19. Co ty znowu wymyśliłeś?

348 60 18
                                    

Stefan jednak nie zabił Michaela. Po pierwsze nie był w stanie, a po drugie nie wiem jakby po tylu latach razem nagle miał żyć bez niego.

Gdy chłopaki pojechali na lotnisko, ja sięgnąłem po laptop, który postawiłem sobie na udach i rozsiadłem się wygodniej na kanapie. Zobaczyłem, że Maciej jest dostępny na Messengerze, więc wysłałem mu wiadomość, czy ma teraz chwilę. Zobaczyłem, że odczytał, a po chwili do mnie zadzwonił.

- Hej - rzuciłem, gdy przyjąłem połączenie.

- Cześć... Nawet przez kamerkę widzę, że mało spałeś - zaśmiał się.

- Nic nie mów - pokręciłem głową. - Umieram dziś... I nawet nie chodzi o kaca, bo nie mam... Kupiłeś gitarę? - zdziwiłem się, gdy zobaczyłem sprzęt za nim. Wiem, że trochę gra, ale nigdy nie słyszałem.

- No tak - sięgnął po nią. - Ładna, nie? - ułożył ją na swoim udzie i pogłaskał granatową gitarę.

- Zagraj mi coś - poprosiłem.

- Co? - uśmiechnął się.

- Cokolwiek - odparłem, a on przewrócił oczami.

Maciej zastanawiał się przez chwilę, a potem zaczął brzdąkać na gitarze. I naprawdę dobrze mu to wychodziło. Obserwowałem uważnie jego palce na gryfie i te szarpiące struny.

Uśmiechnąłem się, gdy rozpoznałem melodię. Gdy był ostatnio, uprawialiśmy seks przy tej piosence. Ale za cholerę nie pamiętam tytułu, co mu powiedziałem.

- Ja też. Kojarzę tylko melodię - przerwał grę

- Tęsknię za tobą - wyszeptałem.

- Ja za tobą też - uśmiechnął się delikatnie. - I chciałbym... - przerwał mu dzwonek do drzwi.

- Nie - jęknąłem. - Nie ma mnie.

Ktoś zadzwonił po raz kolejny.

- To nie otwieraj - Maciej wzruszył ramionami.

- Poszedłbym sprawdzić kto to, ale jeśli to Paula to będę musiał ją wpuścić. - zauważyłem. - A nie chcę z nią gadać.

- Idź. Ja poczekam... Jeśli to ona to możemy pogadać we trójkę - odstawił gitarę.

- Tylko się nie rozbieraj żeby pokazać jaką dobrą partią jesteś - zaśmiałem się, a Maciej zdjął koszulkę. - Boże... Zaraz wracam - odstawiłem laptopa i poszedłem do drzwi. To była oczywiście Paula.

No bo kto inny?

- Tak gorąco u ciebie? - zaśmiała się, siadając na kanapie i patrząc na laptop.

- Też - uśmiechnął się. - Co słychać? - Maciej zapytał Paulę, która, chyba aż za dobrze zrozumiała to co powiedział Polak.

- Nic nowego... Po staremu - odparła, gdy zająłem miejsce obok niej.

- Żadnej miłości na horyzoncie? - pytał, a ja tylko czekałem, do czego on zmierza. Na pewno nie wyniknie z tego nic miłego. Zwłaszcza po wczorajszym.

- Na razie nie i nie zanosi się na zmianę - odparła.

- Wcale mnie to nie dziwi - wzruszył ramionami. Widziałem oburzoną minę Pauliny, więc musiałem się wtrącić.

- I jak ten wczorajszy pokaz? Szedłeś ostatni tak jak miałeś? - pytałem.

- Jasne... A pokaz... Nic szczególnego... Nic fajnego w sumie tam nie było... Te ubrania to ewentualnie może założyć Bieber na koncert, bo na ulicy nikt tego nie będzie nosił...

- Jak z większości takich pokazów - mruknęła Paula.

- Większość moich ubrań jest od projektantów - zauważył Maciej. - Mało które są z sieciówek.

- Co kto lubi - wzruszyła ramionami.

- Masz coś dziś? - zapytałem go.

- Nie. Dziś nie. Niedawno się zameldowaliśmy w hotelu. Teraz jestem w Nowym Jorku i... Ci... Wam - poprawił się - pokażę. - Wstał z łóżka, na którym siedział i wyszedł na balkon. - To miasto jest niesamowite - odwrócił laptop, aby pokazać nam widok z balkonu. - Jest cudowne.

- Pamiętaj, że chcę magnes z NY! - przypomniałem.

- Pamiętam, słońce - wrócił do pokoju i znowu mogłem go zobaczyć. - Pierwsze co zrobiłem, gdy wylądowałem to kupiłem ci magnes - zaśmiał się.

- Kochany - zaśmiałem się.

- Liczę na dobrą kolację jak wrócę - śmiał się.

- Johann nie umie gotować - wtrąciła Paula.

- Bez przesady. Jeszcze mnie nie otruł. Poza tym...  Nie kazałem mu gotować.

- Jeszcze by posłuchał tego co każesz mu robić - zakpiła.

- Prędzej mnie niż ciebie - odparł. - Osuwasz się w hierarchii, Mała - oznajmił chłodno. - Teraz ja jestem wyżej.

- Maciej, proszę... Daj już spokój - westchnąłem.

- Jak sobie życzysz - uśmiechnął się. - Zadzwoń do mnie, gdy będziesz już sam, ok?

- Jasne, kotek - rzuciłem, a on się lekko zaśmiał. Przewróciłem oczami. - Do potem.

- Na razie -  przesłał mi buziaka i zakończył połączenie.

- O co mu chodzi?

- O to jakie masz podejście do tego co nas łączy - zamknąłem laptopa. - Nie bądź taka zdziwiona, że mu powiedziałem. Jego to też dotyczy... A ty powiedziałaś mojej siostrze, która nie ma z tym nic wspólnego.

- Mam rozumieć, że teraz twój chłopak - rzuciła kpiąco - będzie po mnie jeździł przy każdej okazji?

- Nie. Powiem mu żeby odpuścił i nie pozwolę mu na to.

- Dziś mu pozwoliłeś.

- Żebyś zrozumiała. Paula, ja jestem w nim zakochany. Zależy mi na nim i jemu na mnie też. Zrozum, że ludzie żyją w takich związkach.

- To nie jest związek.

- Wiesz co... Idź już... Nie mam ochoty z tobą dyskutować - oznajmiłem.

Paula popatrzyła na mnie przez chwilę, po czym wstała i wyszła. Poszedłem, ażby zamknąć za nią drzwi, o które później oparłem się plecami i osunąłem się po nich na podłogę.

Maciek, wracaj już  - pomyślałem i ukryłem twarz w dłoniach.

Jakoś, gdy mam go blisko to jest łatwiej.

Nie znaczy to, że teraz nie czuję jego wsparcia, bo czuję, ale chciałbym też czuć jego przy sobie, blisko siebie.

When nobody is watching | Kot&ForfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz