Od dziesięciu minut czekałam na kanapie na Adriana, który właśnie się pakował. Powoli dochodziła trzynasta, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu. Bezczynnie siedząc w salonie, nagle usłyszałam wibracje dochodzące z mojego telefonu. Chwyciłam urządzenie i odebrałam.
- Cześć mała, chcesz się spotkać za chwilę? - usłyszałam w słuchawce dobrze znany mi głos Mateusza.
- Nie będę komentować przywitania - uśmiechnęłam się - ale chętnie.
- Za dziesięć minut w parku - po tych słowach rozłączył się. Szybko wstałam i oznajmiłam blondynowi, że wychodzę. Po kilku minutach znalazłam się w umówionym miejscu.
- Nie sądziłem, że przyjdziesz - odwróciłam się do tyłu, gdzie stał Zawistowski.
- Mówiłam, że chętnie, a teraz siadaj - przesunęłam się trochę, by chłopak mógł usiąść na ławce - czemu chciałeś się spotkać?
- Chciałem po prostu zobaczyć się tobą przed wyjazdem - opuścił głowę, a ja starałam się udawać, że nic nie wiem.
- Wyjeżdżasz gdzieś? Że tak na stałe?
- Nie - zaśmiał się i spojrzał na mnie - na dzień, góra dwa do Łodzi.
- No to miłego wyjazdu - wstałam. Już chciałam odejść jednak zostałam złapana za nadgarstek.
- Przyszedłem tu na dłuższą pogawędkę - uśmiechnął się. Wróciłam na miejsce. Po trzydziestu minutach chłopak odprowadził mnie pod blok.
- Było... - zawahałam się - miło.
- Mi również - Mateusz zbliżył się do mnie, kładąc mi dłonie na biodra, które od razu zrzuciłam. Następnie zaczął zbliżać się. Na szczęście tylko musnął mój policzek. Pożegnaliśmy się, a ja ruszyłam do mieszkania. Wzięłam torbę i potrzebne rzeczy, stając przy wyjściu. Po chwili obok mnie pojawił się Adrian.
- Masz wszystko? - spojrzałam na niego, unosząc brwi.
- Tak, raczej tak - zaczął przeszukiwać kieszenie - Nie wyjeżdżam pierwszy raz.
- Ja nie byłbym tak przekonana. Kluczyki.
- No przecież - uderzył się w głowę i poszedł po przedmiot. Spakowaliśmy torby do samochodu. Zatrzymaliśmy się pod jakimś budynkiem.
- To nie wygląda jak Łódź - przeniosłam wzrok z telefonu na Beteo. Słysząc otwieranie tylnich drzwi, odwróciłam się w ich stronę. Do pojazdu wsiadł Mateusz oraz różowo włosa dziewczyna.
- Róża! Adrian! Cześć! - powiedział szatyn z pełnym entuzjazmem - Róża to Leo, Leo Róża.
Krótko przywitałam się z dziewczyną, po czym znów ruszyliśmy.
- Nie mówiłaś, że jedziesz - chłopak zaczął drążyć temat.
- A ty nie mówiłeś, że grasz koncert - powiedziałam trochę obojętnie. Parę godzin później znaleźliśmy się pod hotelem. Szybko wsiadłam z samochodu - Nienawidzę długich tras. Nigdy więcej.
- Jeszcze się przekonasz - Zawistowski objął mnie ramieniem.
- Kijanko, jeśli zaraz nie weźmiesz tych rąk to obiecuje, że będzie z tobą kiepsko - poklepałam go lekko po policzku, a on niemalże od razu zrobił to co powiedziałam.
- Kijanko?! - podniósł brwi i nachylił się w moją stronę. Zignorowałam to i ruszyłam za resztą.
- Dwa pokoje na piątym piętrze - oznajmiła dziewczyna, podając mi kluczyk.
- Dwuosobowe ma się rozumieć? - spytałam, a ona przytaknęłam. Wszyscy weszliśmy do winy. Wjechaliśmy na odpowiednie piętro.
- Widzimy się o dwudziestej i jedziemy na próbę - usłyszałam, przekręcając zamek pokoju. Od razu po wejściu odłożyłam bagaż.
- Mam nadzieję, że to jedyny koncert w tym tygodniu? - zerknęłam na Adriana.
- Na twoje szczęście tak.
- Jutro wracamy do domu i się więcej nie ruszam - westchnęłam.
- Ja cię zaskoczę, bo od dziś będę jeździć z Żabą na każdy jego koncert.
- Czyli zostaję na weekend sama w domu - uśmiechnęłam się - i to mi się podoba.
Przez resztę wolnego czasu rozmawialiśmy.
- Za dziesięć minut wychodzimy.
Wstałam, więc i udałam się do łazienki, gdzie poprawiłam makijaż. Po wyjściu schowałam do kieszeni telefon i założyłam za dużą bluzę. Usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam. Po dosłownie kilku sekundach, obok mnie znalazł się Połoński.
- Daleko jest ten klub? - zabrałam głos, gdy byliśmy już na zewnątrz.
- Z 10 minut piechotą, dlatego się przejdziemy - na tą informację wzruszyłam ramionami. Wyciągnęłam z kieszeni paczkę fajek i odpaliłam jednego.
- Można? - Mateusz wyciągnął rękę w moją stronę. Dałam mu się papierosa oraz zapalniczkę. Podziękował, a po chwili podeszła do nas Leo.
- Mateusz, zostawisz nas na chwilę samych? - spojrzała na niego, a ja na nią. Chłopak przyspieszył kroku, doganiając blondyna.
- Coś się stało? - zerknęłam na dziewczynę.
- Łączy cię coś z Beteo? - w jej głosie wyczułam niepewność - oczywiście, nie żeby coś.
- Nie musisz się tłumaczyć, naprawdę. Ale nie, nic mnie z nim nie łączy. No może poza tym, że jesteśmy rodziną - zaśmiałam się.
- Naprawdę? - zmarszczyła brwi.
- Tak, jest moim kuzynem.
Od samego wejścia do klubu, bardzo uważnie przyglądał mi się jeden z ochroniarzy. W pewnym momencie nie wytrzymałam i po prostu do niego poszedłam.
- Ma pan jakiś problem ze mną? - spytałam.
- Za chwilę ty, moja droga, możesz mieć problem.
- Od kiedy przeszliśmy na ty? - zaczęłam podirytowana.
- Jeśli chcesz mieć spokój to radzę ci ode mnie jak najszybciej odejść.
- Jeśli chcesz tu pracować radzę ci dać mi spokój - powiedziałam z cwanym uśmieszkiem i odeszłam.
~~~~
Bonusowy rodział dla Was! Oczywiście kolejny we wtorek. Życzę miłego weekendu, ewentualnie dnia/wieczoru!
CZYTASZ
DOBRY CZŁOWIEK || Żabson
FanficJesteś w stanie odpuścić? Rzucić to wszystko w cholerę? Zaufaj mi to nie jest ci do niczego potrzebne - spojrzał na mnie, ja natomiast błądziłam wzrokiem po podłodze - Kurwa Róża, powiedz coś! . . . Zapraszam do czytania.