Kiedy tylko zauważam Camilę na szkolny korytarzu, ciągnę ją do jednego z kantorka. Szybko odnajduje mój wzrok, gdy zamykam za nami drzwi na klucz.
- Co my tu robimy? - pyta szeptem, zerkając na mnie nieśmiało. Wzruszam lekko ramionami i uśmiecham się do niej łobuzersko.
- Przyszłam się przywitać - przytulam ją mocno do siebie i kręcę nami dookoła własnej osi. Dziewczyna piszczy zaskoczona i zarzuca mi ręce na szyję. Moje serce wypełnia się ciepłem i gdybym tylko mogła, to bym uśmiechała się cały czas. Względem wszystkiego, lubię z nią przebywać.
- Skąd takie miłe przywitanie? - pyta, gdy stawiam ją na ziemi. Szkoda, bo mogłabym ją cały czas trzymać w ramionach. Zamiast tego uśmiecham się i daję jej buziaka w czoło, a następnie opieram się o ścianę i przypatruję się jej uważnie.
- Mówiłam ci już, że jesteś piękna? - mówię, a brunetka rumieni się mocno, zakrywając się włosami. Nie mogę się powstrzymać i odgarniam kosmyk za jej ucho, a potem ujmuję delikatnie jej policzek i głaszczę go kciukiem. - Cholernie piękna... - komplementuję zgodnie z prawdą.
- Lauren - mamrocze zawstydzona, odsuwając się ode mnie. Czuję lekkie ukucie w sercu, ale uśmiecham się do niej delikatnie i zerkam na nią.
- Zechcesz zjeść dzisiaj ze mną kolację? - pytam, zakładając ręce na piersi. Mam nadzieję, że dziewczyna się zgodzi, bo nie chcę spędzać kolejnego czasu bez niej. - Już praktycznie weekend, więc...
Brunetka zagryza mocno wargę i marszczy brwi, co powoduje drgania mojego chuja. Błagam, kochanie, nie teraz... Potem możemy się bawić, ile tylko zechcesz.
- Nie daj się prosić - robię minę szczeniaczka, spoglądając na nią błagalnie.
- No dobrze - wzdycha cicho, zaciskając palce na pasku plecaka. - O której?
- Osiemnasta, pasuje? - uśmiecham się zwycięsko, obejmując ją w talii. Czuję cholerną radość, że przyjdzie. Dziewczyna kiwa głową i niepewnie się we mnie wtula. Przyciągam ją bliżej i delikatnie głaszczę po plecach. Mogłabym zostać tak już na zawsze.
Naszą chwilę przerywa pukanie do drzwi, więc otwieram je, niemal wpadając na jakąś blondynkę.
- Wiedziałam! - krzyczy i zerka do tyłu. - Normani, wisisz mi sto dolarów! - zaczynam się zastanawiać, co właśnie się wydarzyło i kim są te dziewczyny.
- My nic... - tłumaczy Camila, rumieniąc się mocno. Muszę przygryźć wnętrze policzka, byle tylko uspokoić swoje podniecenie. - Zatrzasnęłyśmy się po prostu.
- Właśnie - mamroczę zimnym tonem, broniąc brunetki. Domyślam się, że to jej przyjaciółki, więc nie chciałabym, żeby przeze mnie znalazła się w ich ogniu pytań. - Szukałyśmy pani Smith, ale nigdzie jej nie było. Potem drzwi się zatrzasnęły i ot cała filozofia.
Zauważam jak blondynka pochmurnieje nagle i wycofuje się do tyłu. Wychodzę pierwsza, zerkając na Camilę przez ramię. Nie będę jej więcej robić problemów z dziewczynami.
- Do zobaczenia, Camz - mówię, gdy mam pewność, że słyszy to tylko brązowooka, a następnie puszczam jej oczko i odchodzę w przeciwną stronę. Tuż przy wyjściu od szkoły zauważam Ally, wpatrującą się we mnie z zaciekawieniem.
- Coś się stało? - pyta, odrywając się od ściany i podchodzi bliżej.
- Nie, po prostu Camili przyjaciółki prawie nas przyłapały - wzruszam lekko ramionami. - Idziemy na fajkę? - Brooke mi przytakuje, więc ruszamy na tyły szkoły.
***
Kiedy zbliża się dzwonek, czekam na Cabello przed klasą. Ta niemal na mnie wpada, ale w ostatniej chwili ją łapię, chroniąc przed upadkiem. Spogląda na mnie, rumieniąc się nieznacznie, a mój kutas znowu drga. Kurwa, Camila, co ty ze mną robisz...?
- Przyszłam sprawdzić, czy się nie rozmyśliłaś i w dalszym ciągu zjesz ze mną - śmieję się cicho i pomagam jej złapać równowagę. Ta dziękuje mi i drapie się w kark.
- Nie, Lauren - mruczy, zerkając mi w oczy. - Nie zmieniam zdania tak szybko. I przepraszam za Dinah, ale jest trochę wścibska.
- W porządku - śmieję się i opieram bokiem o ścianę. Jakbym widziała Allyson. - Moja przyjaciółka też taka jest, gdy chodzi o mnie. Także rozumiem i się nie gniewam.
Kiwa lekko głową i idzie w stronę szatni. Ruszam za nią, odprowadzając ją pod samą szafkę, aby jak najdłużej przeciągnąć moment pożegnania.
- Więc... Do zobaczenia? - pytam z nadzieją, patrząc na nią uważnie.
- Do zobaczenia, Lo - uśmiecha się słodko, a moje serduszko rośnie na jej czułe zdrobnienie. Postanawiam jej dłużej nie zatrzymywać i idę prosto do samochodu.
CZYTASZ
Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅
FanfictionByła taka skomplikowana. Nikt jej nigdy nie rozumiał. Ale dostrzegłam w niej coś, co ukrywała pod maską perfekcji - małą okaleczoną duszę.