12. Nie.

457 63 17
                                    

Obudziłem się rano ciągle przytulony do Polaka, który przez sen nadal lekko mnie obejmował.

Wstałem i nie kłopocząc się z ubieraniem, wyszedłem z sypialni do łazienki, aby wziąć prysznic.

Szybko doprowadziłem się do porządku. Lekko odczuwałem skutki naszego wczorajszego zbliżenia, ale nie było to coś nad czym bardzo ubolewałem.

Wstałem dość wcześnie, więc postanowiłem zrobić nam śniadanie. Nie byłem mistrzem kuchni, więc zwykłe tosty z serem i kawa musiały nam wystarczyć.

Gdy kończyłem robić śniadanie, do kuchni wszedł zaspany Maciek.

- Cześć - rzucił i usiadł na krześle przy stole. - Czemu tak wcześnie wstałeś?

- O 8, to nie tak wcześnie - zauważyłem. - Kawy? - odwróciłem się do niego.

- Tak, dzięki - powiedział, a ja podałem mu kubek. - Pójdę się ogarnąć i zaraz przyjdę - wstał.

- Dobrze - uśmiechnąłem się, a Maciej puścił mi oczko i wyszedł.

Dokończyłem robić śniadanie, myśląc o tym, że nawet mnie nie pocałował. Co w sumie trochę mnie zdziwiło, bo miałem wrażenie, że lubi mnie całować.

Polak wrócił do mojego mieszkania kilka minut później.

- Jak noga? - zapytałem, stojąc oparty i szafkę i pijąc kawę.

- Chyba potrzebuję dawki oksycośtamcośtam... - podszedł do mnie i objął mnie w pasie.

- Doprawdy? - odstawiłem kubek na szafkę. - Nazywa się oksytocyna... To hormon.

- Zdecydowanie - pochylił się i złączył nasze usta. Pogłębiłem pieszczotę od razu. Nie czekałem aż on to zrobi.

Teraz zrozumiałem czemu mnie nie pocałował. A zrozumiałem to tylko dlatego, że teraz Maciej smakował pastą do zębów. Niby takie logiczne, a na to nie wpadłem.

- Jesteś głodny? - zapytałem, przeczesując palcami jego włosy.

- Trochę.

- Trochę? - uniosłem brwi.

- Trochę bardzo - zaśmiał się, a ja pokręciłem głową.

Usiedliśmy do stołu, gdzie piliśmy kawę, jedliśmy i rozmawialiśmy. Teoretycznie spieszyłem się do szpitala, bo o 10:20 powinienem wyjść, ale podobało mi się to jak teraz spędzaliśmy czas.

- To co z moją poranną dawką oksycośtamcośtam? - zażartował.

- Uważaj, bo się uzależnisz - zaśmiałem się.

- Wszystko w porządku? - spoważniał. Wiem o co pytał, dlatego poczułem jak moje policzki stają się cieplejsze.

- Tak, jest ok. Nie jestem ze szkła - uśmiechnąłem się. Maciej chciał coś powiedzieć, a go uprzedziłem. - Wyluzuj. Nic mi nie jest.

- Chciałem się po prostu upewnić, że nie byłem za ostry - wzruszył ramionami.

- Nie byłeś - uśmiechnąłem. Maciej uniósł brwi i patrzył na mnie przez chwilę. Przewróciłem oczami i wstałem, aby podejść do niego i usiąść mu na kolanach. Objąłem jego szyję ramionami i złączyłem nasze usta w lekkim pocałunku, który został przerwany przez mój telefon. Oderwałem się od Maćka i sięgnąłem po smartfon, a gdy zobaczyłem, że to ze szpitala od razu odebrałem. - Halo? - rzuciłem. Maciej oparł czoło o moje i uśmiechał się lekko.

- Możesz być wcześniej? Jakieś pół godziny? - usłyszałem głos Nati, która jak widać miała dziś dyżur w rejestracji.

- Jeśli muszę to mogę - odparłem, a Maciej zaczął całować moją szyję.

When nobody is watching | Kot&ForfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz