4. Jeszcze sie przekonasz

3.9K 121 51
                                    

Od dziesięciu minut czekałam na kanapie na Adriana, który właśnie się pakował. Powoli dochodziła trzynasta, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu. Bezczynnie siedząc w salonie, nagle usłyszałam wibracje dochodzące z mojego telefonu. Chwyciłam urządzenie i odebrałam.

- Cześć mała, chcesz się spotkać za chwilę? - usłyszałam w słuchawce dobrze znany mi głos Mateusza.

- Nie będę komentować przywitania - uśmiechnęłam się - ale chętnie.

- Za dziesięć minut w parku - po tych słowach rozłączył się. Szybko wstałam i oznajmiłam blondynowi, że wychodzę. Po kilku minutach znalazłam się w umówionym miejscu.

- Nie sądziłem, że przyjdziesz - odwróciłam się do tyłu, gdzie stał Zawistowski.

- Mówiłam, że chętnie, a teraz siadaj - przesunęłam się trochę, by chłopak mógł usiąść na ławce - czemu chciałeś się spotkać?

- Chciałem po prostu zobaczyć się tobą przed wyjazdem - opuścił głowę, a ja starałam się udawać, że nic nie wiem.

- Wyjeżdżasz gdzieś? Że tak na stałe?

- Nie - zaśmiał się i spojrzał na mnie - na dzień, góra dwa do Łodzi.

- No to miłego wyjazdu - wstałam. Już chciałam odejść jednak zostałam złapana za nadgarstek.

- Przyszedłem tu na dłuższą pogawędkę - uśmiechnął się. Wróciłam na miejsce. Po trzydziestu minutach chłopak odprowadził mnie pod blok.

- Było... - zawahałam się - miło.

- Mi również - Mateusz zbliżył się do mnie, kładąc mi dłonie na biodra, które od razu zrzuciłam. Następnie zaczął zbliżać się. Na szczęście tylko musnął mój policzek. Pożegnaliśmy się, a ja ruszyłam do mieszkania. Wzięłam torbę i potrzebne rzeczy, stając przy wyjściu. Po chwili obok mnie pojawił się Adrian.

- Masz wszystko? - spojrzałam na niego, unosząc brwi.

- Tak, raczej tak - zaczął przeszukiwać kieszenie - Nie wyjeżdżam pierwszy raz.

- Ja nie byłbym tak przekonana. Kluczyki.

- No przecież - uderzył się w głowę i poszedł po przedmiot. Spakowaliśmy torby do samochodu. Zatrzymaliśmy się pod jakimś budynkiem.

- To nie wygląda jak Łódź - przeniosłam wzrok z telefonu na Beteo. Słysząc otwieranie tylnich drzwi, odwróciłam się w ich stronę. Do pojazdu wsiadł Mateusz oraz różowo włosa dziewczyna.

- Róża! Adrian! Cześć! - powiedział szatyn z pełnym entuzjazmem - Róża to Leo, Leo Róża.

Krótko przywitałam się z dziewczyną, po czym znów ruszyliśmy.

- Nie mówiłaś, że jedziesz - chłopak zaczął drążyć temat.

- A ty nie mówiłeś, że grasz koncert - powiedziałam trochę obojętnie. Parę godzin później znaleźliśmy się pod hotelem. Szybko wsiadłam z samochodu - Nienawidzę długich tras. Nigdy więcej.

- Jeszcze się przekonasz - Zawistowski objął mnie ramieniem.

- Kijanko, jeśli zaraz nie weźmiesz tych rąk to obiecuje, że będzie z tobą kiepsko - poklepałam go lekko po policzku, a on niemalże od razu zrobił to co powiedziałam.

- Kijanko?! - podniósł brwi i nachylił się w moją stronę. Zignorowałam to i ruszyłam za resztą.

- Dwa pokoje na piątym piętrze - oznajmiła dziewczyna, podając mi kluczyk.

- Dwuosobowe ma się rozumieć? - spytałam, a ona przytaknęłam. Wszyscy weszliśmy do winy. Wjechaliśmy na odpowiednie piętro.

- Widzimy się o dwudziestej i jedziemy na próbę - usłyszałam, przekręcając zamek pokoju. Od razu po wejściu odłożyłam bagaż.

- Mam nadzieję, że to jedyny koncert w tym tygodniu? - zerknęłam na Adriana.

- Na twoje szczęście tak.

- Jutro wracamy do domu i się więcej nie ruszam - westchnęłam.

- Ja cię zaskoczę, bo od dziś będę jeździć z Żabą na każdy jego koncert.

- Czyli zostaję na weekend sama w domu - uśmiechnęłam się - i to mi się podoba.

Przez resztę wolnego czasu rozmawialiśmy.

- Za dziesięć minut wychodzimy.

Wstałam, więc i udałam się do łazienki, gdzie poprawiłam makijaż. Po wyjściu schowałam do kieszeni telefon i założyłam za dużą bluzę. Usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam. Po dosłownie kilku sekundach, obok mnie znalazł się Połoński.

- Daleko jest ten klub? - zabrałam głos, gdy byliśmy już na zewnątrz.

- Z 10 minut piechotą, dlatego się przejdziemy - na tą informację wzruszyłam ramionami. Wyciągnęłam z kieszeni paczkę fajek i odpaliłam jednego.

- Można? - Mateusz wyciągnął rękę w moją stronę. Dałam mu się papierosa oraz zapalniczkę. Podziękował, a po chwili podeszła do nas Leo.

- Mateusz, zostawisz nas na chwilę samych? - spojrzała na niego, a ja na nią. Chłopak przyspieszył kroku, doganiając blondyna.

- Coś się stało? - zerknęłam na dziewczynę.

- Łączy cię coś z Beteo? - w jej głosie wyczułam niepewność - oczywiście, nie żeby coś.

- Nie musisz się tłumaczyć, naprawdę. Ale nie, nic mnie z nim nie łączy. No może poza tym, że jesteśmy rodziną - zaśmiałam się.

- Naprawdę? - zmarszczyła brwi.

- Tak, jest moim kuzynem.

Od samego wejścia do klubu, bardzo uważnie przyglądał mi się jeden z ochroniarzy. W pewnym momencie nie wytrzymałam i po prostu do niego poszedłam.

- Ma pan jakiś problem ze mną? - spytałam.

- Za chwilę ty, moja droga, możesz mieć problem.

- Od kiedy przeszliśmy na ty? - zaczęłam podirytowana.

- Jeśli chcesz mieć spokój to radzę ci ode mnie jak najszybciej odejść.

- Jeśli chcesz tu pracować radzę ci dać mi spokój - powiedziałam z cwanym uśmieszkiem i odeszłam.

~~~~

Bonusowy rodział dla Was! Oczywiście kolejny we wtorek. Życzę miłego weekendu, ewentualnie dnia/wieczoru!

DOBRY CZŁOWIEK || ŻabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz