💎Twenty Two

721 54 1
                                    

Nasze nocne wymykanie się trwało dobre dwa tygodnie. Tego dnia było jednak inaczej. Zamiast samochodem postanowiłam się przejść, aby trochę poukładać myśli. Ich natłok mnie przerażał i nie potrafiłam się na niczym skupić, a nie chciałam dokładać brunetce również moich problemów. Za dużo miała swoich, a ślub ze Shawn'em zbliżał się nieubłaganie szybko.

- No proszę, kogo my tu mamy - marszczę brwi, kiedy słyszę głos ojca i wyżej wspomnianego bruneta. Nie są jednak sami, więc nie ma jak uciec, dlatego też przybieram postawę obronną. Na szczęście, do domu Camili został zaledwie jakiś metr.

Nawet nie wiem, kiedy mężczyźni ruszają w moją stronę. Z pozoru zwykła szarpanina przeradza się w uliczną bójkę. Obrywam trochę, ale udaje mi się wyszarpać i uciec. Lekko kuśtykając, uderzam kamyczkiem w okno dziewczyny i zaczynam wspinać się po drabinie. Brunetka otwiera okno, przez które się wtaczam, łapiąc się za brzuch.

- Co się stało? - klęka przy mnie, a ja łapię jej dłoń i całuję ją delikatnie. 

- Pobili mnie po prostu - szepczę cicho, a dziewczyna pomaga mi wstać i położyć się na łóżko. - Nie chciałam cię wystawić. I stęskniłam się.

- Głupek - rumieni się mocno i kładzie obok mnie. Daje mi delikatnego całusa w usta, splatając ze sobą nasze palce. - Dobrze wiesz, że twoje zdrowie jest dla mnie najważniejsze.

- Nikt mi nie odda tego czasu, gdy będziesz mężatką - odgarniam zabłąkany kosmyk włosów z jej twarzy. - Więc korzystam. Dopóki jesteś moja.

- Zawsze będę twoja - bierze moją dłoń i przykłada sobie do policzka. - To nie jest małżeństwo z miłości, Lo. To głupi wymysł moich rodziców. Nigdy nie będę przy nim szczęśliwa i dobrze o tym wiemy.

- Ja wiem, ale pytanie czy oni wiedzą? - zerkam na nią, głaszcząc wierzchem dłoni jej policzek. - Żadna decyzja nie będzie teraz taka łatwa, Camz. Wręcz przeciwnie. Nie mamy na to wpływu, ale wszystko się będzie za nami ciągnąć. Co ja ci takiego mogę dać? Prędzej czy później i tak cię zranię. Bo mam tendencję do ranienia ludzi.

- Miłość, Lauren - ściska mocno moją dłoń i patrzy głęboko w moje oczy. - Ona zawsze jest owiana cierpieniem. Nie ma takiego idealnego uczucia, które nie przynosi bólu. Nawet przyjaźń niesie za sobą ryzyko zranienia. Więc przestań gadać głupoty, bo nawet teraz, leżąc tu z tobą, jestem szczęśliwsza niż szykując się do małżeństwa ze Shawn'em.

Milknę na chwilę, przyglądając się jej uważnie. Dziewczyna uśmiecha się do mnie lekko, kładąc głowę na moim obojczyku i wtula się we mnie. Powinnam jej powiedzieć, że ją kocham?

- Wierzę, Camz - szepczę cicho po chwili. - Bo ostatni miesiąc był najlepszy w moim życiu. Ten miesiąc, który spędziłam z tobą. I nie wyobrażam sobie nikogo innego na twoim miejscu. To tak jakby zatrzymał się cały świat i nie było już nikogo więcej niż ty - ujmuję w dłonie jej twarz, głaszcząc kciukami policzki. - To właśnie ty jesteś całym moim światem.

Brunetka rumieni się mocno, oblizując lekko usta, a następnie pochyla się do przodu i muska delikatnie moje wargi. Całujemy się powoli, a dziewczyna przytula mnie ostrożnie do siebie.

- Naprawdę cię uwielbiam, Lauren - szepcze tuż przy moich wargach, uśmiechając się w nie lekko. Przyciągam ją bliżej do siebie i obejmuję w talii, spoglądając jej w oczy.

- Jeśli to jest uwielbienie, to ja uwielbiam cię jeszcze bardziej - również się uśmiecham, trącając nosem jej.

Love's to blame - Wszystkiemu winna jest miłość || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz