- Jak tam, Laur? - Ally trąca mnie łokciem na angielskim. Wzruszam lekko ramionami, nawet nie zerkając na dziewczynę. Moje myśli doszczętnie zajmowała Karla Camila Cabello i za wszelką cenę nie chciała ich opuścić. Wzdycham cicho, bawiąc się ołówkiem.
- Jako tako - mamroczę, zapisując jakieś zadanie, które podyktował nauczyciel.
- Jesteśmy w Miami, nie w Japonii - Brooke mruży oczy, patrząc na mnie gniewnie. Śmieję się cicho, kręcąc lekko głową. - Dalej o niej myślisz, prawda?
- Nie chcę się jej narzucać, All - drapię się po karku, odchylając na krześle. - Dobrze wiesz, że nie miałam łatwo w przeszłości, a ona... Wygląda na taką kruchą dziewczynę. Nie chcę jej zniszczyć ani zranić.
- Ciągnie was do siebie - trąca mnie lekko łokciem. - Na pewno nie jest wobec ciebie obojętna. Widziałam te wszystkie spojrzenia na korytarzu w twoją stronę.
Wzruszam ramionami i wgapiam się w zeszyt. Na szczęście, chwilę później rozbrzmiewa dzwonek, za co jestem ogromnie wdzięczna. Czekam, aż wszyscy opuszczą salę, a ja wychodzę jako ostatnia, oddając jeszcze nauczycielowi swój zeszyt.
- Camz? - marszczę brwi, kiedy niemal wpadam na brunetkę. - Co tutaj robisz?
- Muszę z tobą porozmawiać - mówi cicho, rumieniąc się lekko. Moje serce zaczyna wybijać nierówny rytm, a bokserki robią się znacznie ciaśniejsze. Błagam, nie teraz, Camz... - Możemy iść gdzieś w ustronne miejsce? - oczywiście, mogę cię zabrać do swojego samochodu, a potem uwięzić w pokoju zabaw. Nie komentuję jednak tego, co siedzi mi w głowie i po prostu przytakuję, łapiąc ją za dłoń. Chwilę później ciągnę nas w przeciwną stronę, prosto do wyjścia.
- Niedaleko jest taka kawiarenka, w której można spokojnie posiedzieć - mruczę z lekkim uśmiechem. Splatam ze sobą nasze palce, a dziewczyna rumieni się na to mocno. Cholera, Camz...
Dojście do kawiarni zajmuje nam około dziesięciu minut. Szybko idę coś zamówić, a brunetka zajmuje nam miejsca. Miła kelnerka zdecydowanie próbuje mnie poderwać, uśmiechając się od czasu do czasu w moim kierunku, kiedy kroi ciasto. Ignoruję jednak jej zaloty, biorąc jak najszybciej zamówienie i wracając do Camili.
- Proszę - stawiam przed nią sok i ciasto, a dziewczyna dziękuje mi cicho. Siadam naprzeciw niej, odsuwając swoją kawę oraz ciastko zbożowe w bok. Korzystając z okazji wyciągam teczkę z dokumentami firmy i czytam je w międzyczasie, zerkając na Camilę z uśmiechem.
- Chciałabym porozmawiać z tobą o tym liściku - mruczy, odsuwając od siebie talerz. - Nie rozumiem...
- Podobasz mi się, Camila - przerywam jej wypowiedź, odchylając się lekko na krześle. Patrzę na nią uważnie, myśląc o tych wszystkich rzeczach, które mogłabym jej zrobić. - Gdy cię tylko zobaczyłam... To oczami wyobraźni widziałam jak wijesz się pod moim dotykiem - przygryzam wargę, a dziewczyna rumieni się. Mój kutas zaczyna drgać, ale nie daję po sobie poznać podniecenia. - Ale gdy zaczęłyśmy rozmawiać, zobaczyłam, że jesteś bardzo inteligentna. I to mnie do ciebie ciągnie.
- Lauren... - wzdycha cicho, zamykając oczy. Jej policzki stają się mocno różowe, a ja gratuluję sobie. Nawet sobie nie wyobrażasz jak wiele emocji we mnie obudziłaś...
- Wiem, Camz, wiem - uśmiecham się łobuzersko. - Chcę otwarcie zapowiedzieć walkę o ciebie. Po prostu muszę cię mieć - spoglądam jej w oczy, bawiąc się lekko kolczykiem w wardze. Dziewczyna otwiera usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale jednak nie komentuje tego w żaden sposób. Czuję ogromną satysfakcję, ale zaraz nadzieję i radość, że jeszcze nie dostałam po mordzie. Zerka na zegarek, który sugeruje, że powinnam sprawdzić, czy w firmie wszystko w porządku. - Muszę jechać jeszcze do firmy - mówię, wstając. Podchodzę do brunetki i wyciągam dłoń w jej stronę. - Odwiozę cię do domu, hm?
Kiwa lekko głową i podąża za mną. Otwieram jej drzwi swojego samochodu, a następnie odpalam silnik, zerkając na nią. Obie nie odzywamy się ani słowem, ale mam straszną ochotę położyć dłoń na jej udzie. Ostatecznie jednak tego nie robię, zaciskając palce na kierownicy.
- To tutaj - mówi, więc się zatrzymuję pod jednym z bloków. Nie chcę jednak puszczać jej bez pożegnania, dlatego zaciskam palce na jej łokciu, a brunetka odwraca się w moją stronę.
- Camz... - biorę głęboki oddech i wpatruję się w nią. I po raz pierwszy w życiu nie wiem, co powiedzieć... - Po prostu... Uważaj na siebie.
- Dziękuję za podwózkę - marszczy lekko brwi i wyswobadza się z mojego uścisku. - Ty również uważaj - śle mi delikatny uśmiech i wychodzi z samochodu.
Czekam jeszcze kilka chwil zanim Camila nie wejdzie do domu, a następnie ruszam w stronę firmy. Uśmiecham się lekko sama do siebie, bawiąc się kolczykiem.
Jeszcze będziesz moja, Camz.
CZYTASZ
Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅
FanficByła taka skomplikowana. Nikt jej nigdy nie rozumiał. Ale dostrzegłam w niej coś, co ukrywała pod maską perfekcji - małą okaleczoną duszę.