Serce mi bije jak oszalałe, kiedy staję przed drzwiami Lauren Jauregui. To najpopularniejsza dziewczyna w szkole, a zarazem szefowa największej firmy w Miami Jauregui Enterprises Holdings. Muszę przeprowadzić z nią wywiad na potrzeby gazetki szkolnej. Stresuję się niesamowicie, bo odkąd pamiętam, dziewczyna bardzo mi się podobała.
- Hej - słyszę ochrypły głos, na co unoszę głowę. Szatynka opiera się o futrynę, otwierając szerzej drzwi. - Ty pewnie od wywiadu? - przytakuję jej lekko, nie mogąc wydusić z siebie słowa. - Zapraszam - wpuszcza mnie do środka.
Idę za dziewczyną, rozglądając się niepewnie po wystroju jej mieszkania. Pomimo wszystko, domek jest niewielki i przytulny. Zdecydowanie pasuje do Jauregui.
- Rozgość się - mruczy, zajmując miejsce przy stole. Siadam naprzeciw niej i trzęsącymi się dłońmi wyjmuję swój notatnik. - Stresujesz się? Nie ma czym, Camilo - jej ochrypły głos rozbrzmiewa w mojej głowie, aż muszę unieść na nią wzrok. - Nie gryzę - puszcza mi oczko.
- Mogłybyśmy zacząć? - przełykam ciężko i rumienię się mocno.
- Jasne - próbuje zamaskować uśmiech, chrząkając cicho. - Śmiało, mamy dużo czasu.
- Dawno przejęłaś firmę dziadka? - spoglądam w swój notatnik i pytania od pani Smith. Niektóre są zbyt banalne, ale wiem, że kobieta potrafi być dociekliwa i chce się dowiedzieć wszystkiego.
- Rok temu - zerka na mnie, marszcząc brwi. - Zaraz po swojej osiemnastce. Wynikały z tego różne konflikty z moimi rodzicami, ale taka była ostatnia wola dziadka. W swoje osiemnaste urodziny miałam zostać prawnym właścicielem - notuję sobie każde jej słowo, nie pomijając niczego. Nauczycielka prawdopodobnie by mi tego nie darowała.
- Czy to wpłynęło jakoś na szkołę? Masz przez to jakieś trudności? - zaciskam palce na ołówku, patrząc uważnie na dziewczynę.
- Raczej nie - przekręca lekko głowę, zaczesując do tyłu włosy w swoim charakterystycznym geście. - Mam dogodne godziny pracy. Czasami mogę przenieść ją do domu, ale szkoła jest priorytetem. Wszyscy w firmie o tym wiedzą i pomagają mi jak tylko mogą.
- Masz jakieś...? - zerkam w swoje zapiski, ale szatynka przerywa mi, nakrywając swoją dłonią moją.
- Opowiedz mi coś o sobie - mówi, a jej spojrzenie jakby próbowało mnie przeniknąć. - Chciałabym też coś wiedzieć.
- Chyba nie ma o czym mówić - moje serce wybija nierówny rytm, kiedy policzki oblewają się większym rumieńcem. Zielonooka na szczęście nie komentuje tego w żaden sposób, natomiast w dalszym ciągu trzyma moją dłoń.
- Jesteś rok młodsza, prawda? Jakoś nie mogę cię skojarzyć ze szkoły, chyba nigdy nie wpadłyśmy na siebie - spuszczam nieznacznie wzrok, wyswobadzając rękę. Domyślam się, że Lauren może mnie nie znać, bo przecież to ona jest królową szkoły, a ja wolę trzymać się na uboczu.
- Zdecydowanie - mamroczę cicho. - Być może nie było okazji.
- Chcesz studiować dziennikarstwo? Czy po prostu pomagasz pani Smith w gazetce? - zasypuje mnie pytaniami, jakby faktycznie zależało jej na normalnej rozmowie.
- Nie... - drapię się lekko w kark. - Dinah miała mi pomóc, ale wyjechała z rodzicami na tydzień. Ja natomiast zamierzam studiować literaturę.
- Ambitnie - marszczy brwi, ale nie wyczytuję z jej twarzy żadnej drwiny. Więc może nie jest taka wredna, jak określiła ją Hansen.
- Muszę już iść - zerkam na zegarek i zbieram w popłochu swoje rzeczy, wstając. Szatynka wygląda na zaskoczoną i idzie za mną.
- Może zostaniesz jeszcze chwilę? Albo chociaż wypiłabyś ze mną kawę? - łapie mnie za łokieć i próbuje odwrócić w swoją stronę. Nie pozwalam jej jednak na to i szybkim krokiem idę do drzwi.
- Nie mogę, Lauren - wzdycham cicho, kładąc dłoń na klamce. - Myślę, że moja wizyta nieco się przeciągnęła. Muszę jeszcze wrócić do domu o przyzwoitej porze.
- Zobaczymy się w szkole? - zerka na mnie z nadzieją, ale wzruszam jedynie ramionami.
- Być może - rumienię się. - Nikt tego nie wie.
Żegnam się z dziewczyną, wychodząc z jej domu. Zielonooka ma minę zbitego psa, lecz staram się nie zwracać na to uwagi. Dopiero, gdy znajduję się na zewnątrz, mogę odetchnąć z ulgą. Nabieram powietrza, spoglądając w niebo, kiedy ciężkie krople deszczu spadają na moją twarz.
CZYTASZ
Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅
FanfictionByła taka skomplikowana. Nikt jej nigdy nie rozumiał. Ale dostrzegłam w niej coś, co ukrywała pod maską perfekcji - małą okaleczoną duszę.