1. Dzień wpojenia

16.2K 485 151
                                    

LUSY

Nie wierzę, że Clary zostawiła mnie w domu. Wiem, że przyszłe matki potrzebują ochrony, bo nie wiadomo co ten morderca planuje, ale przecież ja powinnam walczyć i dorwać tego gnoja. On musi odpowiedzieć za śmierć mojej siostry. Lily nie zasłużyła na śmierć, była najlepszą siostrą. Zawsze mogłam na nią liczyć i rozumiałyśmy się bez słów. Wszystko robiłyśmy razem. Ból w dniu w którym ją straciłam był nie do zniesienia. Czułam jak umiera, jak rozrywa się nasza więź. Po bólu nie czułam już nic, tylko pustkę. Pustkę która mnie pochłaniała, aż w końcu postanowiłam wyjechać. Jestem wdzięczna Yuriemu, że polecił mi wyjazd na południe do Saszy. Okazał się dobrym kompanem do walki. Nauczył mnie wielu rzeczy, a także jak radzić sobie ze stratą osoby bliskiej. Nie wiem co ukrywa Sasza, ale na pewno coś jest. Nigdy nie poznałam osoby tak niezłomnej. Stałam się cieniem osoby która byłam kiedyś. Teraz wiem czego chcę i jaki mam cel w życiu. Mam zamiar pomścić siostrę. Muszę to zrobić, bo wiem że tylko wtedy odzyskam spokój duszy. Ja po prostu wiem, że kiedy Giovannio umrze to ja narodzę się na nowo.

Wiem, że nie tylko ja poluje na głowę tego mordercy. W tym momencie cała wataha na niego poluję i na jego córkę. Do tej pory nie mogę zrozumieć jak Clary mogła wpuścić pod dach wroga. No dobra może to jest mate Lucasa, ale to nadal jest wróg. Larissa porwała Lily i teraz wszyscy stanęli na baczność, gdy pojawił się posłaniec z wiadomością, że to wszystko sprawka Giovanniego. Clary jest wściekła i to rozumiem, ale nie rozumiem czemu akurat mnie zostawiła w domu, przecież dobrze wie jak bardzo pragnę śmierci tej gnidy. On zapłaci za wszystkie krzywdy. Będzie zdychał, a ja będę upajać się jego mękami. Będzie błagał o śmierć, kiedy z nim zacznę. Nic nie powstrzyma mnie przed pomszczeniem siostry.

Schodzę na dół do kuchni wkurzona ciągłym narzekaniem dziewczyn o tym jak bardzo bolą je stopy czy kręgosłup. Mogły nie dać sobie zrobić dziecka i byłoby po problemie. Ja tam się cieszę, że jestem sama. Jak mam zachcianki to szukam odpowiedniego partnera i z głowy. Kiedyś taka nie byłam. Razem z Lily marzyłyśmy o wielkiej miłości i białej sukni z długim welonem, ale teraz to tylko przeszłość i nie wierzę w ckliwe bajeczki. Ja mam cel i muszę go zrealizować.

Nagle słyszę otwierające się drzwi. Wyskakuję z kuchni gotowa nawet zabić, ale gdy słyszę pisk i widzę Lily kulącą się, to szybko podchodzę do niej i uspokajam.

- Lily, przepraszam. Nie wiedziałam, że to ty. - mówię, gdy nagle do mnie dociera. - Ej! Chwila, co ty tu robisz? Całe stado cie szuka. Rodzice oszaleli, gdy zniknęłaś!

- Bo.. bo ja jaaa. - mała jąka się wycierając oczka.

- Co się stało? Gdzie ty byłaś? - dopytuję.

- Czarny Pan zrobił krzywdę Lari. Ona.. ona nie mogła biec! - mała zaczyna mówić, a ja nic z tego nie rozumiem.

- Jaki Pan?

- Taki straszny! On krzyczał na Lari, ona chciała wrócić, ale nie mogła chodzić! Kazała mi biec szybko do rodziców, ale ona tam został! Pomóż jej! Szybko! - mała wymachuję rączkami, gdy ja próbuję wszystko poskładać.

Nagle wyczuwam chłód, który dobrze znam. Wyglądam przez zasłonę i już rozumiem czemu wszystkie zmysły szaleją. Dom główny jest otoczy, a na środku polany widzę Lucasa walczącego z moim celem. Czyli los o mnie pamiętał.

- Lily, biegnij na górę do dziewczyn i nie wychodź pod żadnym pozorem z domu. Rozumiesz? - mała kiwa główką.

- Ale Lari! - krzyczy po chwili.

- Nie martw się. - mała znika na górę, a ja robię to o czym marzyłam od dnia w którym straciłam swoją część duszy.

Wychodzę na zewnątrz i o dziwo żaden wampir nie zwraca na mnie uwagi. Przedzieram się i słyszę jego głos.

- Jestem przygotowany na wszystko i nic mnie już nie zaskoczy. - ja cie zaskoczę ty gnido.

- Może on nie, ale ja tak. - mówię i skaczę powalając go na ziemię.

Stoję nad tym ścierwem i czekam, aż wstanie. Chcę spojrzeć mu w twarz i widzieć jak umiera. Dziś odzyskam spokój. Widzę jak zbiera się z ziemi i nagle czuję dziwny zapach. Otumania moje zmysły. Giovannio podnosi się i nagle strzela mnie. Jego oczy zmieniają barwę, a mnie przeszywa prąd. Giovannio upada i trzyma się za twarz, jakby bolało go to co właśnie się stało. Sama nie wiem co się do końca stało, ale domyślam się, a krzyki Lucasa o wpojeniu tylko mnie potwierdzają.

Myślałam, że los dał mi szansę, a on właśnie dał mi twarz. Sądziłam, że moje życie skończyło się w dniu w którym ujrzałam rozszarpane ciało siostry, ale grubo się myliłam, bo umarłam własnie dziś. Moim mate jest sam Giovannio, morderca mojej bliźniaczki. Wszystkie treningi, przygotowania i cały mój plan właśnie poszedł się jebać. Jestem skazana na tą gnidę.

W mojej głowie nie ma nic. Czuję pustkę, taką samą jak kiedyś. Ktoś mnie obejmuję i jak przez mgłę widzę Clary, która mnie tuli. Borys trzyma Yuriego, a Tima z dwójką strażników zapinają to ścierwo w kajdany i prowadzą przez plac. Kiedy unosi głowę widzę jego mętny wzrok, jakby jeszcze do siebie nie wrócił, zresztą ja też jeszcze do końca nie ogarniam co się stało.

- Clary? - patrzę na moją Lunę.

- Tak? - patrzy na mnie współczująco.

- Potrzebuję cie. - nie wytrzymuję i pierwszy raz od śmierci Lily pozwalam sobie na płacz.

Moi kochani wracam jak mówiłam.😘😘 Zaczynami trzecią i ostatnią część z trylogii kotokrwistych. 😈🐆📚Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.😂 Oto pierwszy rozdział i jak zawsze miłego czytanka.😋 Pozdrawiam.😘😘😈

Przez BÓL do MIŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz