7. Wspólne wyjście

400 67 30
                                    

Lubiłem teatr. Szczególnie ten dramatyczny. I wszyscy moi przyjaciele o tym wiedzą, ale Maćkowi chyba o tym nie mówiłem. Więc nie wiem skąd wziął ten pomysł.

Paula uważała, że powinienem to potraktować jak randkę, ale ja byłem innego zdania.

- Johann! - krzyknęła na mnie. - Kto normalny zabiera kolegę do teratru tak po prostu?! Zaraz cię weźmie na jakąś wystawę, albo nie wiem co on tak lubi... Na tor wyścigowy i cię przewiezie! To jest randka!

- Nie krzycz, idiotko, on mieszka za ścianą - kiwnąłem na ścianę salonu. - I to nie jest randka.

- Udowodnię ci, że jest - wzięła mojego laptopa i weszła w Messengera, a następnie zadzwoniła przez kamerkę do Stefana, który odebrał już po chwili.

- Ooo... Hej - uśmiechnął się. - Co słychać?

- Zawołaj Michaela, mam do niego pytanie - uśmiechnęła się.

- Nie gada ze mną, ale zobaczę co do się zrobić - z uśmiechem pokręcił głową. Odstawił laptop na stolik i przekręcił się na kanapie. - Michi! - krzyknął. - Kochanie! - blondyn go ignorował. - Pomóż mi! Skaleczyłem się i nie mogę zatamować krwawienia!!!

- Bo niezdara z ciebie! - odkrzyknął, ale po chwili pojawił się w salonie. - I cwaniak, czego chcesz?

- Nie ja, Paula - odparł Stefan, a ja w tym czasie usiadłam przy brunetce.

Michael zajął miejsce na kanapkę, a Stefan od razu się do niego przysunął.

- Co tam?

- Mam ważne pytanie... Niby do was obu, ale bardziej do ciebie - oznajmiła.

- No dobrze, słucham.

- Zanim zostaliście parą ze Stefanem...

- To był najlepszy okres mojego życia - przerwał jej. - A potem doznałem zaćmienia umysłowego i się zakochałem w Stefanie - oznajmił za co oberwał w ramię.

- Jestem miłością twojego życia - wtrącił Kraft.

- Oczywiście - Michael objął go ramieniem i pokręcił głową. - Kontynuuj - zwrócił się do Pauliny.

- Wiesz zanim zostaliście parą... I byliście tylko kumplami... Zabierałeś Stefana do teatru, kina i tego typu miejsc, tak?

- Tak - przytaknął. - Do teatru nie. Bo Stefan nie lubi, ale generalnie tak było... Jakoś musiałem mu dać znać, że mi się podoba - uśmiechnął się na to wspomnienie.

- A dlaczego pytasz? - zainteresował się Stefan. - Johann - wywołał mnie do odpowiedzi. - Co Maciej zrobił?

- Zaprosił mnie do teatru... Nie wiem skąd wie, że lubię...

- Ja mu powiedziałem - przerwał mi. - Wspomniałem, że lubisz i często ciągasz tam mnie i Paulę, on coś rzucił, że też lubi i zmieniliśmy temat... Czyli randka.

- Kim jest Maciej? - zapytał Michael.

- Maciej Kot - powiedziała Paula.

- Ten od tego bloga? Śledzę go i na youtube'ie też... Fajnie te filmiki robi - zachwycał się Hayboeck.

- W ogóle jest fajny - zauważyłem.

- No jest... Przystojniak - dodał blondyn, a Stefan posłał mu jakieś dziwne spojrzenie. Michael zaśmiał się i przytulił go mocno. - Gdy jesteś zazdrosny i zły wyglądasz jak mała Mi... Johann, słuchaj... Jedno wyjście do teatru jeszcze nic nie znaczy, ale jeśli to się będzie powtarzać, to wtedy możesz szukać innego dna... Bo jeśli cię zna i wie co lubisz to może to robić po przyjacielsku, ale jeśli on chce czegoś więcej to będzie cię też wdrażał w swój świat, że się tak wyrażę... Pewnie bardziej w motoryzację niż w modeling...

- Liczę, że będzie próbował, bo mi się podoba - westchnąłem.

- Różnie może być... Ale dla mnie to on raczej zrobił to po kupelsku - oznajmił Michael.

- Mhym... Szkoda, że nie widziałeś jak na mnie przy tym patrzył... Aż mi się gorąco zrobiło - westchnąłem. - I patrzył na moje usta.

- Ubierz się ładnie - powiedzieli jednocześnie Stefan i Michael.

- W sensie tak... Stefi wytłumacz mu, bo ja nie umiem.

- Jemu chodzi o to... Żebyś podkreślił swoje atuty... Wiesz... Masz świetny tyłek więc załóż obcisłe spodnie... - oznajmiły Krafti.

- Dobrze, to raczej oczywiste - mruknąłem.

- Załóż tą bordową koszulę, świetnie w niej wyglądasz - zauważyła Paula. - I te spodnie od tego czarnego garnituru... Wiesz, te obcisłe.

- Idealnie - stwierdził Michael.

Chwilę później pożegnaliśmy się z Austriakami. Paula została jeszcze chwilę, aby pomóc dokładnie ogarnąć co mam założyć i wyszła.

Skierowałem się do kuchni, aby się czegoś napić, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Poszedłem otworzyć, pewny, że to Paula czegoś zapomniała, ale gdy uchyliłem drzwi zobaczyłem Macieja. Uśmiechał się do mnie szeroko. Miał na sobie czarne dżinsy, grafitowy t-shirt, jakieś wiązane buty, a w dłoni trzymał szaro-pomarańczową ciekną, sportową kurtkę.

- Co robisz? - zapytał.

- W sumie to nic. A co? - patrzyłem na niego zdziwiony.

- To chodź - uśmiechał się. - Tylko weź coś na siebie, bo jest trochę chłodno.

Wziąłem skórzaną, cienką kurtkę, założyłem trampki i wyszedłem z Kotem, zamykając za sobą mieszkania.

- Gdzie idziemy? - zapytałem, gdy byliśmy przed klatką.

- Nie wiem. Pochodzić po mieście. Lepsze to niż siedzenie w domu - szturchnął mnie ramieniem i ruszyliśmy przez siebie.

Nie wiem jak długo chodziliśmy. W jego towarzystwie czas nie miał dla mnie znaczenia. Mogłem słuchać jego głosu w nieskończoność. Mogłem rozmawiać z nim zawsze. Lubię sposób w jaki na mnie patrzy, jak mnie słucha. Lubię jego mimikę. Sposób w jaki marszczy brwi, jak słyszy coś co mu się nie podoba. Uwielbiam go całego.

Gdy wracaliśmy do domu, było już kompletnie ciemno, więc domyślałem się, że było już bardzo późno. Nie rozmawialiśmy na poważne tematy. Głównie żartowaliśmy. I cały czas miałem wrażenie, że Maciej przygląda mi się zbyt uważnie. Ale nie przeszkadzało mi to, a wręcz przeciwnie.

Kiedy byliśmy pod swoimi mieszkaniami, staliśmy jeszcze chwilę na klatce, rozmawiając. Opierałem się plecami o ścianę, a Maciej stał przede mną. W pewnej chwili całkowicie zignorował moje pytanie, dotyczące naszego jutrzejszego wyjścia do teatru. Po prostu na mnie patrzył i zrobił krok w moją stronę. Zmieszałem się trochę, choć chciałem go jeszcze bliżej.

Maciej stał teraz kilka centymetrów ode mnie i po prostu patrzył mi w oczy.

- Przed ósmą po Ciebie przyjdę - szepnął, odpowiadając na moje pytanie. - Teatr jest na drugim końcu miasta.

- Dobrze... Będę gotowy - powiedziałem, nie odrywając od niego wzroku. Spojrzenie Kota zjechało na moje usta.

Tak! Pocałuj mnie! Teraz!

- Do jutra - znowu patrzył mi w oczy. - Śpij dobrze.

- Dobranoc - odparłem, a w moim głosie słychać było lekką chrypkę, na co brunet uśmiechnął się delikatnie.

Wszedłem do mieszkania, zamknąłem za sobą drzwi i odłożyłem klucze.

On mnie wykończy. Nie może tak na mnie działać nic nie robiąc

Co się ze mną, do cholery, dzieje?

#RESPECT

When nobody is watching | Kot&ForfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz