35. Paranormal Activity

280 48 21
                                    

Byłem wyciekły na norweskie prawo, na bark dowodów. Na wszystko.

Wszyscy dokładnie wiedzieli, że to Mina strzeliła do Maćka, ale nie mogli jej tego udowodnić!

Nie było dowodów, a ona miała alibi. Na pewno fałszywe, ale jednak.

Więc na razie postawiłem to zostawić i skupić się na pracy i Feniks, i rodzinie.

Myślałem, że powoli wszystko zacznie wracać do normy, że dam sobie jakoś radę. Że pogodzę się ze śmiercią Maćka. Ale to nie było proste.

Tęskniłem za nim.

Jak w dzień zająłem się pracą i nie miałem czasu o nim myśleć, tak w nocy... Potrafiłem przepłakać cały wieczór z tęsknoty za nim.

Feniks zawsze kładła się wtedy przy mnie i kładła łapkę na mojej twarzy, jakby chciała zetrzeć moje łzy. Głaskałem ją wtedy, a ona praktycznie kładła się na mojej twarzy.

A potem zaczynały dziać się te dziwne rzeczy. Zaczęło się od tego kubka z kawą, potem telewizor, a teraz doszło do tego, że czasem znajdowałem poprzewracane wspólne zdjęcia z Maćkiem. W nocy potrafił obudzić mnie jakiś hałas, albo miałem wrażenie, że ktoś dotyka mojej twarzy.

Przerażało mnie to z jednej strony, a z drugiej gdy budził mnie ten chłodny dotyk zaczynałem czuć spokój. Jakbym już znał to uczucie.

A potem znalazłem kilka stłuczonych szklanek w kuchni i wtedy moje nerwy puściły.

- Co tu się, kurwa, dzieje?! - wydarłem się w przestrzeń i na moich oczach kolejna szklanka zsunęła się z blatu na podłogę. Zakryłem usta z przerażenia, a Feniks siedziała przy mojej nodze i wszystko obserwowała. Nagle wyszła z kuchni, więc poszedłem za nią. Weszliśmy do salonu i kotka wskoczyła na kanapę, usiadła i obserwowała jedno ze zdjęć Maćka z sesji, którą zrobiła mu Patrycja. Był na nim sam, a ja uwielbiałem to zdjęcie. Miał na nim jak zwykle rozczochrane włosy, czarny t-shirt i skórzaną kurtkę. Jego oczy zakrywały ciemne okulary. Uśmiechał się szeroko. Pamiętam jak Patrycja robiła to zdjęcie. Patrzył wtedy na mnie, to do mnie się tak uśmiechał.

Nagle zdjęcie spadło.

Cofnąłem się o krok. Patrzyłem na potłuczone szkło. Nie rozumiałem co się tu działo.

- O ja pierdolę - szepnąłem, bo chyba zaczęło do mnie docierać co się działo. - Co to jakieś, pierdolone, paranormal activity?! - krzyknąłem. Bałem się coraz bardziej.

Nie wiedziałem, czy się bać, czy być wściekły.

Włączył się telewizor. Kanały zaczęły się zmieniać. Nagle zatrzymał się na kanale sportowym, gdzie były wyścigi samochodowe, a potem włączył się kanał modowy.

- Maciej? - szepnąłem roztrzęsiony.

Kanał w telewizorze zmienił się na muzyczny, gdzie akurat leciała piosenka, gdzie wokalistka powtarzała yes, yes, yes.

- O mój Boże - zakryłem usta po raz kolejny. Nie wiedziałem co mam zrobić. Czułem jak po moich policzkach płynęły łzy.

Zamknij oczy - usłyszałem szept.

Nie wiedziałem dlaczego, ale to zrobiłem. Nie miałem nawet pewności do tego co się tu dzieje. Ale zaufałem. Przymknąłem powieki i poczułem chłód na nadgarstkach, więc je opuściłem. Chłód przesunął się w górę moich rąk, aż poczułem go na szyi.

Przepraszam... Wybacz mi - czułem teraz chłodne muśnięcie na szyi i czole.

- Nie obwiniałem cię... Przecież cię kocham - łzy płynęły po moich policzkach. - Po prostu za tobą tęsknię.

Wiem. Ja za tobą też... Kocham cię, Johann

- Dlaczego tu jesteś? - zapytałem.

Bo mnie potrzebujesz. Bo chciałeś żebym był przy tobie już zawsze.

- Nie... Nie powinno cię tu być... Przecież... Ty nie żyjesz... To nie powinno...

Ciiii... Chcę tu być... Chcę nad tobą czuwać, chcę cię mieć na oku... Jesteś bezpieczny...

- Chciałbym cię zobaczyć... Dotknąć... Poczuć - jęknąłem płaczliwie.

Pracuję nad tym. Muszę... Nauczyć się jak mam funkcjonować - ponownie rozległ się szept Maćka. - Musisz dać mi czas... Ogarnę to. Dla ciebie.

- I będziesz tu już zawsze?

Tak. Tak długo jak będziesz mnie chciał.

- Zawsze będę cię chciał. Jesteś miłością mojego życia.

Więc będę przy tobie już na zawsze.

When nobody is watching | Kot&ForfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz