- Śniadanko - słyszę wesoły głos Lauren tuż przy swoim uchu, na co otwieram oczy. Mój wzrok od razu pada na tacę pełną jedzenia, a następnie na zegarek, który wskazuje ósmą rano. Aż zaczynam się dziwić, że dziewczyna jest o tej porze na nogach. - Dzisiaj porwę cię w jedno miejsce - puszcza mi oczko i podaje talerzyk. Obie zabieramy się za jedzenie, patrząc na siebie od czasu do czasu.
Piętnaście minut później biorę szybki prysznic i przebieram się w rzeczy Jauregui. Koszulka tak cudownie pachnie nią, więc nie mogę przestać jej wąchać.
- Pośpiesz się, Camz - ochrypły głos rozlega się przy drzwiach, dlatego szybko wychodzę z łazienki, uśmiechając się lekko do dziewczyny.
- Już jestem gotowa - mruczę, a szatynka się uśmiecha i cmoka mnie czule w usta. Chwilę później ciągnie mnie za łokieć do samochodu.
Po jakimś czasie docieramy w końcu na miejsce. Droga prowadzi przez las, ale zaraz potem wychodzimy na ścieżkę. Moim oczom ukazuje się niewielki most, porośnięty pięknymi kwiatami.
- Lo - zerkam na szatynkę i zarzucam jej ręce na szyję. - Tu jest naprawdę cudownie.
- Nie wiedziałaś jeszcze wszystkiego - uśmiecha się i łapie moją dłoń, splatając ze sobą nasze palce. Rumienię się na ten gest, ale ściska rękę dziewczyny, pozwalając jej się poprowadzić.
Chwilę później zatrzymujemy się przy pięknej altance, również porośniętej kwiatami. Z tej odległości widać mały strumyk i kolejny mostek.
- Nasz mały azyl - mruczy, układając dłonie na moich biodrach. Uśmiecham się i wtulam plecy w klatkę piersiową dziewczyny. Po raz pierwszy w życiu czuję się tak bezpiecznie i jestem naprawdę szczęśliwa.
- Podoba mi się tutaj - uśmiecham się, zerkając z ukosa na Lauren. Ta cmoka mnie w czoło i patrzy głęboko w oczy.
- Z tobą mogłabym spędzić tu całe życie - muska kciukiem moją szczękę. - I cieszę się, że mogłam cię zabrać ze sobą.
Odwracam się w stronę szatynki, napierając mocno na jej wargi. Zaskoczona dopiero po chwili oddaje pocałunek, obejmując mnie w talii. Mruczę cicho i wtulam się w nią, całując coraz bardziej zachłannie.
- Mam pewien pomysł - mówi, gdy tylko odrywamy się od siebie. Zerka wymownie na strumyk, a następnie ściska lekko mój tyłek. Chwilę potem ciągnie mnie w stronę wody, rozbierając się po drodze.
Idę w jej ślady, rumieniąc się mocno, ale dziewczyna widziała mnie już bez większej ilości ubrań. Powoli wchodzę do rzeczki, która sięga mi do bioder, ale zanurzam się w niej bardziej.
- Nie wiem, czy może być coś piękniejszego niż twoje ciało w kropelkach wody - podpływa w moją stronę, przyciągając blisko do siebie i całuje czule. Muskam powoli jej wargi, obejmując ją nogami w talii.
Dziewczyna sięga do moich łopatek, zahaczając o nie lekko palcami, a następnie kieruje się coraz bardziej w dół, ściskając mój tyłek. Jęczę cicho w jej usta, czując już na udzie rosnącą erekcję.
- Tak bardzo cię chcę, Camzi - mamrocze cicho, przejeżdżając palcami do mojej kobiecości. Na początku powoli mnie masuje, na co pojękuję i skomlę jej do ucha, a następnie wchodzi we mnie ostrożnie.
Uczucie wypełnienia nie jest bolesne, a jej ruchy są powolne, przez co mogę się do tego przyzwyczaić. W krótkiej chwili zmieniają się w przyjemność, aż wyginam klatkę piersiową w łuk. Lauren stymuluje odpowiednio moją łechtaczkę, plus z każdym ruchem dłoni wchodzi we mnie głębiej. Moczę jej palce swoimi sokami, a chwilę później zaciskam się na niej, dochodząc mocno.
Oddycham głęboko w usta kobiety, muskając je raz po raz. Opuszczam stopy do wody i ujmuję w dłoń członka szatynki, pocierając go w górę i w dół.
- Cholera, Camz - jęczy, prawdopodobnie nie spodziewając się takiego ruchu.
Masuję ją powoli, zahaczając kciukiem o główkę. Lauren skomli cicho, wypychając biodra w moją stronę. Ściskam lekko jądra, a następnie przejeżdżam po napletku, przywierając ustami do jej szyi.
Wystarczy zaledwie kilka ruchów dłoni i mocniejszego ściskania penisa, a szatynka dochodzi na moją dłoń, jęcząc moje imię.
CZYTASZ
Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅
FanficByła taka skomplikowana. Nikt jej nigdy nie rozumiał. Ale dostrzegłam w niej coś, co ukrywała pod maską perfekcji - małą okaleczoną duszę.