- Moi rodzice nas znaleźli - mamroczę cicho, zerkając na Lauren. Dziewczyna podchodzi do mnie w momencie, gdy rozlega się pukanie do drzwi, a ja niemal zaczynam się trząść ze strachu.
- Chodź - łapie mnie za dłoń i bierze jedną spakowaną torbę. Wychodzi tylnymi drzwiami, ciągnąć mnie za sobą. Przedzieramy się między krzakami tak, aby nikt nas nie zauważył. - Mój wujek mieszka tu niedaleko - mówi, biorąc kilka gwałtownych oddechów. - Trzymam u niego samochód, więc będziemy mogły uciec.
Biegniemy przez dobre kilka minut, cały czas ukrywając się za krzewami i drzewami. Niemal czuję ulgę, gdy zauważam sporych rozmiarów dom, a Lauren wysyła do mężczyzny smsa z wytłumaczeniami.
- Laur... - wysoki blondyn czeka już na nas w garażu, wyraźnie ciesząc się na widok dziewczyny.
- Przepraszam, wujku - mruczy cicho i przytula go szybko. - Wszystko ci wyjaśnię, ale teraz musimy uciekać - mężczyzna uśmiecha się lekko i podaje jej kluczyki.
- Powodzenia, mała - macha jej na pożegnanie.
Jauregui rusza z piskiem opon, zerkając na mnie. Wzdycham cicho i chowam twarz w dłoniach, oddychając głęboko. Nie wierzę, że to wszystko się wydarzyło. Gdyby tylko rodzice szanowali moją decyzję, wszystko byłoby inaczej.
- Nie smuć się - czuję ciepłą dłoń na swoich plecach. - Będziemy uciekać tyle, ile trzeba.
- Nie mam siły, Lo - szlocham cicho, ale wycieram oczy rękawem bluzy. - Nie chcę się z tobą ukrywać. Chcę móc bez problemu wyjść z tobą na ulicę i cieszyć się swoim szczęściem.
Dziewczyna milczy bez kilka chwil, zwiększając prędkość. Jej dłoń w dalszym ciągu gładzi moje plecy, przez co czuję się trochę lepiej.
- Obiecuję, że tak będzie - zatrzymuje się przed jakimś domem. Marszczę brwi, spoglądając na nią niepewnie. - Tutaj się na razie zatrzymamy - wzrusza lekko ramionami. - Żeby zastanowić się, co dalej.
Wysiada i otwiera mi drzwi, a następnie bierze torbę i prowadzi mnie do domu. Domek jest niewielki, ale za to przytulny i bardzo stary. Szatynka przechodzi dalej, siadając na kanapie. Idę w jej ślady zajmując miejsce tuż obok.
- Trzeba będzie ogarnąć wszystko - mruczy, wyciągając laptopa. - Chcesz uciec gdzieś za granicę? - zerka na mnie, a ja przytakuję lekko głową. Dziewczyna zaczyna szukać w internecie miejsca, do którego mogłybyśmy polecieć, obejmując mnie przy tym ramieniem. - Wszystko się ułoży.
Nie mija chwila, gdy drzwi od domu wypadają z hukiem, a do środka wchodzą moi rodzice wraz z ojcem Shawn'a. Jest on miejscowym komendantem, więc domyślam się, że bez problemu mnie znalazł.
- Marsz do samochodu, Karla - moja matka szarpie mnie mocno, odrywając od Lauren. Miotam się, próbując się jakoś wyrwać, ale kobieta wbija mi swoje paznokcie w skórę. Z tego miejsce zaczyna lecieć krew, ale matka nie zwraca na to uwagi, ciągnąc mnie mocniej.
***
- Jesteś tak cholernie nieodpowiedzialna, Karla! - krzyczy, po raz kolejny zamykając mnie w pokoju. Rzucam się na łóżko i płaczę, ściskając w dłoniach koszulkę Lauren. Rodzice zabrali mi telefon i komputer, całkowicie odcinając mnie od dziewczyny. Nawet nauczanie załatwili mi indywidualne. Ruszyły również przygotowania do ślubu ze Shawn'em, który ma się odbyć za pięć tygodni. Tak bardzo jestem od nich uzależniona, że wszystkie decyzje podejmują za mnie.
W pewnym momencie słyszę jak małe kamyczki uderzają o szybę. Marszczę brwi i podchodzę do okna, zauważając sylwetkę Lauren, która ukrywa się za kapturem ciemnej bluzy. Uchylam lekko okno, wychylając się. Ta uśmiecha się delikatnie i podstawia drabinę, przez którą uciekłam wcześniej.
CZYTASZ
Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅
FanfictionByła taka skomplikowana. Nikt jej nigdy nie rozumiał. Ale dostrzegłam w niej coś, co ukrywała pod maską perfekcji - małą okaleczoną duszę.