Dziewczyna opada delikatnie na moje ciało, normując oddech. Dzisiaj zrobiłyśmy już to trzy razy, ale chyba żadna z nas nie miała jeszcze dość.
- Lubię twój pokój zabaw - stwierdza z uśmiechem, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Czyżby? - uśmiecham się łobuzersko, na co się mocno rumieni. Przejeżdżam nosem po jej rumieńcu, bawiąc się kolczykiem w wardze. - Słodka jesteś - chichoczę cicho i cmokam ją w czoło. - Tu i tam - sunę dłonią po jej pośladku, przez co brunetka rumieni się bardziej i chowa twarz w moją szyję. Śmieję się na to i przyciągam ją bliżej do siebie.
Zauważam jak Camila zerka na moje blizny i wyciąga powoli dłoń, ale od razu łapię jej nadgarstek i kręcę głową na "nie", przyglądając się jej uważnie. Nie teraz, Camz...
- Mogę? - ponownie jej odmawiam, nie spuszczając z niej wzroku. - Czemu?
- To granica, Camz - marszczę brwi, a dziewczyna wzdycha i oblizuje wargi, opuszczając dłoń. - Dobrze o tym wiesz.
Kiwa lekko głową i okrywa się prześcieradłem, a następnie unosi się do pozycji siedzącej. Atmosfera w pokoju robi się coraz bardziej napięta, przez co ledwo łapię oddech. Nie potrafię jej dać teraz tego, czego by chciała.
Biorę głęboki oddech i wstaję. Odkładam powoli kajdanki na miejsce, oddychając przez chwilę szybciej.
- Nie wiem, czy kiedykolwiek ci na to pozwolę - mamroczę, opierając się biodrem o komodę. Póki, co wolę zachować odpowiednią odległość. - Nie wiem, czy w ogóle będę gotowa - pocieram skronie, spoglądając w bok na ścianę. - I nie wiem, czy będę w stanie opowiedzieć ci o wszystkim, co się działo w moim życiu.
Kątem oka zauważam, że dziewczyna okrywa się mocniej prześcieradłem i wstaje, zaczynając się ubierać.
- Domyślam się, że na pewno dużo się wydarzyło - zerka na mnie, zakładając koszulkę. Przełykam ciężko, zagryzając wnętrze policzka. - Nie oczekuję, że cokolwiek mi powiesz, masz prawo mieć swoje tajemnice. Lecz oczekuję od ciebie lojalności - ściska w dłoniach materiał, a moje serce zaczyna nieznacznie kłuć. - Chciałabym móc zrozumieć...
- Nie sądzę, że zrozumiesz - przerywam jej nagle, zakładając dłonie na piersi. - Nikt nigdy nie rozumiał.
- Nie porównuj mnie do innych - unosi ręce w obronnym geście. Hola, Camz, nic takiego nie powiedziałam. - Bo tak się składa, że zauważyłam w tobie coś więcej niż widzą inni - wytyka mi palcem, zbierając wszystkie swoje rzeczy. Chwilowa troska zmienia się w złość. Nie musi mi wypominać swoich uczuć. To już zagranie poniżej pasa. - Czemu musisz być taką egoistką...
- Co ty niby we mnie widzisz, Camila? - podchodzę do niej szybkim krokiem i zaciskam mocno palce na jej boku. Specjalnie użyłam jej pełnego imienia.
- Kocham cię, do kurwy nędzy! - krzyczy i wyszarpuje się z mojego uścisku. - Kocham cię, idiotko - mamrocze i odpycha mnie od siebie.
- Kochasz mnie? - czuję się... udręczona? Myślałam, że w innych okolicznościach wyznamy sobie miłość, i że nie będzie to aż takie trudne. - Dlaczego? Mnie się nie da kochać...
- Ty tak uważasz - patrzy na mnie ze łzami w oczach i odsuwa się na bezpieczną odległość. - Ja widzę w tobie o wiele więcej, jakbyś nie zauważyła...
Pozwalam jej wyjść z mojego domu, nawet jej nie zatrzymując. Wiem, że nie będzie już moja. Wiem, że ją straciłam. Po prostu nie potrafię z nikim być, a i tak prędzej czy później bym ją zraniła. To idzie jak jakiś mechanizm, którego nie potrafię zatrzymać.
Zbieram powoli swoje rzeczy i zaczynam się ubierać. Nie moja kilka chwil, a odczuwam już pustkę po niej. Jednak tak będzie lepiej. Tylko by się przy mnie męczyła, nie chcę dla niej takiego losu. Zasługuje na szczęście.
CZYTASZ
Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅
FanfictionByła taka skomplikowana. Nikt jej nigdy nie rozumiał. Ale dostrzegłam w niej coś, co ukrywała pod maską perfekcji - małą okaleczoną duszę.