Kiedy idę szkolnym korytarzem, niemal zostaję wciągnięta do jednego z pomieszczeń. Szybko odnajduję zielone tęczówki Lauren, gdy zamyka za nami drzwi na klucz.
- Co my tu robimy? - pytam szeptem, zerkając nieśmiało na dziewczynę. Ta wzrusza lekko ramionami i uśmiecha się do mnie łobuzersko.
- Przyszłam się z tobą przywitać - porywa mnie w mocny uścisk i kręci nami dookoła własnej osi. Piszczę zaskoczona i zarzucam jej ręce na szyję, trzymając się mocno.
- Skąd takie miłe przywitanie? - pytam, gdy ponownie czuję grunt pod nogami. Uśmiecha się jedynie i daje buziaka w czoło, na co się rumienię. Dziewczyna opiera się plecami o ścianę i testuje mnie uważnie wzrokiem.
- Mówiłam ci już, że jesteś piękna? - spalam mocnego buraka na jej słowa, zakrywając się włosami i kiwam lekko głową. Szatynka odgarnia zabłąkany kosmyk za moje ucho i ujmuje delikatnie mój policzek, który głaszcze kciukiem. - Cholernie piękna...
- Lauren - mamroczę zawstydzona, odsuwając się na bezpieczną odległość. Zielonooka uśmiecha się lekko i zerka na mnie.
- Zechcesz zjeść dzisiaj ze mną kolację? - pyta, zakładając ręce na piersi. - Już praktycznie weekend, więc...
Zagryzam mocno wargę, marszcząc lekko brwi. Rodziców raczej nie będzie cały weekend, więc teoretycznie nic nie stoi mi na przeszkodzie. Chociaż boję się, co mogłoby się stać, gdy zostaniemy sam na sam.
- Nie daj się prosić - robi minę szczeniaczka, spoglądając na mnie błagalnie.
- No dobrze - wzdycham cicho, zaciskając palce na pasku plecaka. - O której?
- Osiemnasta, pasuje? - uśmiecha się zwycięsko, obejmując mnie w talii. Kiwam lekko głową i niepewnie wtulam się w dziewczynę. Ta przyciąga mnie bliżej i głaszcze powoli po plecach. Nie wiem, ile tak trwamy, ale względem wszystkiego jest to bardzo przyjemne.
Odrywamy się od siebie dopiero wtedy, kiedy przerywa nam pukanie do drzwi. Lauren je otwiera, wpadając prosto na Dinah Jane Hansen.
- Wiedziałam! - krzyczy i zerka do tyłu. - Normani wisisz mi sto dolarów!
- My nic... - rumienię się mocno, jąkając cicho. - Zatrzasnęłyśmy się po prostu.
- Właśnie - mamrocze zimnym tonem Jauregui. - Szukałyśmy pani Smith, ale nigdzie jej nie było. Potem drzwi się zatrzasnęły i ot cała filozofia.
Blondynka pochmurnieje nagle i wycofuje się do tyłu. Szatynka wychodzi pierwsza, zerkając na mnie przez ramię.
- Do zobaczenia, Camz - mówi cicho i puszcza mi oczko, a następnie odchodzi w przeciwną stronę.
- Tłumacz się w tej chwili, młoda damo - Hansen mruży oczy, spoglądając na mnie podejrzliwie. Wzruszam lekko ramionami i siadam pod ścianą, wyjmując z plecaka podręcznik od literatury.
- Nie ma, co tłumaczyć. Drzwi się zatrzasnęły i tyle. Gdyby nie wy, to pewnie byśmy utknęły na dłużej - przewracam kartki, byle tylko nie spojrzeć się na przyjaciółki. Wiem, że na pewno coś podejrzewają, tym bardziej, że wiedziały o crushowaniu Lauren.
- Powiedzmy, że ci wierzymy - mamrocze blondynka, siadając obok mnie. - Ale jeśli coś się między wami zadzieje, to chcę wiedzieć o tym pierwsza.
- Okej - posyłam jej słaby uśmiech, a następnie wstaję i wchodzę do klasy, czekając na dzwonek.
***
Kiedy wychodzę z klasy, wpadam prosto na Jauregui, która łapie mnie dosłownie w ostatniej chwili. Spoglądam na dziewczynę, rumieniąc się nieznacznie.
- Przyszłam sprawdzić, czy się nie rozmyśliłaś i w dalszym ciągu zjesz ze mną - śmieje się cicho i pomaga mi złapać równowagę. Dziękuję jej cicho i drapię się w kark.
- Nie, Lauren - mruczę, zerkając szatynce w oczy. - Nie zmieniam zdania tak szybko. I przepraszam za Dinah, ale jest trochę wścibska.
- W porządku - śmieje się i opiera bokiem o ścianę. - Moja przyjaciółka też taka jest, gdy chodzi o mnie. Także rozumiem i się nie gniewam.
Kiwam lekko głową i ruszam w stronę szatni. Zielonooka idzie za mną, odprowadzając pod samą szafkę.
- Więc... Do zobaczenia? - pyta z nadzieją, patrząc na mnie uważnie.
- Do zobaczenia, Lo - uśmiecham się słodko, a dziewczyna odchodzi dopiero po dłuższej chwili.
CZYTASZ
Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅
FanfictionByła taka skomplikowana. Nikt jej nigdy nie rozumiał. Ale dostrzegłam w niej coś, co ukrywała pod maską perfekcji - małą okaleczoną duszę.