31. Nie rób mi tego

333 47 30
                                    

- Maciek - jęknąłem, gdy zobaczyłem na jego Instagramie nasze nowe zdjęcie. - Mam okropną fryzurę na tej fotce!

- Wyglądasz uroczo! - krzyknął z kuchni. - Wiesz co? - zaczął, gdy wszedł na górę i stanął za kanapą opierając ręce na moich ramionach. - Mam dziwny pomysł - pocałował mnie w szyję. Odłożyłem telefon i przymknąłem oczy.

- Twoje pomysły zawsze są dziwne.

- Tak pomyślałem, że moglibyśmy kiedyś nagrać jak się kochamy - wyszeptał mi do ucha.

- Chyba oszalałeś. Nie ma takiej opcji.

- Ale pomyśl... To fajne... Takie nowe doświadczenie... Potem sobie obejrzymy - jego usta błądziły po mojej szyi.

- Maciej... Nie.

- Ale skarbie... - usiadł przy mnie, a ja ponownie wziąłem telefon do ręki. Wszedłem w komentarze pod zdjęciem, które wstawił Maciek i poczytałem kilka, dużo osób pisało, że jesteśmy uroczy i do siebie pasujemy, kilka pytało czy chcemy wziąć ślub, kilka powiedziało, że homoseksualizm jest ohydny, ale nie zamierzałem wdawać się w dyskusję z takim ludźmi.

Skoro pytali o ślub, to postanowiłem wykorzystać nasze zdjęcia ślubne, które  wysłała mi już Patrycja. O naszym ślubie wiedzieli tylko przyjaciele i rodzina. Nie dodaliśmy z niego żadnego zdjęcia i prosiliśmy też o to wszystkich gości. Uszanowali to.

Znalazłem zdjęcie, gdzie wyciągamy dłonie z obrączkami w stronę Patrycji i to one są główną rzeczą na zdjęciu, a my jesteśmy w tle. I to zdjęcie chciałem wstawić na Instagrama.

- Kotku?

- Co?

- Mogę wstawić zdjęcie ze ślubu? - zapytałem.

- Oczywiście! - odparł. Więc upubliczniłem to zdjęcie i dałem dopisek, że to już miesiąc.

- Maciek, myślisz...? - przerwał mi dzwonek do drzwi.

- Czekaj - pocałował mnie lekko. Pójdę otworzyć - odparł.

- Ok.

Wyszedł z salonu i zszedł na dół słyszałem, jak szedł do drzwi i że je otworzył.

- Mogłeś mnie posłuchać! - krzyknęła jakaś kobieta, a potem rozległ się ogromny huk. Natychmiast zbiegłem na dół i zobaczyłem Maćka leżącego na ziemi z raną postrzałową.

W pierwszej chwili stanąłem jak zamrożony. Sparaliżowało mnie przerażenie, ale po chwili się ocknąłem i dopadłem do niego, i mocno przyłożyłem dłoń do rany chcąc zahamować krwawienie.  Maciej złapał mnie za nadgarstek.

- Spokojnie, kochanie... Uspokój oddech, będzie dobrze - mówiłem do niego. Starałem się być spokojny, ale cały się trząsłem. Ręce mi drgały i nie mogłem wybrać numeru pogotowia. Wzywając karetkę, cały czas mocno uciskałem ranę na piersi Maćka.

Podświadomie wiedziałem, że ludzie nie wychodzą z takich postrzałów, za wiele widziałem, ale nie chciałem tego do siebie dopuścić.

Po wezwaniu karetki rzuciłem telefon na podłogę.

- Karetka zaraz będzie. Musisz być teraz silny, musisz teraz walczyć, kochanie - szeptałem, a głos mi się załamywał. Łzy płynęły po moich policzkach. Byłem. Przerażony tym wszystkim. - Nie zamykaj oczu, Maciej. Patrz na mnie.

Polak uniósł dłoń i złapał mnie lekko za koszulkę, chciał mi coś powiedzieć, więc się pochyliłem.

- To ona - szepnął.

Gdy już się miał odezwać po raz drugi, zakrztusił się swoją krwią, która wypłynęła z jego ust, mógł się udusić. Zareagowałem od razu, uniosłem go i usiadłem za nim, aby się na mnie oparł. Tracił wtedy mniej krwi, dłużej mógł zachować przytomność.

- Będzie dobrze, słyszysz? To nic poważnego - skłamałem. - Pozaszywają cię i będziesz jak nowy... Maciek? - potrząsnąłem nim. Przycisnąłem palce do jego szyi, aby sprawdzić puls. Był nitkowaty. Było coraz gorzej.

Karetka przyjechała w ostatniej chwili. Wiedziałem, że skoro nie musieli go reanimować, to będzie, a przynajmniej powinno być dobrze. Ale po dotarciu do szpitala okazało się, że w karetce reanimowali go dwa razy. Na szczęście udało się przywrócić akcje serca.

Pod blokiem operacyjnym siedziałem jak na szpilkach. Nie mogłem tak bezczynnie siedzieć. Najchętniej to sam bym go zoperował, ale nie mogłem z dwóch powodów. Po pierwsze nie moja specjalizacja, a po drugie nie operuje się osób, z którymi jest się związanym emocjonalnie.

Operacja trwała ponad trzy godziny i gdy Nick wyszedł z sali tylko lekko się do mnie uśmiechnął.

- Twardy jest - położył mi dłoń na ramieniu. - Ale zatrzymał nam się podczas operacji... Nie jestem... Ta doba będzie decydująca - usiadł przy mnie. - Wiesz przecież... Jeśli przeżyje tą dobę, to będzie z górki.

- Ale? Nigdy nie mówi się wszystkiego rodzinom, wiem jak jest. Zapomnij, że to mój mąż. Bądź szczery. Nawet brutalnie.

- Nie daję mu dużych szans. Może ze 20% na to, że przeżyje... Obrażenia były bardzo rozległe. Cholera, ta kula otarła się o serce Johann. Wiesz gdzie się zatrzymała? W kręgosłupie.

- Na jakiej wysokości? Jeśli przeżyje będzie miał niewładne nogi?

- Th6.*

- Kurwa... Uszkodzony rdzeń?

- Częściowo. Ale...

- Wiem co to znaczy...** Przecież on się załamie...

- Może odzyskać władzę w kończynach górnych...

- Może... Obaj wiemy jakie są statystyki. Jeśli nie będzie harował nad tym jak wół od początku to gówno będzie a nie efekty. A nikt nie pracuje. Bo wszyscy się załamują i nie chcą ćwiczyć - warknąłem.

- Jedź do domu, Johann. Będę nad nim czuwał. Zadzwonię jeśli coś się będzie działo.

- Nie, zostanę... Gdzie go położą?

- Na kardiochirurgii. Ale nie wiem, w której sali.

- Dobrze... Jak się wybudzi, będziesz go przenosił na neurologię?

- Nie wiem. Zobaczę w jakiej będzie formie.

- Ok.

- Naprawdę jedź do domu, Johann. Nic tu nie pomożesz.

- Masz rację - zgodziłem się. Wstałem i położyłem dłoń na ramieniu Nicka. - Dziękuję.

- Zrobiłem wszystko co mogłem. Chłopaki i pielęgniarki też. Teraz wszystko w rękach Boga i woli walki Maćka.

Pokiwałem głową i odszedłem od kolegi z pracy.

Oczywiście szpital o takich przypadkach musi informować policję. Tak się stało i w tym przypadku. Zeznania złożyłem przed moich nocnym dyżurem, który miałem tego dnia. Ordynator namawiał mnie na wolne, ale ja chciałem iść do pracy. Oszalałbym w domu. Oczywiście zawiadomiłem rodzinę. Moją jak i Maćka. Wszyscy byli w szoku.

A podejrzana była tylko jedna.

Mina Rise.

* Odcinek piersiowy kręgosłupa krąg 6

** Uszkodzenie na tym poziomie obejmuje kończyny dolne, tułów i kończyny górne. Kończyny górne mogą być niewładne tylko częściowo.

When nobody is watching | Kot&ForfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz