15. Przeprowadź się do mnie.

2.4K 78 13
                                    

Wzięłam z biurka świstek i wyszliśmy z mieszkania. Szybko znaleźliśmy się pod blokiem Mateusza.

- Zaczekam tutaj - zaproponowałam - ale proszę cię, pospiesz się.

Po prawie dwudziestu minutach chłopak wrócił, więc pojechaliśmy do apteki. Weszliśmy do niewielkiego budynku, podchodząc do ekspedientki.

- Dzień dobry - przywitała nas z uśmiechem - w czym mogę pomóc?

- Poproszę to - przekazałam jej kartkę. Kobieta spojrzała na nią, a następnie na mnie. Chwilę później podała mi pudełko odpowiednich leków.

- Teraz ja cię gdzieś zawiozę - odezwał się Zawistowski, gdy już wyszliśmy.

- Daj spokój - mruknęłam - jedziemy jeszcze po wodę i wracam do domu.

- No chodź, będzie fajnie - starał się mnie przekonać.

- Mateusz, źle się czuję. Innym razem - chwyciłam za klamkę, a chłopak odciągnął mnie od pojazdu.

- Skoro źle się czujesz to ja prowadzę - wyciągnął w moją stronę dłoń, czekając aż podam mu klucze.

- To jest mój samochód, więc nie chce by ktokolwiek, oprócz mnie, go prowadził - założyłam ręce na piersi.

- Czyli wolisz spowodować wypadek niż wrócić bezpiecznie do domu? - schylił się, patrząc mi w oczy. Głośno westchnęłam i oddałam mu przedmiot. Z niechęcią wsiadłam, przyglądając się uważnie szatynowi. Zanim wróciliśmy do mnie, wstąpiliśmy do niewielkiego sklepu. Każde z nas kupiło co potrzebowało.

- Nie mam kluczy - oznajmiłam, po raz kolejny przeszukując spodnie.

- Kieszenie - rzucił, zapatrzony w telefon.

- Przecież szuk... - nie dokończyłam, gdyż poczułam w bluzie, szukany kawałek metalu. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka.

- Chcesz coś do jedzenia? - spytał, ściągając buty.

- Możesz już iść, poradzę sobie - stwierdziłam, ruszając w stronę kuchni.

- Mówiłaś, że źle się czujesz. Odpocznij - zasugerował.

- Mówiłam też, że sobie poradzę. Tego chyba już nie uwzględniłeś?

- Jajecznica czy... - zignorował moją wypowiedź. Stał przy lodówce, analizując jej zawartość - a może coś zamówimy.

Zamknął ją i wyciągnął telefon. Przewróciłam oczami. Po drodze wzięłam jedną z butelek wody oraz tabletki, następnie przekraczając próg pokoju. Odłożyłam wszystko na szafkę obok łóżka. Podeszłam do szafy, wyciągając z niej koszulkę z krótkim rękawem. Zdjęłam bluzę, rzucając ją na łóżko. Kiedy usłyszałam otwieranie drzwi, szybko założyłam t-shirt.

- Puka się - powiedziałam. Odwróciłam się w jego stronę, marszcząc brwi.

- Chętnie bym to zrobił, ale jedzenie wystygnie - podszedł, obejmując moje biodra.

- Jesteś okropny - zaśmiałam się.

- Ale twój - pocałował mnie, co odwzajemniłam.

- Jedzenie wystygnie - powtórzyłam jego słowa szpetem, uprzednio odrywając się od niego. Wróciliśmy do salonu, gdzie Mateusz zostawił zamówienie. Zjedliśmy wszystko, po czym położyłam się na jego kolanach. Jednak nie na długo.

- Siadaj - chłopak zerwał się jak poparzony. Zrobiłam co kazał, a on po chwili wrócił ze sporą ilość ręcznika papierowego - przyłóż to do nosa i głowa w dół.

- Co jest? - spytałam, wlepiając wzrok w podłogę.

- Krew ci leci - usiadł ostrożnie obok mnie, przytulając lekko.

- To nic takiego, ale dziękuję.

Odsunęłam materiał od nosa i musnęłam jego policzek.

- Kocham Cię, wiesz? - tym razem objął mnie mocniej niż chwilę temu.

- Wiem Mateusz, wiem - uśmiechnęłam się - to co teraz robimy?

- Ty idź odpocznij - zaproponował.

- Pójdę pod prysznic - wstałam. Po kąpieli położyłam się na łóżku, gdzie leżał już szatyn.

- Jak się czujesz? - usłyszałam.

- Jest lepiej jednakże lekko boli mnie głowa - wtuliłam się w chłopaka.

- Spójrz na mnie - poprosił, co zrobiłam - na pewno?

- Tak, już możesz być spokojny.

- Wzięłaś tabletki? - uniósł jedną brew. Usiadłam i wzięłam dwie. Popiłam wodą, wracając do poprzedniej pozycji. Mateusz patrzył się na mnie przez chwilę, po czym wpił się w moje usta. Przełożyłam swoje ręce na jego twarz, za to on swoje na moje pośladki.

- Adrian zaraz może wrócić - odsunęłam się od niego.

- Przeprowadź się do mnie - rzucił.

- C-co? - uniosłam brwi.

- To co słyszałaś. Będziemy mieć całe mieszkanie dla siebie.

- Zaskoczyłeś mnie, ale na pewno to przemyśle.

- To teraz tu wracaj - nasze usta po raz kolejny się spotkały. Tym razem przeszkodził nam dźwięk powiadomienia.

- Mateusz - starałam się coś powiedzieć, jednak chłopak nie dawał za wygraną.

- Późnej sprawdzisz - westchnął.

- To może być coś ważnego, daj mi pięć sekund - udało mi się go przekonać. Chwyciłam telefon patrząc na ekran.

Od Bejbi 🖕🏾:
Sprawy się przeciągnęły, będę jutro

- Kto pisał? - od razu odwróciłam się w stronę Zawistowskiego.

- Adrian, będzie jutro - przekazałam. Od razu na jego twarzy zagościł uśmiech.

- Czyli mówisz, że mamy całą noc dla siebie? - ściągnął koszulkę.

- Mówię tylko, że Adrian będzie jutro - wzruszyłam ramionami. Pociągnął mnie, a po chwili jego usta znalazły się na moich. Usiadłam na nim okrakiem. Nagle poczułam dłonie pod koszulką. Ja natomiast zaczęłam ściągnąć jego spodnie. Jedna z jego rąk obejmowała moje biodro natomiast druga znalazła się pod dolną częścią bielizny. Z moich ust wydobyło się ciche jęknięcie. Przygryzłam jego wargę i pozwoliłam mu na to by mną owładnął. Szatyn szybko pozbył się bokserek, po czym wszedł we mnie. Wbiłam paznokcie w jego ciało. Gdy oboje doszliśmy, opadłam na łóżko.

- Ja jak cię kurewsko kocham - pocałował mnie.

~~~~

Po raz pierwszy pisałam tego typu scenę, także przepraszam (🤣)

DOBRY CZŁOWIEK || ŻabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz