Ledwie zdołałem przekroczyć próg szpitala, a dopadł mnie Nick.
- Nie uwierzysz! - wziął mnie pod rękę i szedł ze mną do szatni. - Max miał pacjenta z diagnozą śmierci mózgu, nie?
- No tak - przytaknałem i już wiedziałem do czego moj kolega zmierza.
- Dziś go odlączają od respiratora, a on oddycha! Sam! - krzyknął. - Przebadali go i się okazało, że wszytsko z nim w porządki! Jest zdrowy i nie ma choćby śladu uszkodzenia mózgu.
- To świetnie! - ucieszyłem się, bo to oznaczało, że Maćkowi się udało.
- I zapytali go jak sie nazywa, skąd jest i w ogóle i znał wszystkie odpowiedzi.
- Niesamowite... Myślisz, że wcześniej go źle zdiagnozowali? - zapytałem, gdy weszliśmy do szatni. Kompletnie nie wiedziałem jak mam się zachować. Wiem, że mam być zaskoczony i zdziwiony, ale to nie takie łatwe, gdy wewnętrznie się cieszę.
- Nie, myślę, że szef zdecydował, że jeszcze nie pora na tego dzieciaka - odparł Nick. - Przebieraj się szybciej, pojdziemy do Maxa wypytać o wyniki tego chłopaka.
- Im jesteś starszy, tym bardziej ciekawski - zaśmiałem się.
- Oj... W ogóle Max mówił, że chłopak w pierwszej chwili jak się obudził to powiedział coś w języku polskim. Ty przy tym swoim troche tego liznąłeś, to może mi przetłumaczysz?
- Nie wiem, czy będę umiał. Maciek tylko przy mnie przeklinał po polsku... No i czasem mówił, ale tylko jak się zdenerwował.
- Pójdziemy do niego to ci powie... Najlepsze jest to, że sam był zdziowiny, że to powiedział. Mówił, że nigdy nawet nie był w Polsce i nie zna nikogo z tego kraju, a o nauce polskiego nawet nie myślał. Ale był pewien, że to właśnie język polski... - opowiadał, gdy kierowaliśmy się już na oddział. - Generalnie ma małe luki w pamięci... Jak do sali weszła jego dziewczyna to był w szoku i powiedział, że przecież się rozstali i on ma teraz partnera.
- Mówisz serio? Ale to skąd mu to pryszło do głowy?
- Nie wiem... Słyszałem, że ludzie po przeszczepach mają różne dziwne wspomnienia, ale żeby tak po śpiączce? - Nick był naprawdę zaskoczony. Widziałem, że nie wiedział co o tym myśleć.
- Potem jak już rodzina od niego wyszła to poprosił pielęgniarkę, że chce rozmawiać z tobą... A wydawało mi się, że go nie znasz.
- Bo nie znam... Może jego rodzina coś mu powiedziała - kłamałem. - Nie mam pojęcia. Zajrzę do niego później - później to znaczy koło północy jak w szpitalu będzie już pusto.
- Jestem strasznie ciekawy skąd kojarzy twoje nazwisko. Jak ci powie to czekam na info - rzucił.
Porozmawialiśmy jeszcze chwię i każdy poszedł w swoją stronę. Dziś było spokojnie w szpitalu. Na dyżurze byłem ja i jakiś chłopak zaraz po studiach. Nie kojarzyłem go w ogóle.
Jak tylko minęła pierwsza w nocy poszedłem na odpowiednie piętro. Zatrzymałem się przed salą chłopaka i przez chwile patrzyłem na niego stojąc w otwartych drzwiach.
- Nie śpię, możesz wejść - usłyszałem. Chłopak podniósł się na łokciach. - Myślę, że wyspałem sie już na zapas na 10 lat - zażartował. - Znamy się, prawda? - zapytał, a ja zamarłem w pół kroku.
Gada tak samo dużo jak Maciek - pomyślałem.
- Osobiście nie mieliśmy jeszcze przyjemności - usiadłem przy jego łóżku.
- Więc co pan tu robi, doktorze? - usmiechnął się, a mnie pękło serce po raz kolejny z powodu miłości do Maćka.
Zlustrowałem jego twarz. Śniada karnacja, jak Maćka. Ciemne włosy, czekoladowe oczy, jak Maćka. Pełne usta, Maciek miał inne.
- Pytałeś o mnie podobno - rzuciłem.
- Naprawdę mam wrażenie, że się znamy - szepnął. - I, że powinienem to pamiętać, że to było coś dużego... Ale jakbym miał ścianę w głowie...
- Daj sobie czas - powiedziałem cicho, nie chaiłem, aby mój głos się załamał. - Przypomnisz sobie wszystko co powinieneś pamiętać.
- Ciebie powinienem... Wiem o tym... Czuje to... Serce zabiło mi szybciej, jak tu wszedłeś - oznajmił to bardzo w stylu Maćka.
- Chyba powinienem się z tego cieszyć - uśmiechnąłem się do niego, a on odpowiedział mi tym samym.
- Jak się poznaliśmy? Bo znamy się i nie wmówisz mi, że nie. To nie jest nasz pierwszy kontakt - stwierdził, a ja naprawdę nie wiedziałem co mam mu powiedzieć.
Prawdę?
Nie sptkaliśmy się, masz takie wrażenie, bo duch mojego męża jest w tobie i to dlatego.
Zamknęliby mnie w pokoju bez klamek za takie coś.
- Prześpij się - wstałem.
- Poczekaj - Jason złapał mnie za nadgarstek. - Odpowiedz mi na jedno pytanie.
- Dobrze - zgodziłem się.
- Zostałem postrzelony? Nie mam blizny na ciele, ale wiem, że oberwałem... Nikt mi nie umie tego wyjaśnić, a ja ze szczegółami mogę opisać tamtą sytację.
- Odpowiem ci na to pytanie i na wszystkie inne jak już wyjdziesz ze szpitala - zabrałem mu rękę, czułem, że zaraz popłyną łzy, a nie chciałem, aby on to widział.
- Johann - zatrzymał mnie jeszcze. Odwróciłem sie i zerknąłem na niego. - Spokojnej nocy.
- Śpij dobrze - wyszedłem z sali i odszedłem kawałek. Tam oparłem sie o ścianę i ukryłem twarz w dłoniach. Osunąłem się na podłogę i pozwoliłem sobie na łzy.
Znowu go straciłem.
CZYTASZ
When nobody is watching | Kot&Forfang
FanfictionCo się dzieje, gdy nikt nie patrzy? Okładkę wykonała julczi10