzyskało władzę, podbiegłam do niego. Widok był straszny. Dość sporej wielkości dziura przeszywająca na wskroś jego czaszkę. Czerwona ciecz oblewała jego głowę oraz tapicerkę. Padłam na kolana, zaczynając płakać. Co chwilę z moich ust wydobywało się ciche "przepraszam". W pewnym momencie poczułam jak ktoś kładzie rękę na moim ramieniu.
- Nie musisz przepraszać, to wcale nie jest twoja wina.
Odwróciłam się w stronę głosu, a tam stał on.
- Przecież ty jesteś martwy - jąkałam się, wskazując na zwłoki.
- Może być martwy, żywy, a nawet zmienić się w żabę - zaśmiał się chłopak, który od dłuższego czasu występował w moich snach. Szatyn objął mnie, uniemożliwiając tym samym podejście do nieznajomego.
- Kto nad tym wszystkim panuje?- uniosłam w górę brwi.
- Lepszym pytaniem byłoby kto nad tym nie panuje - zaakcentował przedostatni wyraz - Ty nad tym nie panujesz. To wszystko co się działo to wytwór twojej wyobraźni. Nie panujesz nad tym...
- Nie wiem kim jesteś, ale wiedz, że...
Nie dane było mi dokończyć, gdyż nagle obudziłam się w pokoju, w którym panowała ciemność. Obok mnie spał Mateusz i nie chcąc go budzić po prostu wpatrywałam się w jego śpiącą twarz. Widząc to, jakakolwiek złość czy niechęć do niego, po prostu zniknęła. Nie wiedziałam też co ze sobą zrobić. Wygrzebałam się z łóżka, wzięłam parę ubrań i udałam się z nimi do łazienki. Stanęłam przed lustrem, starając się zebrać myśli.
- Jaki to właściwie ma sens? Czy to ma jakiekolwiek znaczenie? - mówiłam sama do siebie. Wzięłam głęboki wdech i przemyłam twarz wodą. Zmieniłam ubrania, po czym biorąc co mi potrzebne, wyszłam z mieszkania. Podczas spaceru wstąpiłam do sklepu, gdzie kupiłam napój energetyczny. Weszłam do parku, siadając na jednej z ławek, popijając napój z puszki. Wkrótce dosiadł się do mnie chłopak, kierując słowa w moją stronę. Zatrzymałam muzykę, ściągając słuchawki.
- Wybacz, nie słyszałam, mógłbyś powtórzyć? - spojrzałam na niego.
- Pytałem czy pani piękna tutaj sama - uśmiechnął się.
- Tak - pokiwałam głową - z resztą jak widać.
- Wyjawisz swoje imię? - jego ręka powędrowała na drewnianą konstrukcję.
- Róża - odpowiedziałam dość obojętnie.
- Miło mi, Damian - podał mi dłoń, którą lekko uścisnęłam - Wyskoczymy gdzieś?
- W sumie - pomyślałam chwilę - czemu nie.
Wstaliśmy, kierując się do najbliższej lodziarni.
- Jaki smak? - spytał, gdy staliśmy przy ladzie.
- Mam ochotę na shake'a - oznajmiłam.
- Czekoladowy? - słysząc to, przytaknęłam. Dostałam moje zamówienie, za które nieznajomy zapłacił, a ja podziękowałam.
CZYTASZ
DOBRY CZŁOWIEK || Żabson
FanfictionJesteś w stanie odpuścić? Rzucić to wszystko w cholerę? Zaufaj mi to nie jest ci do niczego potrzebne - spojrzał na mnie, ja natomiast błądziłam wzrokiem po podłodze - Kurwa Róża, powiedz coś! . . . Zapraszam do czytania.