💎 Twelve

820 67 5
                                    

Jak co rano, czekałam na Camilę pod jej blokiem. Dziewczyna szybko wyszła z klatki z ogromnym uśmiechem i zajęła miejsce pasażera.

- Witam panią - uśmiecham się łobuzersko, nachylając się w jej stronę. Od razu obejmuje mnie za kark i całuje czule. Oddaję pocałunek, głaszcząc kciukiem jej policzek. - Jakie miłe przywitanie - trącam nosem jej.

- Dzień dobry - śmieje się cicho i spogląda mi w oczy. Przysięgam, że mogłabym w nich utonąć.

- To dla ciebie - mruczę, podając jej białą różę. Brunetka się uśmiecha i bierze ode mnie kwiatek, a następnie go wącha. Moje serduszko w tym momencie bardzo się raduje. - Ile bym dała, żeby właśnie taką oglądać cię na co dzień - patrzę na nią uważnie, odgarniając zabłąkany kosmyk włosów z jej twarzy.

- To nic takiego - rumieni się i siada prosto. Kręcę lekko głową ze śmiechem, a następnie odpalam samochód i ruszam. 

- Ile masz dzisiaj lekcji? - zerkam na nią kątem oka, a ona zagląda w plan.

- Sześć - mamrocze cicho, chowając rzeczy do plecaka. Widzę jak zerka niepewnie na różę, więc podaję jej niewielki pojemniczek z wodą. - Dziękuję.

- Będę mogła cię odwieźć - mruczę, skręcając w ulicę prowadzącą do szkoły. - Też kończę po sześciu.

Chwilę później parkuję już pod szkołą i odwracam się w jej stronę. Wiem, że pewnie nie uszczęśliwi ją fakt, iż spojrzenia wszystkich zwrócone są w naszą stronę.

- Wszyscy się gapią - mówi niepewnie, odpinając pas.

- Niech się gapią - uśmiecham się łobuzersko, a następnie wysiadam i otwieram jej drzwi. Ujmuje moją dłoń i splata ze sobą nasze palce. - Moje oczy również zawsze zwrócone są w twoją stronę - całuję ją delikatnie w zarumieniony policzek.

- Przestań - mamrocze cicho, ściskając mocno moją dłoń, jakby nie do końca wierzyła w moje słowa.

- Mówię prawdę, Camila - zatrzymuję się i obejmuję ją w talii. - Jesteś piękna - przez chwilę po prostu się w siebie wpatrujemy, ale pochylam się do przodu i muskam delikatnie jej usta. Brunetka zarzuca mi ręce na kark i przyciąga mnie bliżej do siebie. - A teraz chodź, zanim się spóźnimy - odrywam się od niej chwilę później, uśmiechając się. Odprowadzam ją pod samą salę i idę na swoją lekcję.

Marszczę brwi, kiedy zauważam swojego ojca przy gabinecie dyrektora. Zaczynam czuć pewnego rodzaju niepokój, a mężczyzna spogląda na mnie złowrogo.

- Podejdź bliżej - mamrocze chłodno, więc od razu stosuję się do jego polecenia. - Dzwoniła do mnie dyrektorka, znowu opuściłaś jakieś lekcje - łapie mnie za kark, ściskając go mocno, na co skomlę z bólu. - Jak się do tego odniesiesz?

- Byłam na plaży - piszczę, biorąc głęboki oddech, kiedy mnie puszcza.

- Wiem -  mruży oczy, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów, przez co się kulę. - Szlajasz się nie wiadomo gdzie z jakimiś dziewczynami - odpala szluga, patrząc na mnie uważnie. - Co ja ci o tym mówiłem?! - podnosi głos, dotykając nagle palącym się czubkiem papierosa moje knykcie. Odskakuję na to, ale mężczyzna robi mi kilka takich śladów, przez które piszę z bólu.

- Daj mi spokój! - mamroczę i czym prędzej uciekam stamtąd, żeby nie posunął się do niczego więcej.

***

Koło godziny trzynastej podjeżdżam pod szkołę. Widzę, że Camila już na mnie czeka, więc zatrzymuję się tuż obok mnie. Brunetka wsiada do auta, zerkając na mnie. Zaciskam mocno dłonie na kierownicy, nawet na nią nie patrząc, tylko rusza gwałtownie do przodu, zaciskając szczękę.

- Co się stało, Lo? - pyta niepewnie, spoglądając na moją dłoń. 

- Oparzyłam się - mamroczę, zwiększając prędkość. W ciszy dojeżdżamy pod jej blok, a ja wpatruję się przed siebie.

- Cokolwiek się stało, to wiedz, że jestem przy tobie - mruczy cicho, pocierając delikatnie moje ramię. Spinam się lekko, dalej patrząc przed siebie, a moja dłoń drga na kierownicy.

- Idź już, Camz - mówię drżącym głosem, bojąc się, że zaraz się rozpłaczę. - Obiecuję, że ci to wyjaśnię. Ale teraz muszę zostać sama.

Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz