- Podrzuć mnie pod blok Mateusza - poprosiłam, gdy byliśmy już niedaleko.
- Ale ty weź wróć w ogóle do domu - zaśmiał się, parkując.
- Jak będziesz czekać na mnie z obiadem - zawtórowałam mu.
- Nie ma problemu!
- Zrobionym własnoręcznie przez ciebie - dodałam. Na to chłopak nie odpowiedział, więc wysiadłam z samochodu. Udałam się do winy, wybierając odpowiednie piętro. Kiedy wyszłam z owego, niewielkiego pomieszczenia, dostrzegłam blondynkę, wyglądającą dość sztucznie. Wychodziła ona z mieszkania Mateusza. Z jej wyrazu twarzy można było wyczytać złość, jednak szła dumnie. Rzuciłam jej szybkie spojrzenie i podeszłam do odpowiednich drzwi. Nie pukając, weszłam.
- Czego jeszcze? - usłyszałam głos Zawistowskiego.
- Ciebie też miło widzieć - na moje słowa szatyn od razu wstał. Gdy był blisko, odsunęłam się parę kroków.
- Coś nie tak? - zmarszczył brwi.
- Zapnij rozporek - powiedziałam obojętnie, wzrokiem błądząc po pomieszczeniu - Kto to był?
- Nikt istotny - wzruszył ramionami - nic mnie z nią nie łączy jeśli o to ci chodzi. Przyszła, pogadaliśmy, a gdy zaczęła się dobierać po prostu ją spławiłem.
- Dobra wiesz co... Muszę się przejść, na napiszę kiedyś, może - odwróciłam się i opuściłam mieszkanie. Szybko znalazłam się na zewnątrz. Czułam się dziwnie z tym, że mogło coś między nimi zajść. Kierowałam się w stronę mojego bloku. Nagle poczułam uścisk na ramieniu.
- Dlaczego mi nie wierzysz? - odwrócił mnie w swoją stronę. Nie odezwałam się, tylko ruszyłam dalej. Poczułam na skórze krople deszczu, przez co przyspieszyłam kroku - Róża, poczekaj.
- Niech każdy z nas wróci do swojego mieszkania i zajmie się swoim życiem.
- Nawet nie żartuj. A teraz chodź bo się przeziębisz - pociągnął mnie z rękę, mocno przytulając. Postanowiłam nie reagować.
- Wracam do domu - starałam się zachować obojętność. Wchodząc, trzasnęłam drzwiami.
- Już jesteś? - Adrian szybko pojawił się w przedpokoju - Co jest?
- Jadę jutro rano do rodziców - rzuciłam. Chciałam wyminąć go i wejść do pokoju, jednak uniemożliwił mi to, chwytając za rękę - Z mieszkania Mateusza wyszła jakaś blond dziwka, a on siedział sobie na kanapie z niemalże rozpiętymi spodniami.
- Zazdrosna? - spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Dziwnie się wtedy poczułam - westchnęłam. Blondyn mnie przytulił, co odwzajemniłam - Idę się spakować.
- Dopiero co się rozpakowałaś - zaśmiał się. Rzuciłam się na łóżko. Co chwilę z mojego telefonu wydobywał się dźwięk przychodzącego połączenia. Każde odrzucałam, ostatecznie wyłączając urządzenie. Leżałam, patrząc w sufit. Słysząc pukanie do drzwi, podniosłam się na łokciach, zerkając w tamtą stronę. Od razu wstałam, gdy do pomieszczenia wszedł lekko przemoczony Zawistowski.
- Co ty tu robisz? - podeszłam do niego, a on chciał mnie objąć - Jesteś mokry.
- Przyszedłem cię odwiedzić - uśmiechnął się, na co tylko mruknęłam coś pod nosem - Nie mów, że wciąż jesteś zła. Po między nami nic nie zaszło, zrozum.
- Jakoś nie potrafię tego zrozumieć albo po prostu nie chce - skomentowałam. Szatyn objął mnie w pasie - Nienawidzę cię.
- Wiem, ja siebie też - wpił się w moje usta - Naprawdę myślisz, że jestem tak zły, żeby pójść do łóżka z kimkolwiek oprócz Ciebie?
- Tak, w końcu jesteś raperem - stwierdziłam.
- Co to ma do rzeczy? - uniósł jedną brew do góry.
- To, że masz pełno swoich fanek, które dałyby miliony, żeby się z tobą przespać.
- Sama mówiłaś, że nie jesteś o nie zazdrosna. Przeczysz sama sobie, kochanie.
- Mówiłam tylko o tych małolatach - wyrwałam się z uścisku, by usiąść na łóżku - Jeszcze twoje byłe zostaną waszymi groupies.
- Wkręcił się Beteo? - zaśmiał się.
- Jak się było przy produkcji i słuchało się po dziesięć razy to trudno, żeby nie.
- Jestem czysty jak łza, mogę ci dać nawet jej numer, żebyś się zapytała - zaczął ponownie się tłumaczyć, widząc moją obojętność. Wyciągnęłam telefon, podałam go chłopakowi, by wpisał numer.
- Skąd wy się znacie?
- Byliśmy razem spory czas temu - wzruszył ramionami. Zadzwoniłam, dając na głośnomówiący.
- Halo? - usłyszałam jej piskliwy głos, przez co ucieszyłam dźwięk.
- Co dziś robiłaś u Mateusza? - zaczęłam od razu.
- U Zawistowskiego? Spędziliśmy upojne chwilę.
- Możesz przestać kurwa kłamać - chłopak wyrwał mi z ręki urządzenie - powiedz prawdę.
- No dobra, dobra. Uspokój się. Jak tak bardzo ci na tym zależy to słuchaj młoda. Nic między nami nie zaszło. Mogę ci jeszcze powiedzieć, że twój chłopak nie ma za grosz kultury...
Nie dałam jej dokończyć, ponieważ dotrwałam się do komórki, kończąc połączenie.
- I co? Teraz wierzysz? - wyrzucił smartphone gdzieś na łóżko.
- Przepraszam.
- Już dobrze, nie dziwię ci się - przytulił mnie - a ta torba to po co?
- Nie wypakowałam się jeszcze z Wrocławia - skłamałam. Po chwili pociągnęłam go za sobą do kuchni. Zrobiłam mu herbatę i kazałam zdjąć kurtkę.
- Kocham Cię - powiedział z uśmiechem, upiajając łyk ciepłej cieczy.
- Po prostu się o ciebie martwię. Jak będziesz chory to będę mieć cię na sumieniu.
CZYTASZ
DOBRY CZŁOWIEK || Żabson
FanficJesteś w stanie odpuścić? Rzucić to wszystko w cholerę? Zaufaj mi to nie jest ci do niczego potrzebne - spojrzał na mnie, ja natomiast błądziłam wzrokiem po podłodze - Kurwa Róża, powiedz coś! . . . Zapraszam do czytania.