33. Żabson?!

1.5K 65 4
                                    

Po paru godzinach z uśmiechem na ustach odprowadził mnie pod blok.

- Bardzo fajny wypad - stwierdziłam.

- Mi też się spodobało. Może kiedyś to powtórzymy o ile dasz mi swój numer - niepewnie wyciągnął z kieszeni telefon.

- Czemu by nie - wzięłam urządzenie. Podczas wpisywania cyfr, poczułam na moich biodrach dłonie. Szybko dokończyłam czynność, oddalając się od chłopaka. Pożegnaliśmy się krótko, po czym wróciłam do mieszkania.

- Gdzie byłaś? - poszedł do mnie, gdy ściągałam buty.

- Nie powinno cię to interesować - wstałam, patrząc mu prosto w oczy.

- Ale interesuje mnie to, ponieważ martwię się o ciebie.

- Od kiedy zależy ci na szmacie lecącej na hajs? - szturchnęłam go ramieniem, przechodząc do kuchni.

- Możesz już przestać? - westchnął, idąc za mną.

- Zapytałam o coś - oparłam się tyłem o blat.

- Od kiedy ta szmata jest moja i bardzo mi na niej zależy. A tak na marginesie to jest wspaniałą dziewczyną - uśmiechnął się do mnie, a po chwili jego usta dotknęły moich. Odsunęłam się lekko, dając mu do zrozumienia, żeby przestał.

- Chcesz wiedzieć gdzie byłam? - uniosłam w górę brwi. Mateusz przytaknął, a ja zabrałam się za opowieść.

- Znałaś go wcześniej?

- Przecież mówię ci, że nie, ale był strasznie miły - usiadłam na wyspie kuchennej, machając w powietrzu nogami - Więcej takich jak on, a byłoby pięknie.

- Aha - rzucił obojętnie, oddalając się ode mnie.

- Pan Zawistowski zazdrosny? - zaśmiałam się.

- Ale widzę, że poprawił ci się humor i już nie jesteś zła - założył ręce na piersi.

- Taak - zeskoczyłam - Damian to przesympatyczny chłopak i świetnie się z nim bawiłam, mam nadzieję, że kiedyś to powtórzę - skierowałam się w stronę kanapy.

- Jeśli robisz to po to bym był zazdrosny to się przeliczyłaś - powiedział triumfalnie, zajmując miejsce obok mnie.

- Nie próbuje wzbudzić w ciebie zazdrości. Po prostu jestem z tobą szczera i mówię jak jest - usiadłam mu na kolanach - a wiesz co w tym wszystkim było najlepsze, oprócz jego humoru, był przystojny, ale taki bardzo przystojny. Może i mniej niż Norbert, ale jednak. A jeszcze jak wpisywałam mój numer do jego komórki to mnie objął w pasie - przez cały czas byłam niezwykle uśmiechnięta.

- Spokojnie, niedługo już nie będzie taki przystojny - mruknął pod nosem.

- Co? - zmarszczyłam brwi - Jeśli coś mu zrobisz, przyrzekam, że nigdy mnie nie zobaczysz.

- Zależy ci bardziej na nim niż na mnie?

- Przecież ja go nawet nie znam. Jejku, ale ty jesteś zazdrosny - zaśmiałam się, szturchając go w ramię.

- Dziwisz się?

- To ja powinnam być zazdrosna albo zła - przewróciłam oczami.

- Róża - westchnął, widząc, że spoważniałam.

- Przestań. Zakończymy ten temat raz na zawsze - opuściłam wzrok, a chłopak mocniej mnie objął.

- Koniec kłótni? - spojrzał na mnie, a ja przytaknęłam. Po chwili jego usta znalazły się na moim policzku - Nie chcę się już z tobą kłócić, nie lubię tego.

- Chodźmy coś zjeść - podniosłam się, ciągnąc go za dłoń. Szatyn niechętnie wstał, a po dłuższym czasie wyszliśmy. Poszliśmy do sklepu, a następnie do najbliższego fastfooda. Mateusz otworzył przede mną drzwi i zanim zdążyłam wejść, zostałam potrącona przez trzy dziewczyny.

- Suki - syknęłam pod nosem.

- Coś ty powiedziała? - odwróciła się jedna z nich.

- Suki - powtórzyłam głośniej.

- Ty kurwo - zaczęła do mnie podchodzić. Stałam obojętnie, czekając na zwrot akcji. Podniosła dłoń, którą szybko chwyciłam i ścisnęłam z całej siły. Blondynka jęknęła z bólu.

- Nie przemęczaj się bo ci tapeta spłynie - pociągnęłam ją w dół, na co upadła na chodnik. Jej towarzyszki widząc to, szybko do niej podbiegły, prawie potykając się o swoje nogi.

- Idziemy? - rzuciłam do Zawistowskiego, a one popatrzyły się w jego kierunku.

- Żabson?! - pisnęła - Możemy zdjęcie? - wstała, otrzepując się z kurzu.

- Dajcie trochę prywatności - wyminął je i weszliśmy do środka.

- Masz zajebiste fanki - powiedziałam ironicznie.

- Mów co chcesz i siadaj - mówił zdenerwowany.

- Tylko cole, jakoś straciłam apetyt - odburknęłam. Usiadłam na jednej z kanap w lokalu, wyciągając telefon.

- Smacznego - zajął miejsce na przeciwko, kładąc przede mną tacę z jedzieniem.

- Mówiłam ci, że nie jestem głodna - spojrzałam na hamburgera, po czym upiłam łyk coli.

- Musisz coś zjeść - oparł łokcie o stolik - Jadłaś coś dzisiaj?

- Shake'a i... No w sumie tyle.

- Więc właśnie - wziął się za swoje zamówienie. Westchnęłam i zrobiłam to samo - Musiałaś ją atakować? - zaczął, gdy wyszliśmy.

- Zawsze mogłeś ją obronić.

- Jeśli byłby to facet to pewnie, ale dziewczyn nie bije - chciał złączyć nasze dłonie, jednak ja sprawnie włożyłam swoją do kieszeni.

- A jeśli wyciągnęła by w moją stronę broń to też...

- To już inna kwestia - przerwał mi. Gdy wsiedliśmy do windy, chłopak objął mnie ramieniem i przytulił - Chcę, żeby nasz związek wyglądał tak jak przed kłótnią.

- J... Tak będzie - przytaknęłam. Wjechaliśmy na piętro, po czym podeszliśmy do mieszkania - Otwórz - oparłam się o ścianę obok wejścia. Szatyn znalazł kluczyki i zrobił to o co prosiłam. Pociągnął mnie do środka i z uśmiechem złączył nasze usta.

DOBRY CZŁOWIEK || ŻabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz