💎 Epilog

1.8K 64 5
                                    

- Witam panią Jauregui - obejmuję Camilę od tyłu, całując ją czule w tył głowy i uśmiechając się w jej włosy.

- Witam cię, żono - chichocze cicho i odwraca się w moją stronę.

- Wyglądasz przepięknie - komentuję, przygryzając wargę i przejeżdżam palcem po koronce jej sukienki. - Ale porywam cię na wspaniały miesiąc miodowy. Nie zamierzam się więcej tobą dzielić z rodzinką - łapię jej dłoń i ciągnę w stronę schodów. Chwilę później pomagam jej wyjść z sukienki ślubnej i założyć inną. Oczywiście nie mogę utrzymać rączek przy sobie i powstrzymać swoich zboczonych komentarzy na temat tego, co będziemy robić na wyspie.

- Jedziecie już? - mama zatrzymuje nas przed wejściem, uśmiechając się serdecznie. Cieszę się, że wszystko w miarę wróciło do normy i znowu mogę na nich polegać. Nawet mój ojciec odrobinę się zmienił i przestał być taki nieczuły wobec mnie.

Obie zgodnie przytakujemy, a kobieta przytula nas na pożegnanie. Chwilę później wracamy na salę, żeby pożegnać się z gośćmi weselnymi. Każdy życzy nam szczęścia i powodzenia na nowej drodze życia, nawet rodzice brunetki, którzy chyba w jakimś stopniu mnie zaakceptowali.

- Laur, skarbie - babcia zarzuca mi dłoń na ramiona, a ja schylam się nieznacznie do niej. - Przywiozłabyś mi z tej wyspy jakieś prawnuczki, co - daje mi kuksańca w bok z uśmiechem.

- Babciu - rumienię się i odsuwam lekko od kobiety. - Że jeszcze ci takie rzeczy w głowie.

- Na starość to tylko takie rzeczy - porusza zabawnie brwiami, na co kręcę głową z rozbawieniem. Staruszka przytula najpierw mnie, a potem Camilę.

- Przypilnuj jej tam - szepcze dziewczynie na ucho, licząc, że nie będę tego słyszeć. - Ona sama jeszcze nie wie, że chce mieć rodzinę. Trzeba ją trochę uświadomić.

- Dobrze, babciu - śmieje się brunetka i przytula kobietę. - Obiecuję, że na wszystko przyjdzie czas.

Żegnamy się z babcią, a następnie idziemy do samochodu. Zerkam na dziewczynę z uśmiechem i odpalam silnik. Po kilku minutach znajdujemy się już przy strumyku.

- Obiecałam, że cię tutaj zabiorę - uśmiecham się i otwieram jej drzwi. Idziemy w stronę altanki, podziwiając nocną panoramę, ale moje oczy i tak zwrócone są w stronę Camili. - Być może za kilka lat przyprowadzimy tu swoje dzieci - obejmuję ją od tyłu i całuję w głowę. - Ale wszystko w swoim czasie.

- Teraz czuję, że żyję - śmieje się cicho, zerkając na mnie kątem oka. Odwraca się w moją stronę i zagina lekko moją koszulę, a następnie muska opuszkami palców moje blizny. Biorę na to głęboki oddech, ale nie zamierzam jej powstrzymywać. Nie teraz. Uśmiecham się delikatnie i całuję ją czule w czoło.

- Nigdy wcześniej tego nie potrzebowałam - obejmuję ją w talii i spoglądam w oczy. - Ale pojawiłaś się ty i mój świat wywrócił się do góry nogami. Teraz naprawdę czuję, że mam dla kogo żyć i radzić sobie z problemami.

- Jutro ma nowe znaczenie - ujmuje w dłonie moją twarz i całuje powoli. - Kocham cię.

- Kocham cię, skarbie - szepczę, patrząc jej prosto w oczy i przytulam mocno do siebie.

🎉 Zakończyłeś czytanie Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅ 🎉
Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz