💍Twenty Four

1.7K 119 24
                                    

Opadam na ciało dziewczyny, normując oddech. Dzisiaj zrobiłyśmy już to trzy razy, ale w dalszym ciągu nie mam dość. Tak bardzo stęskniłam się za szatynką przez cały dzień, że przy najbliższej okazji po prostu się na nią rzuciłam.

- Lubię twój pokój zabaw - stwierdzam z uśmiechem, rozglądając się po pomieszczeniu. O dziwo, czuję się w nim bezpiecznie i lubię dawać Lauren jej upragnioną kontrolę.

- Czyżby? - uśmiecha się łobuzersko, na co płonę rumieńcem. Lauren przejeżdża po nim palcem, bawiąc się kolczykiem. - Słodka jesteś - chichocze cicho i cmoka mnie w czoło. - Tu i tam - sunie dłonią po moim pośladku. Palę większego buraka i chowam twarz w jej szyję. Dziewczyna śmieje się i przyciąga mnie bliżej do siebie.

Zerkam na jej okrągłe blizny na prawym ramieniu i wyciągam powoli dłoń, ale zielonooka łapie mój nadgarstek. Kręci lekko głową na "nie" i patrzy na mnie uważnie.

- Mogę? - ponownie mi odmawia, nie spuszczając ze mnie wzroku. - Czemu?

- To granica, Camz - marszczy brwi, jakby to było coś oczywistego. Wzdycham cicho i oblizuję wargi, opuszczając dłoń. - Dobrze o tym wiesz.

Kiwam lekko głową i okrywam prześcieradłem, a następnie unoszę się do pozycji siedzącej. Szatynka bierze głęboki oddech i wstaje. Całkowicie nie przejmuje się swoją nagością i odkłada kajdanki na miejsce. Podziwiam ją przez chwilę, trzymając mocno materiał.

- Nie wiem, czy kiedykolwiek ci na to pozwolę - mamrocze, opierając się biodrem o komodę. - Nie wiem, czy w ogóle będę gotowa - pociera skronie, spoglądając gdzieś w bok. - I nie wiem, czy będę w stanie opowiedzieć ci o wszystkim, co się działo w moim życiu.

Oblizuję usta, czując palące łzy na policzkach. Miętoszę prześcieradło w palcach i wstaję, zaczynając się ubierać.

- Domyślam się, że na pewno dużo się wydarzyło - zerkam na dziewczynę, zakładając koszulkę. - Nie oczekuję, że cokolwiek mi powiesz, masz prawo mieć swoje tajemnice. Lecz oczekuję od ciebie lojalności - przełykam głośno ślinę i ściskam mocno materiał w dłoniach. - Chciałabym móc zrozumieć...

- Nie sądzę, że zrozumiesz - przerywa mi, zakładając dłonie na piersi. - Nikt nigdy nie rozumiał.

- Nie porównuj mnie do innych - unoszę ręce w obronnym geście. - Bo tak się składa, że zauważyłam w tobie coś więcej niż widzą inni - wytykam jej palcem, zbierając wszystkie swoje rzeczy. - Czemu musisz być taką egoistką...

- Co ty niby we mnie widzisz, Camila? - podchodzi do mnie szybkim krokiem i zaciska mocno palce na moim łokciu.

- Kocham cię, do kurwy nędzy! - krzyczę i wyszarpuję się z jej uścisku. - Kocham cię, idiotko - mamroczę i odpycham ją od siebie.

- Kochasz mnie? - kątem oka zauważam jej zbolałą i udręczoną minę. - Dlaczego? Mnie się nie da kochać...

- Ty tak uważasz - patrzę na nią ze łzami w oczach i odsuwam się na bezpieczną odległość. - Ja widzę w tobie o wiele więcej, jakbyś nie zauważyła...

Zostawiam dziewczynę w korytarzu i opuszczam jej dom. Ta decyzja nie należy do najłatwiejszych, ale tak będzie najlepiej dla nas wszystkich.

Idę najkrótszą drogą do domu, mając pewność, że szatynka za mną nie pojedzie. Wspinam się po drabinie, uważając, aby nie obudzić rodziców. Potem szczelnie zamykam okno, kładąc się do łóżka. Już za dwa dni wielki dzień i ślub ze Shawn'em. Kompletnie nie jestem na to przygotowana, a przyjęcie ma być głupią pokazówką. Matka starałam się nawet, aby załatwić telewizję. Dla nich wszystko musi być perfekcyjne, a dla mnie...?

Wiem jedynie, że bardzo tęsknię za Lauren...

Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz