23. Przerwana sielanka

324 45 12
                                    

Leżeliśmy z Maćkiem w jego łóżku, oglądając telewizję. Przytulałem się do piersi Polaka i kradłemu pocałunki.

Takie dni podobały mi się najbardziej.

Bez pośpiechu. Tylko my dwaj. I Feniks, która chyba za cel postanowiła sobie wyprowadzenie Maćka z równowagi tym, że cały czas domagała się pieszczot, ocierając się o stopy mojego chłopaka.

I ten leniwy dzień przerwał nam dzwonek mojego telefonu. Moja mama miała doskonałe wyczucie czasu. Oczywiście odebrałem.

- Halo?

- Cześć synku - rzuciła wesoło jak zawsze. - Jesteś dziś zajęty? Może wpadniesz do domu na kolację? Będzie Henri z chłopakiem.

- Wiesz to...

- Więc weź ze sobą tego chłopaka, z którym się teraz spotkasz - przerwała mi. - Chciałabym go poznać... - kontynuowała, a ja obserwowałem jak Maciej wstaje z łóżka.

- Kawy? - zapytał mnie.

- Tak, z mlekiem - odparłem. - Dobrze, mamo. Wpadniemy na kolację... O której mamy być? - zapytałem, siadając i opierając się o wezgłowie.

- Dwudziesta? - zaproponowała.

- Czekaj - rzuciłem do niej. - Maciek!

- Tak?

- Robimy coś wieczorem? - zapytałem.

- Nie mieliśmy planów jak do tej pory - wszedł do sypialni niosąc dwie kawy.

- No to już mamy - oznajmiłem mu. - O 20 może być, mamo - rzuciłem do telefonu.

- Świetnie! - ucieszyła się. - Mam nadzieję, że to co o twoim chłopaku dowiedziałam się od Henri to złe pierwsze wrażenie.

- Ona nigdy do nie widziała... A Paula go nie lubi... Zresztą opowiem ci wieczorem. Do zobaczenia.

- Jasne. Na razie... Pozdrów... Cholera, nie mogę zapamiętać jego imienia... - powiedziała, a ja się zaśmiałem.

- Maciek.

- O, właśnie. Pozdrów go.

- Ok, pa.

- Cześć - rozłączyła się, a ja się zaśmiałem.

- Co jest? - Maciej odstawił kawę, którą pił.

- Moja mama nie mogła zapamiętać twojego imienia.

- To ona wie o moim istnieniu? W sensie, że jesteśmy razem? - zdziwił się.

- Moja siostra jej powiedziała... A Henri podziela zdanie Pauli, kumplują się.

- Czyli... Henri mnie nie poznała, ale podziela zdanie Pauli. Paula mnie nie lubi, więc nagadała na mnie do Henri i dlatego ta ma obiekcje co do mnie i tak powiedziała twojej mamie, a ta nas zaprasza na kolację, bo chce mnie sprawdzić?

- Mniej więcej.

- Moda na sukces - przysunął się do mnie. Nasze ramiona się stykały.

- Jesteś fanem? - zapytałem ze śmiechem.

- Oczywiście! Stephanie to moja ulubiona postać... I ta ruda - oznajmił poważnie, a ja się roześmiałem. - A ty nie oglądałeś?

- Nie... Ja wolałem Przyjaciół - oznajmiłem.

- Nie znoszę tego serialu... Drażni mnie strasznie - westchnął. - Jeśli coś oglądam to pozostaję w tematyce fantasy... - powiedział, a ja się roześmiałem. - Grimm oglądam... Kiedyś oglądałem Supernatural, ale teraz już mi się nie chce.

- Ja to w ogóle rzadko oglądam telewizję... Teraz to tylko z tobą, a jak jestem sam to naprawdę rzadko... Zanim zaczęliśmy się spotykać to u mnie telewizor zbierał tylko kurz...

- Telewizję jako tako to i ja rzadko... W internecie najczęściej - złapał mnie za rękę. - Powinienem się stresować spotkaniem z twoimi rodzicami?

- I z siostrą... I pewnie z bratem.

- O Boże... To może ja zostanę w domu? - spojrzał mi w oczy. - Nigdy nie lubiłem takich spotkań.

- Nie! Oszalałeś?! Chcesz mnie z tym zostawić?! Przy tobie moja mama zachowa pozory! Jakbym pojechał sam to by mi zrobiła przesłuchanie! - podniosłam głos.

- Przecież pojadę, spokojnie - uśmiechnął się. - Nie panikuj, skarbie - objął mnie ramieniem.

- W ogóle... Mama kazał cię pozdrowić.

- To miło z jej strony... Powinienem zrobić dobre pierwsze wrażenie?

- Tak... Tylko zero alkoholu z moim tatą - poprosiłem.

- Słońce... Wiesz do kogo mówisz? Pogłoski o pijących Polakach nie wzięły się znikąd.

- Mój ojciec ma przyjaciela w Polsce... Gdzieś na południu... Uwierz mi,że nie dasz mu rady... Zaufaj mi... Poza tym... Nie możesz mieć aż tak mocnej głowy - zauważyłem. - Przecież ty prawie nie pijesz.

- Tak, kochanie - pocałował mnie.

- Ej! Co to miało znaczyć? - odsunąłem się.

- Nie udało mi się zagrać pantofla? - zapytał.

- Nie... Ty i pantoflarz? Nie widzę tego - oznajmiłem.

- To dobrze - dał mi buziaka. - Bo nie umiem być pantoflarzem.

- Nawet nie będę tego sprawdzał. Podobasz mi się taki jaki jesteś - zapewniłem.

- To świetnie... Bo myślę, że jestem najlepszą wersją siebie... Taką idealną.

- A skromność od Ciebie aż bije - zironizowałem.

- Prawda? - rzucił, a ja wybuchnąłem śmiechem i go pocałowałem.

- Ty prowadzisz... Żeby mój ojciec cię nie sprawdzał.

- Jak tam chcesz - złączył nasze usta w kolejnym pocałunku.

When nobody is watching | Kot&ForfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz