34. Kubek kawy

246 53 4
                                    

Będę dodawać rozdziały jak tylko napiszę, więc będzie albo spam, albo pora sucha, że tak powiem 😁😁😁

Za snu wyrwał mnie jakiś hałas. Usiadłem gwałtownie na łóżku. Myślałem, że to Feniks, ale ona leży zwinięta w kłębek po drugiej stronie łóżka.

Hałas rozległ się znowu. Wstałem z łóżka i wyszedłem z sypialni. Starałem się być cicho, bo jeśli to włamywacz, to chce go złapać. Na górze nikogo nie było, a gdy byłem w połowie schodów, z kuchni dobiegło pikanie ekspresu do kawy. Kiedy tam wszedłem, nikogo nie było. Natomiast na blacie stała kawa. W moim ulubionym kubku, który Maciej przywiózł mi kiedyś z Polski. Podszedłem bliżej blatu i wziąłem kubek do ręki. Podniosłem go i powąchałem. Kawa pachniała normalnie, ale nie napiłem się jej tylko wylałem do zalewu.

Tym razem hałas był na górze. Przeszedłem przez jadalnię i wszedłem na wyższy poziom. Zobaczyłem, że telewizor jest włączony, a przecież ja tego nie zrobiłem. Podszedłem i go wyłączyłem, lecz gdy się odsunąłem ten znowu się włączył. Ponowiłem czynność, lecz tym razem wyłączyłem go też z prądu. Odszedłem zadowolony, a telewizor znowu się włączył. Stanąłem jak wryty. Patrzyłem przerażony na ekran telewizora, który zmieniał kanały, aż w końcu zatrzymał się i ekran zrobił się biały.

- Co jest, kurwa? - szepnąłem do siebie. Nagle ekran zgasł, a ja nie usłyszałem już żadnego hałasu.

Wszedłem do sypialni i sprawdziłem godzinę na telefonie. Zobaczyłem, że dochodzi pora, gdzie powinienem już wstawać i zobaczyłem, że nie włączyłem budzika.

- Feniks - pogłaskałem kotkę, a ta popatrzyła na mnie, a nagle przeniosła wzrok na drzwi. Wpatrywała się w jedno miejsce jakby coś tam zobaczyła.

Słyszałem kiedyś, że zwierzęta widzą więcej i Maciej też mi o tym wspominał, ale nigdy w to jakoś nie wierzyłem. Ale to się chyba zmieni.

Feniks wstała i zeszła z łóżka, aby wyjść z sypialni. Nie wiem co jej zachowanie miało znaczyć, ale miałem gęsią skórkę i chyba zaczynałem bać się przebywać we własnym domu.

W każdym razie musiałem się ogranąć. Wziąłem prysznic, ubrałem się i zszedłem na dół. Zobaczyłem, że na blacie w kuchni stoi kolejna kawa, a Feniks siedzi na podłodze i patrzy na szafkę koło lodówki.

Było to trochę dziwne, bo Feniks jeśli była w kuchni to leżała lub siedziała na parapecie koło zlewu. Na podłodze siedziała tylko gdy był Maciek, bo on jej na to nie pozwalał.

Ale nie przejąłem się dziwnym zachowaniem kotki. Pomyślałem, że ona po prostu też tęskni za Maćkiem i to dlatego się dziwnie zachowuje.

Kiedy wypiłem tą kawę, była normalna, i zjadłem coś, nakarmiłem Feniks mogłem już wyjść do pracy.

To był pierwszy dzień pracy od śmierci Maćka. Trochę się denerwowałem. Nie chciałem współczujących spojrzeń i litości. Chciałem profesjonalizmu.

W szpitalu, jak w szpitalu. Dużo pracy, mało czasu. Ten dzień nie różnił się zbytnio od tego co było wcześniej. Poza wizytą prokuratora, który zajmował się sprawą postrzału Maćka. Niestety nie mieli zbyt dużo dowodów na Minę. Kamera uwieczniła jakąś kobietę, ale nie widać jej twarzy. Były marne szanse na to, że ją skażą.

Ale teraz to już nie miało znaczenia. To nie przywróci życia Maćkowi.

Po powrocie do domu, w progu przywitała mnie Feniks.

- Hej, piękna - pogłaskałem ją i zamknąłem za sobą drzwi. - Tęskniłaś za mną? - zapytałem, a ona miałknęła. - Ja za tobą też. Chodź. Zjemy coś, jestem strasznie głodny.

Wszedłem do kuchni i położyłem zakupy na blacie. Zdjąłem kurtkę, którą odniosłem do korytarza i zdjąłem buty. Wróciłem do kuchni i nastawiłem czajnik z wodą. Miałem ochotę na gorącą herbatę.

W między czasie nakarmiłem Feniks, która uważnie mnie obserwowała. Gdy jadła, zrobiłem sobie coś na szybko, to znaczy odgrzałem wczorajszą lasagne i poszedłem do salonu. Włączyłem telewizor do prądu i chciałem znaleźć jakiś film. Gdy mi się to udało, usiadłem wygodnie i zacząłem jeść.

Zerkałem na ekran gdzie akurat Tony Stark podawał kapitanowi ameryce jego tarczę, kiedy do salonu weszła Feniks. Wskoczyła na parapet i ułożyła się na nim wygodnie.

- Maciek by cię za to wywalił na dół - powiedziałem do niej. Ta podniosła łepek i patrzyła na mnie przez dłuższą chwilę. Nagle przeniosła wzrok na miejsce obok mnie. Obserwowałem ja chwilę, ale potem wróciłem do jedzenia. Gdy skończyłem odniosłem talerz do kuchni i wstawiłem do zmywarki. Po powrocie na kanapę, usiadłem wygodnie. Feniks nadal patrzyła w ten jeden punkt, co było wręcz przerażające. Nagle zaczęła wodzić za czymś wzrokiem, za czymś czego ja nie widzę. Podniosła się z parapetu i zeskoczyła z niego szybko i podbiegła do mnie, aby wskoczyć mi na kolana.

A tak zachowywała się tylko, gdy Maciej zgonił ją z parapetu.

Zupełnie nie rozumiałem co się z nią dzieje.

Oszalała? Nie wiem. Ale wiem, że zaczynałem się bać.

- Hej, maleńka - pogłaskałem ją. - Też za nim tęsknisz, co? - podrapałem ją za uchem. - Ja też... Ale damy sobie radę, co? Ty mnie chyba nie zostawisz? - zapytałem, a kotka pod wpływem mojego dotyku przekręciła się na grzbiet i wyciągnęła się. Pochyliłem się nad nią, a spod mojej koszulki wysunął się łańcuszek, na którym miałem obrączkę należącą do Maćka.

When nobody is watching | Kot&ForfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz