- Mówię ci, gdybym nie była wtedy trzeźwa to bym ci o tym nie mówiła, bo bym myślała, że mam jakieś urojenia, ale to była jakaś masakra... Migające światła i te przesuwające się przedmioty... Chyba oszalałam - mówiła Paula. - I jeszcze ten napis na lustrze.
- Jaki napis? - zdziwiłem się.
Wiedziałem, że Maciej to zrobi, ale nie sądziłem, że aż tak ją wystraszy.
- Moją szminką, tą fioletową, moją ulubioną. Na lustrze było napisane To ja. Tęskniłaś? Prawie umarłam ze strachu.
- Może to ktoś robi sobie żarty? - rzuciłem, pijąc kawę.
- Kto? Normalnie to bym o to oskarżyła twojego Maćka, ale on nie żyje. Zza grobu mnie raczej nie odwiedza.
Zdziwiłaby się - usłyszałem głos Maćka.
Jego tu jeszcze brakowało.
- Raczej nie... Ale kto go tam wie - mruknąłem.
- Był idiotą, ale nie aż takim - westchnęła.
- Paula. Mówisz o moim mężu.
- Zmarłym mężu - zauważyła. - Minęło już sporo czasu... Umówiłeś się z Ryanem?
Zaraz ją skrzywdzę...
- Nie i nie zamierzam.
- Dlaczego? - zdziwiła się.
- Bo kocham Maćka. I to się nie zmieni. Nie chcę nikogo innego, zrozum.
- On nie żyje. Nie ma go już z nami. Zacznij żyć. Poznaj kogoś, zakochasz się znowu.
Mogę ją uświadomić, że to ja?
- Co ty wiesz? Nigdy nie byłaś w związku dłuższym niż trzy miesiące. Nigdy tak nie kochałaś - wstałem i odszedłem od stolika. Wyszedłem z kawiarni. Podszedłem do auta, które wcześniej należało do Maćka, a teraz ja nim jeździłem. I uwielbiam ten samochód.
Dobrze jej powiedziałeś. Jedziesz do domu?
- Tak - odparłem, gdy usiadłem za kierownicą.
To świetnie, bo wiem już co zrobić żebyś mógł mnie dotknąć - oznajmił, a ja zamarłem.
- Naprawdę?
Tak, to łatwiejsze niż myślałem. Pokażę ci w domu - mówił.
- Ok. Cieszę się - uśmiechnąłem się szeroko. Odpaliłem silnik i wyjechałem z miejsca parkingowego.
Tylko jedź ostrożnie. Uważaj na moją dziecinkę.
- Gdybym mógł to bym cię teraz uderzył - westchnąłem, a Maciej się roześmiał.
Po dotarciu do domu od razu zrobiłem sobie kawę. Paula podniosła mi ciśnienie, ale jestem uzależniony od kawy, więc nie robi ona na mnie wrażenia.
- To bardzo dobrze, że stoisz do mnie tyłem. Zamknij jeszcze oczy - oznajmił Maciej, a jego głos był jakby wyraźniejszy niż do tej pory. Wcześniej był trochę stłumiony.
- Ok - odparłem.
- Teraz możesz się odwrócić, ale nie otwieraj jeszcze oczy - poprosił, a ja to zrobiłem.
- Już mogę?
- Tak - potwierdził, ale nie spojrzałem.
- Chyba się boję.
- Lepiej się pospiesz, nie mogę jeszcze utrzymać tego stanu zbyt długo. Tylko kilka minut - powiedział, a ja podniosłem powieki.
Stał przede mną jak żywy. Zakryłem usta dłonią, a drugą rękę wyciągnąłem i lekko dotknąłem palcami jego piersi. Położyłem całą dłoń w miejscu gdzie powinno być serce, a po chwili przesunąłem ją na bark.
- O mój Boże - wyszeptałem.
- On ma z tym niewiele wspólnego - odparł.
Podniosłem wzrok i spojrzałem mu w oczy. Uśmiechnąłem się szeroko, a po moich policzkach spłynęło kilka łez. Objąłem ramionami jego szyję i przytuliłem się, a Maciej zacisnął ramiona wokół mnie.
- Kocham cię - wyszeptałem.
- Ja ciebie też, kochanie - poczułem jego usta na szyi. Odsunąłem się trochę i złączyłem nasze wargi w pocałunku. Maciek nie pozostawał mi dłużny i odwzajemnił pieszczotę.
- Niesamowite - rzuciłem, gdy odsunąłem się od niego i dotykałem jego policzków.
- Nie mogę utrzymać tego dłużej... Nie mam tyle siły... Ale to kwestia doświadczenia...
Za chwilę zniknę i nie będziesz mnie widział, ale po kilku minutach pojawię się ponownie - wyjaśnił, a ja pokiwałem głową. - Sądzę, że im częściej będę to robił tym dłużej będę mógł to utrzymać... Gdy pojawię się za kilka minut, ok?- Dobrze - uśmiechnąłem się do niego.
Maciej musnął moje usta swoimi i zniknął.
CZYTASZ
When nobody is watching | Kot&Forfang
FanficCo się dzieje, gdy nikt nie patrzy? Okładkę wykonała julczi10