- Dokładnie tak ci powiedział? - Stefan patrzył na mnie zaszokowany.
- Tak, a potem mnie pocałował... I uciekł... I nie miałem z nim kontaktu od prawie miesiąca - z moich oczu popłynęły łzy. - Tylko ty i Michi o tym wiecie z osób niezaangażowanych.
- Rozumiem... Musisz zapomnieć. On podjął decyzję. Leżąc w łóżku i płacząc za nim niewiele osiągniesz - położył mi dłoń na ramieniu. - Hayboeck! - spojrzał na swojego faceta. - Dawaj to pudło.
- Stoi obok ciebie, słońce - westchnął.
- Ale na górę je trzeba zanieść... Mam skręconą kostkę, kochanie. Wiesz, że nie mogę - powiedział takim słodkim tonem, że Michael nie mógł już dyskutować. Po prostu wstał i zaniósł je do salonu.
- Po co to? - zapytałem, ocierając łzy.
- Masz tu za dużo wspomnień. Kilka zdjęć ok, ale ty masz tu istny ołtarzyk - wstał. - Chodź.
- Myślę, że ty byś robił to samo, gdyby chodziło o Michaela - oznajmiłem, idąc za nim.
- Oczywiście. A wtedy ty dałbyś mi takiego kopniaka, że od razu bym się ogarnął.
- To prawda - przyznałem.
Przez następne dwie godziny pakowałem rzeczy Maćka do pudeł razem z Michaelem i Stefanem. Na koniec zostawiłem zdjęcia. Większość trafiła do pudeł, a kilka zostawiłem na komodzie.
- Od razu lepiej - uśmiechnął się szeroko Kraft.
- Zabrać to? - Michael wskazał na karton, który stał obok mnie.
- Tak, dziękuję - uśmiechnąłem się do blondyna. - To co? Może coś zjemy? - zapytałem lepszą połowę Hayboecka.
- Ale bym zjadł burgera! - krzyknął Michael, a Stefan się zaśmiał.
- Kochanie! Jesteś w ciąży? Rano miałeś ochotę na zdrowe żarcie - roześmiał się po raz kolejny Kraft.
- Jeszcze rano myślałem, że mam fenyloketonurię - oznajmił, wchodząc do sypialni. - A potem się okazało, że to uczulenie na gluten.
Zaśmiałem słowa głośno z tego, pomylić fenyloketonurię z uczuleniem na gluten? Pokręciłem głową, a wychodząc z sypialni poklepałem go po ramieniu.
- To nie jest zabawne!!! Jak ja miałbym żyć bez burgerów, pizzy i w ogóle?
- Chcę zauważyć, że w tym jest gluten - poinformowałem go.
- Stefan będzie mi robił bezglutenowe - objął męża ramieniem i pocałował go w skroń.
- Jak mnie zaniesiesz na kanapę - oznajmił. Michael podniósł Stefana i zniósł go na kanapę. Tam wybraliśmy jedzenie i w końcu zdecydowaliśmy się na sushi. Nie byłem jakimś wielkim fanem, ale wiem, że Michi uwielbia.
Czekając na jedzenie oglądaliśmy jakiś teleturniej w tv. Był dość niskich lotów, ale chociaż mogliśmy się pośmiać.
Gdy Stefan zszedł na dół, aby wziąć sobie coś do picia, rozległ się dzwonek do drzwi.
- Otworzę! - krzyknął.
Rozmawiałem cicho z Michim, gdy z dołu usłyszeliśmy podniesiony głos Stefana. Hayboecka zareagował błyskawicznie i od razu zbiegł na dół. Gdy do nich dołączyłem, zobaczyłem, jak Michi odepchnął Jasona od Krafta, a ten zatoczył się do tyłu. Blondyn podszedł do niego i stali teraz zdecydowanie zbyt blisko. Stefan stał za plecami swojego chłopaka i obejmował go lekko w pasie.
- Co tu się dzieje? - zapytałem.
Wszyscy spojrzeli na mnie, a Jason uśmiechnął się lekko.
- Możemy pogadać?
- Nie! - odparł za mnie Stefan. - Nie masz prawa oczekiwać od niego, że będzie z tobą gadał. Nie masz prawa tu przychodzić!
- Nie z tobą rozmawiam! - chłopak podniósł głos, a Michi zrobił krok w jego stronę. Jason się nie cofnął, ale spojrzał mu w oczy.
- Wyjdź - warknąłem Hayboeck. - Dwa kroki w tył, tył zwrot i odmaszerować - dodał. - Bo ci pomogę - dodał, a Jason wybuchnął mu śmiechem w twarz.
- Co ty pieprzysz? - śmiał się. - Możesz pomarzyć, laleczko.
Michael zerknął na mnie i pokręcił głową, a potem odwrócił się i po prostu uderzył Jasona. Stefan od razu pociągnął swojego faceta do tyłu, a ja podszedłem do bruneta.
- Dajcie mi chwilę - rzuciłem i zamknąłem drzwi od mieszkania. Zostałem z Jasonem na korytarzu. - Nie powinieneś tu przychodzić... Dlaczego mi to robisz?
- Nie mogę sobie poradzić z tymi wszystkimi wspomnieniami, z emocjami... Jest tego za dużo.
- Sam chciałeś żebyśmy nie mieli kontaktu... Miało być ci tak łatwiej. Miałeś skupić się na swoim życiu.
- Próbuję - szepnął. - Ale to trudne.
- Wiem. Dasz sobie radę... I proszę... Nie przychodź... Ja nie mam siły przeżywać każdego twojego odrzucenia - głos mi się załamał.
- Dobrze... Wybacz. Już więcej mnie nie zobaczysz - zbiegł po schodach. Wróciłem do mieszkania. Chłopaki siedzieli w salonie i czekali na mnie.
- I jak? - zapytał Stefan.
- Chyba potrzebny mi sznur - wymamrotałem.
Naprawdę nie miałem już ani to wszystko siły.
- Nie gadaj głupot! - podniósł głos Kraft. - Poznasz jeszcze kogoś. Ogarnij się!
- Napijemy się? - zapytałem, wymuszając uśmiech.
- Zdecydowanie - odparł Michael.
CZYTASZ
When nobody is watching | Kot&Forfang
FanfictionCo się dzieje, gdy nikt nie patrzy? Okładkę wykonała julczi10