2. Męskie wyjście

473 64 22
                                    

Czy Maciej mi się podoba?

To pytanie atakowało mnie odkąd zobaczyłem go po raz pierwszy tydzień temu.

Teraz widzę go codziennie. Codziennie mijamy się na klatce. Codziennie się ze sobą witamy. Codziennie mogę zachwycać się jego oczami... Przynajmniej kiedy nie ma okularów przeciwsłonecznych, a nosi je bardzo często. I codziennie mogłem podziwiać jego ciało. Maciej co rano biegał, a często gdy wracał jego koszulka nie znajdowała się na ciele, ale była zaczepiona za gumkę lub szlufkę spodni. A to powodowało, że czasem, czytaj za każdym razem, mój wzrok wędrował po jego ciele, ale on zdawał się tego nie zauważać. Jakby był przyzwyczajony, że ludzie się na niego gapią.

Umówiliśmy się na piwo w sobotę. Mieliśmy iść do baru niedaleko i tak też się stało. Ma miejscu zajęliśmy boks z tyłu sali i zamówiliśmy piwo.

- Spoko tu jest - rozejrzał się. - I fajna muzyka - dodał, gdy usłyszał jakiś rockowy kawałek.

- Lubię to miejsce... Chociaż moja przyjaciółka chyba jeszcze bardziej - przewróciłem oczami na myśli o Paulinie. - Czym się zajmujesz? -  zapytałem, a on zerknął na mnie lekko zaskoczony.

- Jestem modelem... Głównie rozkładówki, reklamy, ale pokazy też mi się zdarzają... I prowadzę bloga - uśmiechnął się.

- Ale, że... Modowego? - spytałem.

- Nie - zaśmiał się. - Motoryzacja... To moja pasja... Gdybym mógł to nie robiłbym nic innego, tylko siedział w samochodach... O tobie wiem, że jesteś lekarzem... I na tym moją wiedza o tobie się kończy.

- Jestem chirurgiem ortopedą.

- Wow... Jestem pod wrażeniem - przyznał się. - Zaimponowałeś mi - posłał mi uśmiech.

Poczułem się teraz jakbym miał w brzuchu stado motyli.

O mój Boże.

Nie powinno tak być.

- Zawód jak każdy inny... Ale bardzo potrzebny - uśmiechnąłem się.

- No co ty... Ty żeby być gdzie jesteś musiałeś wiele lat studiować. A ja? Mam co mam, bo jestem przystojny i moje ciało świetnie się sprzedaje... Moje wykształcenie nie ma nic wspólnego z moją pracą.

- A co skończyłeś? - zainteresowałem się.

- Trzymaj się, bo spadniesz z tej kanapy - zaśmiałem się. - Chyba, że chcesz zgadnąć.

- Hmmm... - przyglądałem mu się. - Stawiałem na wychowanie fizyczne, ale to by nie był dla mnie szok, więc to odpada.

- Zgadza się...

- Więc to coś, co wcale nie pasuje do twojej pracy, tak?

- Studia nawet pasują, ale szkoła średnia wcale - wyjaśnił.

- Fotografia? - strzeliłem, a on się zaśmiał. - Tylko to mi się kojarzy jako tako z modelingiem.

- Jestem fotografem z wykształcenia... Trochę sobie pstrykam... Lubię to, jedna z moich pasji - mówił.

- Hmm... Obstawiam, że coś z mechaniką, bo sam mówiłeś, że to lubisz.

- Technikum samochodowe - wyjaśnił.

- Mieszanka wybuchowa - roześmiałem się. - Dlaczego nie zostałeś przy mechanice?

- Bo lubię fotografię... Zawsze lubiłem... Wszystkie zdjęcia na moim blogu robiłem sam... Moja dziewczyna, teraz już była, zaciągnęła mnie na casting do programu dla początkujących modeli... I skończyłem jak skończyłem - uśmiechnął się.

- Dlaczego była? - zapytałem.

- Różnica poglądów... Wolę być singlem... Związki chyba nie są dla mnie... Mam wystarczająco skomplikowane życie, nie potrzebuję kobiety żeby skomplikowała mi je jeszcze bardziej - uśmiechnął się.

- To może trzeba się przerzucić na facetów - rzuciłem, a on zakrztusił się piwem.

- Oszalałeś? - patrzył na mnie zaszokowany. - Dobra, to ma swoje plusy, ale... Nie... Ja miałbym z facetem... Nie - przeszedł go dreszcz. - Nie chcę nawet o tym myśleć... Ale podoba mi się twoje poczucie humoru - roześmiał się, a ja posłałem mu uśmiech.

Czyli mam już pewność, że jest hetero. Cudownie. Fantastycznie.

Siedzieliśmy w tym barze dość długo. Maciek naprawdę miał mocną głowę. Ja po sobie czułem, że trochę za dużo wypiłem, ale po nim nie było nic widać.

Po dotarciu pod klatkę i wejściu do niej, zatrzymałem się przed schodami.

- Czas na wspinaczkę na Mount Blanck - oznajmiłem, a Polak spojrzał na mnie zaskoczony, a po chwili wybuchnął śmiechem.

- Chodź alpinisto - zażartował i zaczęliśmy wchodzić na górę, po drodze żartując i śmiejąc się. Po dotarciu pod nasze mieszkania, pożegnaliśmy się i każdy wszedł do siebie.

- Jestem idiotą - wyszeptałem do siebie, biorąc prysznic. - Przestań o nim myśleć - wczepiłem palce we włosy. - Przestań.

#RESPECT

When nobody is watching | Kot&ForfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz