4. Telefon do przyjaciela

423 66 34
                                    

Dla twhiddlestonv i OfficialAustriaBober

Bałem się tego, co wymyśliła Paulina. Wiem, że będzie mi chciała udowodnić, że Maciej jest w moim zasięgu, ale ja tego nie chciałem. Bo jej pomysły zazwyczaj kończą się źle.

Dziwię się, że jeszcze żyję mimo przyjaźni z nią.

W każdym razie w końcu powiedziała, mam wyciągnąć Maćka na piwo, i że ona też tam będzie z Sandrą, swoją dobrą koleżanką. Zdziwiłem się, ale zgodziłem na to.

Dlatego teraz pukałem do drzwi Macieja. Polak był zdziwiony moją wizytą, ale uśmiechnął się szeroko i wpuścił mnie do środka. Feniks wyszła z salonu i zakręciła się wokół moich nóg, schyliłem się, aby ją pogłaskać, a ta zaczęła mruczeć.

- Lubisz pieszczoty, co? - zaśmiałem się i wyprostowałem. Odwróciłem się w kierunku Macieja, który uważanie mi się przyglądał.

Gapił się. Otwarcie się gapił.

Gdy zorientował się, że go na tym złapałem, uśmiechnął się.

- Chcesz kawę? - zaproponował z uśmiechem.

- Nie, dziękuję... Przyszedłem zapytać, czy masz czas jutro wieczorem? - uśmiechnąłem się.

- Tak, jasne - spojrzał na mnie, opierając się ramieniem o ścianę. - A co jest?

- Wybiegam się z dwoma znajomymi do baru, może chcesz z nami skoczyć?

- A nie będą piszczeć na mój widok? - zażartował.

- Za Paulę nie ręczę - zaśmiałem się.

Na twój widok to ja piszczę codziennie.

- No dobra... Zaryzykuję - stwierdził. - O której?

- Koło 20. Tam gdzie ostatnio byliśmy.

- Ok... To puknę cię i pójdziemy... To znaczy zapukam do ciebie - poprawił się, a ja patrzyłem w szoku. - Przejęzyczyłem się - posłał mi swój obłędny uśmiech.

Cholera, on nigdy nie jest zawstydzony, czy zmieszany.

- Jasne, spoko... To ten... Do jutra - posłałem mu uśmiech.

- Cześć - rzucił, a ja wyszedłem.

No mógłby mnie puknąć, nie opierałbym mu się za bardzo.

Wróciłem do siebie, gdzie ogarnąłem się trochę i wyszedłem na kolejny dyżur.

Praca lekarza od zawsze była moim marzeniem. Wiązało się to z ogromną ilością nauki i wieloma wyrzeczeniami, ale udało mi się. Ze specjalizacją miałem dylematy. Na początku chciałem zostać seksuologiem, ale potem stwierdziłem, że to nie to. Następnie w mojej głowie zrodził się plan zostania patologiem, ale z tego też zrezygnowałem, aby zrobić specjalizację z chirurgii ortopedycznej. Było to trudne i żmudne, ale udało mi się i jestem z tego powodu bardzo dumny. I wiem, że moi rodzice też.

Z dyżuru wróciłem późno, bo trafiło się kilka ciężkich przypadków. Ale ze wszystkim sobie poradziliśmy.

Wchodząc do klatki wpadłem na Macieja, który wychodził. Dosłownie wpadłem, a raczej on mnie staranował. Ale też przytrzymał, abym nie upadł.

- Wszystko w porządku? - zaniepokoił się.

- Tak, tak. Nic mi nie jest. Gdzie ty się tak spieszysz? - zapytałem, odsuwając się od niego i zerkając na jego ubranie. Miał na sobie błękitną koszulę z wywiniętymi do łokci rękawami, przez co widocznej były jego śniade, męskie przedramiona, i jasne materiałowe spodenki.

- Mam randkę - zdjął okulary przeciwsłoneczne z włosów i założył je na nos. - Życz mi powodzenia - uśmiechnął się.

- Powodzenia - rzuciłem, a on uśmiechnął się szerzej i minął mnie, odchodząc.

Ruszyłem do mieszkania w paskudnym humorze.

Oby ta laska okazała się totalną idiotką w nie jego typie.

Chyba powinienem się o to modlić.

Po wejściu do mieszkania, jak tylko zamknąłem za sobą drzwi, od razu wyjąłem telefon. Musiałem zadzwonić do kogoś, na kogo zawsze mogę liczyć. Wybrałem numer i wykonałem połączenie.

- Cześć - przywitał mnie wesoły głos. - Co słychać?

- Hej... Wpakowałem się w emocjonalne bagno, Stefan.

- Kurwa, znowu? - zapytał. - Ty masz jakiegoś pecha do facetów... Mam przyjechać? - zapytał.

- Tak... Chcę pogadać... Może wpadnij w weekend? Michi może przyjechać z tobą - zaproponowałem.

- Michi pracuje w weekend, ale ja wpadnę... Co ty znowu zrobiłeś? - spytał.

- Ja nic... Zauroczyłem się tylko... Ten jego uśmiech... To spojrzenie - powiedziałem cicho, a w moich oczach stanęły łzy. - Ale jest poza moim zasięgiem - przymknąłem powieki, a spod nich wypłynęło kilka łez.

- Stary...  Wiesz, że chcę dla ciebie dobrze, więc... Może tym razem odpuść chłopaka spoza swojej ligi? Daniel cię chyba czegoś nauczył, co?

- Ludzie się nie zmieniają... Wiem, Stef, ale... On mieszka na przeciw mnie. Widzę go codziennie, codziennie patrzę na ten uśmiech, w te oczy... A dziś mi powiedział, że ma randkę i żebym życzył mu powiedzenia... - westchnąłem.

- O to chodzi... Słuchaj... - urwał, bo zawołał go partner. Odkrzyknął mu coś po niemiecku i to takim tonem, że wolałem się nie domyślać co Michael chciał. - Pogadamy jak przyjadę, ok? Bo Hayboeck postanowił sam naprawić prysznic i chyba zalał łazienkę - zaśmiał się.

- Jasne - pokręciłem głową z uśmiechem. - Do zobaczenia.

- Cześć - rozłączył się.

Westchnąłem ciężko.

Właśnie czegoś takiego chciałem. Takiej relacji jaką mają Stefan i Michael. Są razem, kochają się, ale są też przyjaciółmi, a to idealna podstawa dla związku, bo oparta na zaufaniu, szczerości i oddaniu.

#RESPECT

When nobody is watching | Kot&ForfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz