27. Dzień jak co dzień

336 44 10
                                    

Po powrocie Maćka cieszyłem się, że miałem wolny weekend. To było idealne, bo mogłem się nim nacieszyć.

- Zrobiłeś to specjalnie? - bawił się moimi włosami. - Czy przypadek? - zapytał.

- Wolny weekend? - podniosłem głowę z jego piersi.

- Mhym... - uśmiechnął się do mnie lekko.

- Przypadek - pocałowałem go.

- Lubię takie przypadki - przyciągnął mnie bliżej siebie.

- Ja też.

- Nie mamy planów na dziś, prawda? - zapytał.

- Nie mamy - odparłem.

- Świetnie - pocałował mnie i się odsunął.

- Maciek - jęknąłem. - Wracaj tu - dodałem, kiedy założył bieliznę.

- Idziemy pod prysznic - złapał mnie za kostki i pociągnął na skraj łóżka. - A potem wychodzimy - oznajmił.

- Dokąd? - zapytałem, łapiąc jego rękę, którą do mnie wyciągnął, aby pomóc mi wstać.

- Zobaczysz - pocałował mnie. - Leć pod prysznic, ja idę do siebie, ogarnę się i niedługo wrócę.

- Dobrze - dałem mu buziaka.

Gdy Maciek się ubrał i wyszedł, skierowałem się pod prysznic. Umyłem swoje ciało i włosy, zastanawiając się, co Maciej znowu wymyślił.

Kiedy stałem w samym ręczniku i suszyłem włosy, myśląc nad tym co mam założyć, bo w sumie to nie wiem gdzie wychodzimy i jak mam się ubrać, do łazienki wszedł Maciek.

- Hej, przystojniaku - rzucił ponad warczeniem suszarki. Wyłączyłem urządzenie i uśmiechnąłem się do niego.

- Cześć - poprawiłem włosy. - Gdzie wychodzimy? - zapytałem, gdy stanął za mną i objął mnie.

- Nie wiem. Zobaczymy - pochylił głowę i musnął ustami moje nagie ramię. Obróciłem się w jego ramionach i objąłem go za szyję. Złączyłem nasze usta w długim pocałunku. - Pójdę się ubrać - szepnąłem w jego wargi, kiedy przerwałem pocałunek.

- Tak na pewno nie wypuszczę cię z domu - zaśmiał się. Pokręciłem głową i wyszedłem z łazienki, a Maciej za mną. Usiadł w salonie, a ja wszedłem do sypialni. Szybko założyłem bieliznę, czarne dżinsy i szary t-shirt i wyszedłem do chłopaka, po drodze zabierając buty. Usiadłem na kanapie i założyłem skarpetki i czarne Nike'i. - Gotowy? - zapytał Maciej.

- Jak najbardziej - uśmiechnąłem się do niego.

- To idziemy - wstał. Dołączyłem do niego i wyszliśmy. Zeszliśmy na dół i Maciek przepuścił mnie w drzwiach.

- Gdzie twój samochód? - zdziwiłem się, bo nigdzie nie widziałem granatowego Subaru.

- Dziś jedziemy tym - wskazał na bordowe BMW 520d, które miało czarny dach.

- Niezłe - podszedłem do samochodu. - Zeszłoroczna?

- Tegoroczna - zbliżył się i otworzył mi drzwi od pasażera. Wsiadłem do środka i zobaczyłem dwie zamontowane kamery. Jedną na słupku po mojej stronie, między drzwiami pasażera, a przednią szybą, która była skierowana na kierowcę, a druga wyglądała jak zwykła kamerka samochodowa.

- Co będziemy robić? - zapytałem, gdy Maciej usiadł za kierownicą.

- Pytałeś mnie kiedyś jak to wszystko wygląda - odpalił silnik. Miał na myśli naszą rozmowę o testowaniu i sprawdzaniu przez niego aut. - Więc ci pokażę - spojrzał na mnie. - Jedziemy za miasto. Zapnij pasy.

When nobody is watching | Kot&ForfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz