- A ty co taka poirytowana? - zostałam zapytana przez Adriana, gdy weszłam za kulisy. Zna mnie i to zbyt dobrze.
- Ochroniarz - ucięłam temat.
- Konkretniej - podniósł brwi.
- Dojebał się do mnie chuj wie o co - machnęłam ręką. Oboje wyszliśmy. Blondyn stanął na scenie, a ja tuż obok niej. Zaczęli próbę, której uważnie się przyglądałam. Szczerze mówiąc niezbyt zaciekawiło mnie wykonanie koncertowe Mateusza. Kilka minut po skończonej próbie zaczęli wpuszczać pierwsze osoby. A przez kolejne godziny odbywało się to wydarzenie. Najbardziej zachwyciło mnie to, że cały klub znał każdy wers, każdej zaśpiewanej piosenki. Gdy wszystko dobiegło końca wróciliśmy do hotelu. Ja jednak jak szybko weszłam tak równie sprawnie z niego wyszłam. Przed tym jednak biorąc z niego słuchawki. Było już dość późno, jednak nie przeszkadzało mi to. Włączyłam spokojną muzykę, chodząc po ulicach miasta. Wszędzie było cicho i spokojnie. Po ponad trzydziestu minutach czułam wibracje w moim telefonie, jednak postanowiłam je zignorować. Spacerowałam jeszcze przez dwie godziny, więc około trzeciej wróciłam.
- Gdzieś ty była? - od razu przede mną pojawił się Zawistowski.
- Chciałam się przejść - wzruszyłam ramionami, odkładając na pobliską szafkę telefon z słuchawkami.
- A telefonu nie łaska odebrać? - starał się wzbudzić we mnie jakieś wyrzuty.
- Stary, daj jej spokój. Często tak robi, kiedy chce odpocząć i pobyć chwilę sama. To u niej normalnie i nikt nie jest w stanie nic z tym zrobić - Adrian położył mu dłoń na ramieniu, którą szatyn od razu zrzucił.
- Pytałem o coś.
- A co ty się tak martwisz? - prychnęłam - Z resztą daj mi spokój.
- Może ci się coś kiedyś stać - mówił poważnie.
- Poradzę sobie - obojętnie przeszłam obok niego, sięgając do torby - a teraz idź spać, bo robisz się nudny i zaczynasz histeryzować.
Weszłam do łazienki, gdzie standardowo zmyłam makijaż, przebrałam się i okąpałam. Chciałam już wyjść, kiedy usłyszałam zza drzwi wymianę zdań pomiędzy chłopakami.
- Jak ty możesz tak spokojnie reagować, kiedy ona szlaja się sama w środku nocy po obcym mieście? - od razu rozpoznałam głos kijanki.
- Ona ciągle tak robi, a ja nie jestem jej ojcem, żeby czegoś jej zabraniać. Co fakt martwię się, ale nie ma co dramatyzować. Nie jest już dzieckiem i nie raz pokazała, że da sobie radę.
- Pokazała?
- Tak, jak będzie chciała, sama ci to opowie, nie będę za nią decydować, ale opanuj się.
W tym momencie weszłam do pomieszczenia. Wyminęłam chłopaków, zabierając po drodze papierosy. Stanęłam przy otwartym oknie i odpaliłam jednego.
- Nie powinieneś być z Leo? - spojrzałam na Żabsona, który uważnie mi się przyglądał. Zbyt często to robi.
- A co? Zazdrosna? - uśmiechnął się, na co przewróciłam oczami - i tak nie masz o co, ona ma chłopaka.
- Tak? - uniosłam brwi - Bo jak szliśmy do klubu, spytała co mnie łączy z Adrianem.
- A to ciekawe - blondyn wstał. Wyrzuciłam niedopałek i zamknęłam okno.
- Prawda? - zaśmiałam się i odpadłam na łóżko.
- No nic, będę już leciał, widzimy się rano - rzucił Mateusz.
- Dobranoc - krzyknęłam, za nim zdążył zamknąć drzwi.
- Powiedz mi wszystko, dokładnie, ze szczegółami - czułam jak materac obok mnie się ugina. Starałam mu się opowiedzieć to tak ja pamiętałam.
- No i tyle - wzruszyłam ramionami - nie wiem czym się tu przejmować.
- Czysta ciekawość - zaśmiał się - a teraz chodź spać.
Jak powiedział tak też zrobiłam. Mimo tego, że poszłam spać dość późno, wstałam bardzo wcześnie. Ogarnęłam się, zapaliłam papierosa i przejrzałam social media. Gdy już skończyłam usiadłam na podłodze. Po prostu się nudziłam, dlatego też postanowiłam zrobić to co w nocy. Wzięłam wszystko co powinnam, odpaliłam muzykę i wyszłam. Już koło dziesiątej wjeżdżałam windą na piętro. Skierowałam się w stronę drzwi przy których akurat stał Mateusz i Leo. Lekko przepchnęłam się między nimi, wchodząc do środka.
- Znowu gdzieś byłaś? - spojrzałam kątem oka na szatyna, jednak postanowiłam nie odpowiadać. Poczekaliśmy aż Adrian wyjdzie z łazienki. Wzięliśmy wszystkie swoje rzeczy, kolejnie udaliśmy się do recepcji, gdzie chłopcy oddali klucze. Wsiedliśmy do samochodu. W połowie drogi Połoński zatrzymał się przy McDonald's. Na parkingu zjedliśmy zamówione jedzenie.
- Mateusz - blondyn odwrócił się w stronę chłopaka - zamienisz się?
- Adrian! Przecież w jedną stronę dałeś radę - odezwałam się.
- Ty też dasz radę - przewrócił oczami i wysiadł z pojazdu. Zamienili się miejscami. Już po chwili za kierownicą znalazł się szatyn. Ruszyliśmy. Resztę drogi przesiedziałam w telefonie. Zawistowski najpierw zaparkował pod mieszkaniem Leo, która dość szybko pożegnała się z nami i wysiadała. Następnie pod swoim.
- Wpadniecie na chwilę? - spytał, parkując.
- Tak - usłyszałam Beteo, podczas gdy ja w tym samym czasie zaprzeczyłam.
- Ja chcę do domu, nie wiem jak ty. Jak chcesz to idź, ale wracasz na nogach.
- Dobra, innym razem - skomentował Adi. Szatyn opuścił samochód, a jego miejsce zajął blondyn. Wróciliśmy do mieszkania.
- Co w ciebie wstąpiło? - spytał, gdy otwierałam mieszkanie.
- Nic, po prostu nie lubię jak ktoś czepia się tego, że gdzieś wyszłam. Chuj mu do tego - lekko się uniosłam - a teraz mam do ciebie pytanie.
- Słucham - usiedliśmy na kanapie.
CZYTASZ
DOBRY CZŁOWIEK || Żabson
FanficJesteś w stanie odpuścić? Rzucić to wszystko w cholerę? Zaufaj mi to nie jest ci do niczego potrzebne - spojrzał na mnie, ja natomiast błądziłam wzrokiem po podłodze - Kurwa Róża, powiedz coś! . . . Zapraszam do czytania.