37. Jestem dla ciebie

333 50 58
                                    

- Mówię ci, gdybym nie była wtedy trzeźwa to bym ci o tym nie mówiła, bo  bym myślała, że mam jakieś urojenia, ale to była jakaś masakra... Migające światła i te przesuwające się przedmioty... Chyba oszalałam - mówiła Paula. - I jeszcze ten napis na lustrze.

- Jaki napis? - zdziwiłem się. 

Wiedziałem, że Maciej to zrobi, ale nie sądziłem, że aż tak ją wystraszy.

- Moją szminką, tą fioletową, moją ulubioną. Na lustrze było napisane To ja. Tęskniłaś? Prawie umarłam ze strachu.

- Może to ktoś robi sobie żarty? - rzuciłem, pijąc kawę.

- Kto? Normalnie to bym o to oskarżyła twojego Maćka, ale on nie żyje. Zza grobu mnie raczej nie odwiedza.

Zdziwiłaby się - usłyszałem głos Maćka. 

Jego tu jeszcze brakowało.

- Raczej nie... Ale kto go tam wie - mruknąłem.

- Był idiotą, ale nie aż takim - westchnęła.

- Paula. Mówisz o moim mężu.

- Zmarłym mężu - zauważyła. - Minęło już sporo czasu... Umówiłeś się z Ryanem?

Zaraz ją skrzywdzę...

- Nie i nie zamierzam.

- Dlaczego? - zdziwiła się.

- Bo kocham Maćka. I to się nie zmieni. Nie chcę nikogo innego, zrozum.

- On nie żyje. Nie ma go już z nami. Zacznij żyć. Poznaj kogoś, zakochasz się znowu.

Mogę ją uświadomić, że to ja?

- Co ty wiesz? Nigdy nie byłaś w związku dłuższym niż trzy miesiące. Nigdy tak nie kochałaś - wstałem i odszedłem od stolika. Wyszedłem z kawiarni. Podszedłem do auta, które wcześniej należało do Maćka, a teraz ja nim jeździłem. I uwielbiam ten samochód.

Dobrze jej powiedziałeś. Jedziesz do domu?

- Tak - odparłem, gdy usiadłem za kierownicą.

To świetnie, bo wiem już co zrobić żebyś mógł mnie dotknąć - oznajmił, a ja zamarłem.

- Naprawdę?

Tak, to łatwiejsze niż myślałem. Pokażę ci w domu - mówił.

- Ok. Cieszę się - uśmiechnąłem się szeroko. Odpaliłem silnik i wyjechałem z miejsca parkingowego.

Tylko jedź ostrożnie. Uważaj na moją dziecinkę.

- Gdybym mógł to bym cię teraz uderzył - westchnąłem, a Maciej się roześmiał.

Po dotarciu do domu od razu zrobiłem sobie kawę. Paula podniosła mi ciśnienie, ale jestem uzależniony od kawy, więc nie robi ona na mnie wrażenia.

- To bardzo dobrze, że stoisz do mnie tyłem. Zamknij jeszcze oczy - oznajmił Maciej, a jego głos był jakby wyraźniejszy niż do tej pory. Wcześniej był trochę stłumiony.

- Ok - odparłem.

- Teraz możesz się odwrócić, ale nie otwieraj jeszcze oczy - poprosił, a ja to zrobiłem.

- Już mogę?

- Tak - potwierdził, ale nie spojrzałem.

- Chyba się boję.

- Lepiej się pospiesz, nie mogę jeszcze utrzymać tego stanu zbyt długo. Tylko kilka minut - powiedział, a ja podniosłem powieki.

Stał przede mną jak żywy. Zakryłem usta dłonią, a drugą rękę wyciągnąłem i lekko dotknąłem palcami jego piersi. Położyłem całą dłoń w miejscu gdzie powinno być serce, a po chwili przesunąłem ją na bark.

- O mój Boże - wyszeptałem.

- On ma z tym niewiele wspólnego - odparł. 

Podniosłem wzrok i spojrzałem mu w oczy. Uśmiechnąłem się szeroko, a po moich policzkach spłynęło kilka łez. Objąłem ramionami jego szyję i przytuliłem się, a Maciej zacisnął ramiona wokół mnie.

- Kocham cię - wyszeptałem.

- Ja ciebie też, kochanie - poczułem jego usta na szyi. Odsunąłem się trochę i złączyłem nasze wargi w pocałunku. Maciek nie pozostawał mi dłużny i odwzajemnił pieszczotę.

- Niesamowite - rzuciłem, gdy odsunąłem się od niego i dotykałem jego policzków.

- Nie mogę utrzymać tego dłużej... Nie mam tyle siły... Ale to kwestia doświadczenia...
Za chwilę zniknę i nie będziesz mnie widział, ale po kilku minutach pojawię się ponownie - wyjaśnił, a ja pokiwałem głową. - Sądzę, że im częściej będę to robił tym dłużej będę mógł to utrzymać... Gdy pojawię się za kilka minut, ok?

- Dobrze - uśmiechnąłem się do niego.

Maciej musnął moje usta swoimi i zniknął.

When nobody is watching | Kot&ForfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz