15. Czas minął

343 56 20
                                    

Najgorsze było pierwsze dwa tygodnie podczas rozłąki z Maćkiem. Ten czas dłużył mi się niemiłosiernie, a po powrocie ze szpitala nie miałem co ze sobą zrobić.

Przez ten krótki czas przyzwyczaiłem się, że wieczory i ranki albo tylko ranki, jeśli miałem nocny dyżur, spędzaliśmy razem. Czasem widzieliśmy się w ciągu dnia, ale to rzadziej, bo Maciej jeśli nie miał sesji lub pokazu zajmował się swoim blogiem, a to zajmowało mu naprawdę dużo czasu.

Drugie dwa tygodnie były łatwiejsze. Już tylko odliczałem dni do jego powrotu. Naprawdę się za nim stęskniłem. Tak samo Feniks, która teraz przebywała u mnie, gdzie bardzo się zadomowiła. Miała nawet ulubione miejsce na kanapie.

Tydzień przed jego powrotem już zaczynałem planować co zrobimy, ale potem doszedłem do wniosku, że zapewne będzie zmęczony podróżą, więc zostaniemy u mnie lub u niego na kanapie.

Chociaż jeśli moja siostra ma rację, to może wcale nie będzie chciał się ze mną zobaczyć.

W czwartek wieczorem zadzwonił do mnie, aby powiedzieć, że będzie w sobotę rano, co mnie bardzo ucieszyło, bo już naprawdę nie mogłem się doczekać aż go zobaczę.

I musiałem zamienić się dyżurami na ten weekend, aby móc go spędzić cały z Maćkiem.  Ale to nie był problem. Jeden z chłopaków bardzo chętnie się zamienił na weekend za dwa tygodnie, bo wypadała mu impreza rodzinna i musiał tam być

Więc wszystko miałem zaplanowane. Tak mniej więcej. Miałem dla niego po prostu czas, a wiem, że on wie, jak trudno w moim zawodzie o brak nagłego wezwania do szpitala. Lecz miałem teraz postanowienie, że nieważne co, nie ma mnie dla nikogo oprócz niego. Bo wiem, że on też za mną tęskni.

W nocy z piątku na sobotę ledwie zasnąłem. Byłem tak cholernie podekscytowany, że w końcu go zobaczę. Prawie jak nastolatka przed pierwszą randką. Wydaje mi się, że zasnąłem coś po drugiej w nocy, aby obudzić się kilka minut po ósmej rano. A raczej to Feniks mnie obudziła. Nie mogłem już zasnąć, więc podniosłem się z łóżka i poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic, doprowadziłem się do stanu względnego ogarnięcia, a gdy zakładałem bieliznę, rozległ się dzwonek do drzwi.

Wiedziałem, że to Maciej, bo nikogo innego się nie spodziewałem, więc od razu poszedłem otworzyć, nie kłopocząc się z ubieraniem. Z uśmiechem na ustach otworzyłem drzwi, ale nie zobaczyłem pięknych, czekoladowych oczu  Maćka, ale chłodne, błękitne tęczówki Daniela.

- Co ty tu robisz? - zapytałem ostro.

- Każdego witasz w takim stroju? - odpowiedział pytaniem. - Po twoim zaskoczeniu mogę stwierdzić, że spodziewasz się kogoś innego... Nowy chłopak? To już ten etap? - zakpił.

- Czego chcesz? - warknąłem.

- Musimy porozmawiać - oznajmił i gdy chciał wejść do mieszkania, nie pozwoliłem mu na to.

- Ja nic nie muszę - odparłem.

- Uwierz, że musimy. Mogłem ci wysłać SMS-a, ale uznałem, że lepiej załatwić to osobiście... To ważne i dotyczy bardzo mocno twojej przyszłości i kariery lekarza... I naprawdę nie chcesz żebym powiedział o co chodzi na korytarzu - dodał.

- Masz 5 minut - wypuściłem go. - Idź do salonu, a ja się ubiorę - mruknąłem i zamknąłem za nim drzwi. Poszedłem do sypialni, wciągnąłem dżinsy i t-shirt, i poszedłem do salonu. - O co chodzi?

- Nie muszę ci przypominać, że nie byłem wierny, nie? - rzucił.

- Nie musisz.

- Nie będę przedłużał... Mam HIV, powinieneś się przebadać... Jestem prawie na 100% pewien, że zaraziłem się po naszym rozstaniu, ale lepiej jeśli zrobisz badania... - powiedział szybko, a ja patrzyłem na niego zaszokowany.

HIV?!

Nagle wszystkie moje plany legły w gruzach. W głowie miałem tylko to, że mogę być chory i koniec z moją karierą, bo nie będę mógł operować.

Przecież... Jeśli jestem zarażony to Maciek nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego!

Usiadłem na kanapie i wczepiłem palce we włosy.

- Od jak dawna wiesz? - spojrzałem na Daniela, który stał z rękami założonymi na piersi.

- Od miesiąca... Nie mogłem się zebrać, aby do ciebie przyjść... Ale posłuchaj... Jestem pewien, że zaraziłem się po naszym rozstaniu, więc to tylko profilaktyka... Poza tym przecież...

- Wyjdź - przerwałem mu i wstałem z kanapy.

- Johann... Przepraszam.

- Wynoś się!!! - krzyknąłem. Nie chciałem i nie mogłem na niego patrzeć. Jego beznadziejne podejście do związku właśnie rujnowało mi życie!

- Co się tu dzieje? - usłyszałem za plecami głos Maćka. Nie słyszałem jak wszedł.

- Nic. On już wychodzi - odparłem, a Daniel pokiwał głową i opuścił moje mieszkanie. Spojrzałem na Maćka, który ciągle stal w drzwiach salonu.

- Co się dzieje? - zbliżył się do mnie, gdy zobaczył łzy w moich oczach.

- Nic - starałem łzę, która spłynęła po moim policzku. - Muszę coś załatwić, musisz mi dać dwie godziny - chciałem go minąć, ale złapał mnie za łokieć.

- Nie wypuszczę cię dopóki nie powiesz co się stało - przyciągnął mnie do siebie i zamknął w swoich objęciach.

- Powiem ci, ale najpierw muszę coś sprawdzić - pogłaskałem go po policzku.

Nie naciskaj już. Odpuść - pomyślałem.

- Ale wszystko ok? - upewnił się.

- Właśnie to muszę sprawdzić - przeczesałem palcami jego włosy. - Potrzebuję dwie godziny... Zjedz coś i połóż się, wyglądasz na zmęczonego.

- Bo jestem zmęczony... Nie spałem cały lot, bo nie mogłem się doczekać aż cię zobaczę - pocałował mnie, a ja się odsunąłem.

- Nacieszysz się mną jak wrócę... - odsunąłem się od niego, a on się uśmiechnął.

- Nie wypuszczę cię z łóżka do jutrzejszego wieczora - wymruczał, a ja wymusiłem uśmiech, nie chciałem pokazać, że jest coś nie tak.

Z całą pewnością - przemknęło mi przez myśl.

- No obyś dał radę - rzuciłem, a w głowie miałem istny huragan myśli, że przecież jeśli jestem chory to mogłem go zarazić.

- Cały miesiąc na to czekałem... Nie będziesz zawiedziony - puścił mi oczko.

- Nigdy nie byłem... Muszę lecieć, wrócę za dwie maskymalnie trzy godziny. Odpocznij sobie - rzuciłem wychodząc z salonu i zabierając dokumenty i kluczyki od auta, a potem zakładając buty. - Do potem - pocałowałem go lekko.

- Na razie - rzucił, a ja wyszedłem.

Z auta zadzwoniłem do mojej znajomej, która pracuje w laboratorium szpitalnym. Wiem, że to nie do końca przepisowe, ale potrzebowałem wiedzieć na już, czy jestem zdrowy. I wiem, że ona może mi to załatwić.

Natalie nie była zadowolona, ale ja byłem uparty i postawiłem na swoim. Półgodziny później siedziałem w laboratorium, a ona słuchała co się stało. Była w szoku, ale zgodziła się zrobić nieprzepisowe badanie. To miało zostać tylko między nami. Dziewczyna przygotowała sprzęt, a ja pobrałem sobie krew, co było lekko skomplikowane, ale się udało.

- Najpierw zerknijmy, a potem analiza - rzuciła i wzięła próbkę pod mikroskop. - Jeśli cię zaraził, to powinny być wyraźne zmiany widoczne od razu - zauważyła.

- Wiem - przypomniałem.

- Hmmm... - mruknęła, oglądając próbkę mojej krwi. - Wiesz że i tak lepiej żebyś poczekał na dokładne wyniki?

- Nat, jestem lekarzem - przypomniałem.

- Wiem - odsunęła się od mikroskopu. - Zobacz - rzuciła. Przysunąłem się do sprzętu i zerknąłem na próbkę mojej krwi.

Chyba przeżyłem zawał serca, patrząc na próbkę. I kolejny, gdy już miałem w dłoniach analizę i dokładne wyniki.

When nobody is watching | Kot&ForfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz