- Podobał ci się ten dzień? - szatynka zerka na mnie, muskając kciukiem moją dłoń. Od kilku minut stoimy pod moim blokiem, nie mogąc się pożegnać.
- Bardzo - uśmiecham się i całuję ją delikatnie w policzek. Chwilę później muszę już wysiąść, bo rodzice zorientują się, że jest coś nie tak.
- Camz - mruczy cicho, wysiadając tuż za mną. - Nie chcę się jeszcze z tobą rozstawać - mówi, układając dłonie na moich biodrach.
- Ja też - obejmuję ją za kark. Od razu napieram na usta dziewczyny, przyciągając ją do czułego pocałunku. Mruczę, gdy język Lauren przejeżdża po moim podniebieniu, zamieniając pieszczotę w bardziej namiętną.
- Karla! Co ty tutaj wyprawiasz?! - głos mojej matki rozlega się w pobliżu, na co odrywamy się od siebie. Wkurzona kobieta stoi zaledwie kilka kroków od nas, a jej wzrok jest wręcz lodowaty. - Marsz do domu, młoda damo! - szarpie mnie mocno za łokieć, wbijając swoje długie pomalowane paznokcie w moją skórę, na co syczę. Nie pomaga mi smutna mina Lauren, która widzę, że ma ochotę ruszyć na pomoc. Matka wpycha mnie do domu, niemal od razu zamykając w pokoju.
***
- Razem z ojcem doszliśmy do wniosku, że zostaniesz żoną Shawn'a - oboje patrzą na mnie wściekłym wzrokiem, ale ta wiadomość zwala mnie z nóg.
- Co?! - wstaję gwałtownie z miejsca, ale matka zaraz studzi mój zapał.
- Przykro mi, Karla - stuka paznokciami o stół. - Ale jako szanowana księgowa nie mogę sobie pozwolić na tego typu rzeczy i to przed moim domem!
- To moja decyzja - mówię, mrużąc oczy. - Jestem juz pełnoletnia i mam prawo decydować o sobie.
- Przykro mi, ale na pewno nie w takiej kwestii - kobieta podnosi się z miejsca i spogląda na mnie z wyższością. - Shawn i jego rodzice już się zgodzili, więc nie masz wyjścia, Karla.
Wybucham głośnym płaczem i czym prędzej, uciekam do swojego pokoju. Kładę się na łóżku i przyciskam do klatki piersiowej koszulkę, która nadal pachnie Lauren. Jak tylko zaciągam się jej zapachem, większy szloch ogarnia moje ciało. Kulę się w pozycji embrionalnej, ściskając w dłoniach materiał. Zastanawiam się, co mogłabym zrobić w tej sytuacji, ale jedyna moja myśl to zadzwonienie do Lauren.
- Hal...
- Jesteś w stanie prowadzić ze mną życie na przypale? - pytam, siadając na łóżku. Mogę się domyślić, że dziewczyna właśnie marszczy brwi, ale szeroki uśmiech wpływa na jej usta.
- Z tobą to nawet całe życie, księżniczko - mruczy, przesyłając buziaka w słuchawkę.
- Za pół godziny moi rodzice powinni iść spać - zerkam na zegarek. - Niedaleko klatki jest drabina, która była używana do prac remontowych. Weźmiesz ją i postawisz pod moje okno, a potem razem gdzieś uciekniemy.
- Czego ja bym dla ciebie nie zrobiła? - chichocze cicho, na co również się uśmiecham. - Do zobaczenia, kochanie.
***
Pakuję ostatnie najpotrzebniejsze rzeczy do torby, kiedy widzę kawałek drabiny przy oknie. Uśmiecham się i od razu tam podchodzę, zauważając Lauren.
Otwieram okno i wyrzucam torbę, którą dziewczyna od razu łapie. Potem powoli schodzę po drabinie, przymykając okno.
- Witaj, piękna uciekinierko - mruczy z uśmiechem i przyciąga mnie do siebie. Wpadam prosto w jej ramiona, zaciskając palce na jej koszulce.
- Chodźmy już - mówię szybko. Dziewczyna kiwa lekko głową i bierze moją torbę.
- Teraz zabieram cię w podróż życia - uśmiecha się i odpala silnik. Śmieję się cicho i łapię za jej wolną dłoń, ściskając ją. - Nic się nie martw, Camz - zerka na mnie z uśmiechem. - Obie jesteśmy pełnoletnie, więc nic nam nie zrobią.
CZYTASZ
Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅
FanficByła taka skomplikowana. Nikt jej nigdy nie rozumiał. Ale dostrzegłam w niej coś, co ukrywała pod maską perfekcji - małą okaleczoną duszę.